Z jogą jest jak z macierzyństwem
23/06/2017
Macierzyństwa nie da się zaplanować.
„Zmorą” dzisiejszych czasów jest wypełniony po brzegi terminarz… tu spotkanie biznesowe, tu szybka kawa z przyjaciółką, to skoczyć na myjnię umyć samochód, tu zajęcia… a tu bęc… przy dziecku trzeba to stare schematyczne myślenie wyłączyć. Trzeba zwolnić, dokopać się do swoich własnych pokładów intuicyjnych i działać, słuchając oraz ufając sobie.
Jestem EKO… zawsze chyba byłam i zawsze w granicach rozsądku. Będąc w ciąży nie czytałam namiętnie informacji na temat tego, w którym tygodniu życia mojego dziecka zachodzą diametralne zmiany, nie kupowałam gazet, w których „eksperci” radzili mi jaki rodzaj emolientu wybrać dla mojego Frania. Nie chodziłam też na szkołę rodzenia i choć moje pierwsze dziecko urodziło się, kiedy ja miałam 36 lat to dzięki praktyce jogi dziś mam 1 nieprzespaną noc i fajne relacje z rodziną (zwłaszcza teściową i mamą).
(Jeżeli jesteś mamą, doskonale znasz temat „wszechwiedzących mam” i ich złote rady – jak dziecko płacze po odłożeniu od piersi to znaczy, że się nie najada, więc trzeba dokarmić; ciuszki obowiązkowo muszą być wyprasowane; na główce czapeczka od samego urodzenia, nawet w domu… Ile mam tyle rad – tak sobie myślę).
W macierzyństwie zaufałam sobie. Kupiłam wiaderko do kąpania, wózek umieściłam w piwnicy, a Frania nosiłam w chuście, postanowiłam absolutnie nie prasować jego ciuszków ze względu na własną wygodę i szacunek do wolnego czasu no i priorytety – tu mata do jogi wygrała z deską do prasowania 🙂 Postanowiłam być szczęśliwą mamą – i jestem.
Franek rośnie… kolejny jego etap w trakcie – zaczął wspinać się na meble. Urządza mi swoistą medytację Mindfulness na co dzień, czasem zaczynając od wczesnych godzin porannych – dziś padło na 4:30. Zapałki pod powieki i przyglądałam się jemu i jego szczęściu, że znów czegoś się nauczył, że znów widzi więcej patrząc przez okno w sypialni i że potrafił obudzić nas tylko po to, aby się z nami pobawić, aby spędzić tych chwil razem, zanim tata pójdzie do pracy.
Takich chwil nie da się zaplanować, nie da się nawet złościć na niego. Z praktyką jogi też tak jest… im bardziej włączysz program „let go”, tym bardziej pojawia się przestrzeń w nas samych i w naszym ciele. Im bardziej nauczysz się stać trochę z boku, tym bardziej jesteś szczęśliwsza. Przemyśleń w kwestii tego co joga robi z ludźmi jest we mnie mnóstwo w tym tygodniu. Pięknie ujęła to na swoim przykładzie Ania Chomczyk (TU). We mnie te zmiany intensywniej zachodzą, bo praktyka robi swoje a macierzyństwo poprawia 😉

Ania Krachało
aniak@bosonamacie.plemail: aniak@bosonamacie.pl
Przygodę z jogą zaczęła od hatha jogi, którą szybko pożegnała poznając ashtanga jogę. Od 5 lat regularnie spędza 5 tygodni w Indiach, gdzie pod okiem kilku nauczycieli szlifuje swój warsztat. Ostatni nauczyciel Balu Thevar jest tym, do którego chce wracać. Weganka, szlifująca nieustannie swoje zainteresowania w kierunku Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. Życie uzupełnia gotowaniem, fotografią i wspinaczką. Prowadzi warsztaty podczas których motywuje do dbania o siebie, włączając w to jogę.
Prowadzi blogi: www.jogoholiczka.blogspot.com oraz matkapolkajogiczna.bosonamacie.pl