
Terapia oddechem – wywiad z Sami Mälkiä
Terapia oddechem – wywiad z Sami Mälkiä
Sami Mälkiä – nauczyciel Ashtanga Vinyasa Jogi i pranajamy. Praktykę Ashtangi rozpoczął pod okiem Juha Javanainena i Petri Räisänena, wykorzystywał też każdą okazję do praktyki z Lino Miele, który często bywał w Finlandii z warsztatami. Regularne jeździł do Indii, aby praktykować z Lino i jego mistrzem, K. Patthabi Joisem. Równolegle z regularnym, codziennym ćwiczeniem asan, praktykuje subtelną sztukę pranajamy (pracy z oddechem i energią) oraz medytację. Sztuki pranajamy uczy się od 2009 r. u swego mistrza Sri. O.P.Tiwari w Kaivalyadham Yoga Institute (Indie). Jest też asystentem jego syna, Sudhira Tiwari podczas jego warsztatów w Skandynawii. Wywiad z Samim mieliśmy okazję przeprowadzić podczas warsztatów pranajamy, które odbyły się w ostatni weekend w łódzkiej szkole jogi Hello Yoga.
Marek Łaskawiec: Podczas warsztatów opowiadałeś, że zacząłeś regularnie praktykować pranajamy dopiero po kilku latach intensywnej praktyki asan. Skąd to zainteresowanie pracą z oddechem?
Sami Mälkiä: W pierwszych dziesięciu latach praktyki Ashtanga Vinyasa Jogi z moim nauczycielem, Lino Miele, robiliśmy pranajamy wg tradycji Ashtanga Jogi podczas warsztatów w Indiach lub Finlandii. Zawsze miałem wtedy wrażenie, że to dobra i mocna praktyka, ale nigdy nie udało mi się jej poświęcić na stałe. W roku 2009 przez cztery miesiące uczyłem Ashtangi w Chicago i miałem wtedy dużo czasu dla siebie, więc zacząłem praktykować pranajamę regularnie. Kiedy wróciłem z USA, mój przyjaciel zaczął namawiać mnie na rozpoczęcie praktyki pod okiem Sri. O.P. Tiwari w Kaivalyadham Yoga Institute. Widocznie wtedy byłem już jakoś dojrzały i gotowy do tego, aby poszerzyć moją praktykę jogi. Miałem wówczas wrażenie, że po 10 latach intensywnej praktyki mój apetyt na asany się nasycił, że potrzebuje czegoś jeszcze, aby wzbogacić moją praktykę. Pomimo tego, że moja codzienna praktyka była mocna, długa i spływałem przy niej potem, chciałem czegoś więcej, co dałoby mi możliwość dogłębnego poznania innych członów jogi, które znamy z Jogasutr Patanjalego.
Pojechałem do Kaivalyadham Institute i był to przełom. Miałem wrażenie, że obcuje z wielkim mistrzem jogi. Jestem ogromnie wdzięczny za możliwość praktyki z Pattabhi Joisem, ale dla mnie nie było to doświadczenie o takim znaczeniu. Praktykując z Tiwari bezpośrednio doświadczałem jego ogromnej dobroci i mądrości. Miałem także okazję poznać tradycję Kaivalyadham Institute, tworzoną przez wiele znakomitości, która próbuje połączyć jogę ze współczesną nauką. I było to fascynujące. Po tym miesiącu pracy pod okiem Tiwari, zacząłem już codziennie praktykować pranajamę i tak to już trwa od dziesięciu lat.
Co zmieniło się w twojej praktyce jogi, w twoim ciele i życiu, kiedy zacząłeś praktykować regularnie pranajamę?
Pierwszą zmianę zaobserwowałem w mojej praktyce asan. Zwykle rozpoczynałem praktykę od pranajamy, po której robiłem moją praktykę Ashtangi. Zauważyłem, że jestem spokojniejszy i bardziej otwarty. Po praktyce pranajamy byłem już w tym stanie skupienia, który umożliwiał mi wejście w odpowiedni rytm i koncentrację podczas praktyki asan. Miałem wrażenie, że już od samego początku mój system energetyczny jest dostrojony do wykonywanych asan, przestałem więc z nimi walczyć. Czułem się jakbym dostał skrzydeł.
Jednak przez kilka lat praktyki pranajamy zawsze miałem w tyle głowy pytanie, czy to naprawdę działa. Miałem trochę wątpliwości. W końcu musiałem skrócić moją praktykę asan z powodu pranajamy. W przeciwnym razie musiałbym praktykować trzy godziny dziennie. W rezultacie moja praktyka asan zajmowało mi tylko trochę ponad godzinę, bo trzeba było wygospodarować czas na pranajamę. Miałem więc niejasne odczucie, że coś poświęcam. Zrozumiałem wtedy jak silne jest moje przywiązanie do praktyki asan i jak trudno mi z niego zrezygnować i odpuścić. Po kilku latach regularnej praktyki pranajmy zaczęło mi się to jednak wszystko układać w czytelny obraz. Poczułem coś, czego nie potrafię nazwać, ale co było poszerzeniem mojego dotychczasowego doświadczania jogi.
Miałeś szczęście rozpocząć naukę pranajamy w Kaivalyadham Institute. Jak ważne jest to, aby uczyć się pranajamy pod okiem doświadczonego nauczyciela?
Ma to ogromne, decydujące wprost znacznie. Bez tego doświadczenia pewnie nie kontynuował bym mojej praktyki pranajamy. Miałem szczęście przebywać w otoczeniu światowej klasy ekspertów, znalazłem swojego mistrza. Gdyby nie to, pewnie nie wytrwałbym w tej praktyce. Miałem wtedy wątpliwości co do pranajamy praktykowanej zwyczajowo w Ashtanga Jodze. Dzięki nauce w Kaivalyadham Institute zrozumiałem, że potrzebna jest zmiana podejścia, że konieczna jest technika małych kroków, aby wprowadzić nowy nawyk w moje życie. Moim zdaniem niektóre techniki pranajamy nauczane w różnych studiach jogi są zbyt silne, szczególnie dla początkujących. Wiele osób czuje efekty takiej praktyki, ale nie decyduje się jej kontynuować. W ogóle mało ludzi robi pranajamy regularnie i bardzo mnie to dziwiło. Teraz wiem, że powinno się zaczynać od bardzo łagodnej pranajamy i krok po kroki integrować ją z praktyką jogi.
Dlaczego pranajama jest tak znacząco mniej popularna od praktyki asan? Ta druga tak doskonale przecież przyjęła się na Zachodzie. Czego nie da się powiedzieć o pranajamie, nie wspominając już o innych członach jogi definiowanych w tradycji Patanjalego. Dlaczego zatem pranajama jest mniej popularna i tak rzadko regularnie praktykowana?
Dlatego, że na Zachodzie nie rozumie się skutków, jakie niesie z sobą pranajama, zarówno z punktu widzenia nauk jogicznych, jak i fizjologii i medycyny w rozumieniu zachodnim. Dlatego właśnie z taką fascynacją obserwowałem połączenie obu tych podejść w Kaivalyadham Institute. Istnieje takie przekonanie, że siedzenie w miejscu i oddychanie to coś bardzo prostego i pozbawionego większego znaczenia. A my – w naszej kulturze – jesteśmy zorientowani na wyniki. Jeżeli już coś ćwiczymy, kojarzymy to z pełnym zaangażowaniem naszego ciała: idziemy na siłownie, podnosimy ciężarki, biegamy ultra maratony, chcemy mieć poczucie przekraczania granic.
A więc pranajama wydaje się nam nie dość ambitnym wyzwaniem?
Dokładnie tak. To jest zakorzenione w naszej kulturze. Jesteśmy zorientowani na cele i sukcesy. Czasem również podczas praktyki asan nie potrafimy odpuścić i cieszyć się po prostu samym procesem i naszym byciem w tym procesie. Kiedy praktykujemy jogę, powinniśmy pozwolić jej się po prostu wydarzać. Takie podejście nabywa się jednak dopiero po pewnym czasie. Mnie osobiście pranajama pomogła odpuścić sobie stawienie celów w praktyce asan. Wtedy moje asany zaczęły tak naprawdę w sposób naturalny płynąć. Nie kontroluję na przykład jak długo trwa moja praktyka, kiedy już ją zacznę. Kiedyś praktykowałem około 90 minut, teraz praktykuje pewnie nie dłużej niż godzinę i 20 minut. Wiem, że moja praktyka pranajamy zajmuje pewnie mniej więcej 40 minut, bo tyle trwają poszczególne serie ich powtórzenia.
Kiedy zacząłeś regularnie praktykować pranajamę, czy zmieniło się w jakikolwiek sposób to, jak oddychasz podczas praktyki asan? Innymi słowy – czy jest jakaś korelacja między oddechem podczas pranajmy a tym podczas praktyki asan?
Dzięki praktyce pranajamy stajemy się bardziej świadomi swego oddechu i jego falowania, zwracamy uwagę na subtelne zmiany. Dzięki temu moja praktyka asan stała się mniej intensywna czy skierowana na rezultaty. Po prostu pozwoliłem sobie na oddychanie w bardziej odprężony sposób podczas praktyki asan. Choć od samego początku miałem świadomość znaczenia regularności oddechu, ta świadomość jeszcze się pogłębiła.
Jak najlepiej zacząć praktykę pranajamy? Jakie powinny być pierwsze kroki?
Zdaje sobie sprawę, że większość ludzi nie będzie miało okazji wyjechać gdzieś na dłużej, aby praktykować pod okiem mistrza. Na początek można więc spróbować znaleźć jakąś szkołę jogi, która ma swoim stałym programie zajęć pranajamę, medytację czy może nawet śpiewanie mantr. Czyli taką szkołę, która proponuję szerszy wachlarz możliwości niż jedynie asany. Warto też popytać znajomych, czy nie znają kogoś doświadczonego w tym zakresie. Można także popróbować skorzystać z obecności nauczycieli podróżujących po świecie z warsztatami – jak Paul Dallaghan lub Tiwari z Kaivalyadham Institute. Techniki pranajamy są bardzo proste, ale istnieje niebezpieczeństwo, że będą na początku wykonywane zbyt mocno, ważne jest więc doświadczenie nauczyciela.
Jest bardzo dużo technik pranajamy, dużo różnych nauczycieli i wiele różniących się podejść, dobrze więc poszukać kogoś, kto zna się na rzeczy i uczy praktyk, które są dokładnie sprawdzone. Czasami jest to zaskakujące, że niektórzy nauczyciele nie wiedzą, że nie powinno się robić ćwiczeń z zatrzymaniem oddechu bez osiągnięcia biegłości w prostszych i łagodniejszych praktykach. Nie powinno się także robić ćwiczeń grupowych w tym samym tempie dla wszystkich. Każdy ma inną fizjologię, inną pojemność płuc i innych oddech, musi więc znaleźć swoje własne tempo podczas praktyki. Niektóre, szczególnie wrażliwsze, osoby mogą mieć problem z dostosowaniem się do wspólnego rytmu grupy. Dlatego każdy powinien dobierać sobie tempo indywidualnie. Ale jak znaleźć dobrego nauczyciela? Ciągle nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Według klasycznej definicji jogi asany są wstępem do praktyki pranajamy, ta pomaga natomiast w osiągnięciu skupienia, odcięciu się od reagowania na bodźce zmysłowe czy wreszcie praktykowaniu medytacji. Czy sprawdziło się to w twoim przypadku? Czy praktyka pranajmy pomogła ci w praktyce medytacji?
Pranajama stała się moją naturalną praktyką o charakterze medytacyjnym. Wiele mówi się teraz o technikach mindfulness, powstają o niej książki, jest dużo kursów. Ale w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że skupienie na oddechu jest dla mnie naturalną formą mindfulness. Może zamiast praktykowania miandfulness powinniśmy robić właśnie ćwiczenia oddechowe, czyli pranajamę, bo ona właśnie doprowadza do stanu mindfulness. Pranajama jest w istocie uważnym (mindful) oddychaniem. Oczywiście, dzięki pranajamie także sama praktyka medytacji czy po prostu siedzenia bez ruchu w kontakcie z samym sobą staje się łatwiejsza. Pamiętam jak wiele lat temu pojechałem na medytację Vipassany i na początku miałem przez 5 dni gorączkę, bo mój umysł się zbuntował. Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, jak silny potrafi być umysł. Praktyka asan i pranajamy stopniowo pomogła mi przyzwyczaić umysł do stanu medytacyjnego skupienia. Te wszystkie elementy – asany, pranajama, wycofanie zmysłów czy pratyahara, siedzenie bez ruchu z samym sobą czy medytacja – jakoś się powiązały w jedną całość.
Wiele osób praktykuje jogę jedynie okazjonalnie lub nieregularnie i pewnie z tego powodu nigdy nie rozpocznie praktyki pranajamy. Osoby takie jednak szukają sposobów, żeby się zrelaksować, zredukować poziom stresu po pracy czy podczas pracy albo gdy coś trudnego spotka ich w życiu. Co tego typu osoby mogą zrobić, żeby choćby trochę się odprężyć? Czy jest jakaś prosta technika oddechowa, którą mogą zastosować?
Podczas warsztaty mówiliśmy trochę o tym poszukiwaniu idealnej równowagi oddechu. Robiliśmy proste ćwiczenie, polegające na spokojnym głębokim wdechu przez nos przez 5-6 sekund oraz wydechu przez nos przez 5-6 sekund i powtarzaniu tego ćwiczenia kilkakrotnie przez około minutę. Ten idealny punkt oddechu polega właśnie na takim uspokojeniu oddechu, co zwalnia pracę serca i redukuje poziom stresu oraz pomaga w trawieniu. Jeśli 5-6 sekund to dla niektórych zbyt długo, mogą zacząć od 3 sekund, żeby ćwiczenie takie było przyjemne i bezpieczne. Jednym najłatwiejszych sposobów na świadome oddychanie jest skupienie na przepływie powietrza przez nos. To zresztą ma ogromny wpływ na nasze zdrowie i życie, dobrze więc żebyśmy oddychali przez nos tak dużo, jak to możliwe. Po pewnym czasie staniemy się po prostu bardziej świadomi własnego oddechu. Oczywiście lepiej jest w tym celu usiąść bez ruchu, ale nie jest konieczne.
Wiem, że czasem to nie będzie proste, bo dzięki mechanizmom ukształtowanym przez ewolucję oddychamy automatycznie – poza naszą świadomością. I ma to oczywiście swoją dobrą stronę. Ale fascynujące jest także poobserwowanie, jak uświadomiony oddech wpływa na stan naszego umysłu, jak zmienia sposób myślenia czy emocje. A do tego wystarcza taka jednominutowa praktyka i poszukanie swojej równowagi oddechu. Techniki takie wykorzystuje się zresztą w psychiatrii klinicznej w terapii z weteranami wojennymi lub jako metodę pracy z osobami, które przeszły jakiś kryzys. Zresztą techniki oddechowe mogą pomóc także w leczeniu rozmaitych chorób, np. astmy. Mam taką nadzieję, że kiedyś może przestaniemy nawet używać terminu pranajama, a zaczniemy mówić o terapii oddechem.
Ogromne podziękowania dla Kaji Matwij oraz Ity Warmińskiej z Hello Yoga za zorganizowanie warsztatów, umożliwienia przeprowadzenia wywiadu z Samim.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!