Jak to jest w końcu z tym prawem przyciągania?
15/12/2017
Etap poszukiwania czegoś/kogoś jest zwykle tym czasem, kiedy drżymy trochę z niepewności, lub kiedy nasze ciało opływa fala potu, bo cel jest już na wyciągnięcie ręki. Nie wiemy, czy ów cel będzie nim tylko na chwilę, czy na dłużej – i dobrze w tej sytuacji mieć przed oczami jedno z prawideł buddyjskich o „nieprzywiązywaniu się”. Dobrze jest wiedzieć też, że przyroda próżni nie znosi i dostajemy od losu to, czego nam w głębi duszy bardzo potrzeba.
To prawo przyciągania działa równie mocno w relacji uczeń-nauczyciel.
Jest tak, że ktoś spasuje Ci na pierwszych zajęciach. Czasem potrzebujesz kilku więcej zajęć, może dobrego słowa od nauczyciela, aby przekonać się, że chcesz przysiąść pod jego skrzydłami na dłużej. Te relacje bywają trudne dla obu stron i aby chronić siebie należy zachować czujność i intuicję mieć postawioną na baczność, nie dawać się wodzić za nos. Zaufać sobie, tak ze spokojem.
Wśród nauczycieli jogi panuje różnorodność. Każdy z nas ma inną historię i inny bagaż niesie na plecach. Każdy też trafia na innych uczniów. I to w tym wszystkim jest najfajniejsze, że nie jesteśmy jak odbici przez kalkę (choć to sformułowanie jest już chyba mało aktualne zważywszy na postęp technologiczny), a w dzisiejszych czasach panuje dobrze znana nam zasada „do wyboru do koloru” wśród szkół jogi.
Oddech ujjay, którego używamy praktykując ashtanga jogę ma ogromną moc transformacji zastygłych niemalże rejonów naszej duszy w emocje, które wychodzą z nas podczas praktyki. Dobrze mieć wtedy na wyciągnięcie ręki nauczyciela, który nie będzie się ich bał, który uspokoi nas i ewentualnie wskaże kierunek dalszej pracy. Nasze ciało fizyczne jest zlepkiem emocji które schowaliśmy gdzieś głęboko dawno, dawno temu. Oddech i to wewnętrzne ciepło, które budzi się w nas podczas praktyki potrafią poruszyć to, czego sami nie chcemy widzieć, a co doskonale widać na macie. Te obszary, które przykryliśmy kurzem – wychodzą w postaci lęku przed trudniejszymi asanami i warto jest je „przegadać” po zajęciach z nauczycielem.
W tym wypadku dobrze jest, kiedy ów nauczyciel jest jak „człowiek orkiestra”. Nie tylko zna się na jodze, ale również na emocjach. Nie wypiera, nie wstydzi się przytulić lub podać ręki, nie wyśmieje, zrozumie, wysłucha.
Przy końcu roku warto jest się na chwilę zatrzymać i pochylić nad tą asaną, której tak bardzo unikamy, zastosować na zajęciach zasadę, że milczenie jest złotem, a komunikację przenieść do swojego wnętrza. Nie robić postanowień noworocznych, ale pobyć ze sobą tak w zupełnej ciszy.
Tego życzę Wam wszystkim, również rodzicom maluchów, przy których cisza zapada dopiero wtedy, kiedy idą spać 🙂

Ania Krachało
aniak@bosonamacie.plemail: aniak@bosonamacie.pl
Przygodę z jogą zaczęła od hatha jogi, którą szybko pożegnała poznając ashtanga jogę. Od 5 lat regularnie spędza 5 tygodni w Indiach, gdzie pod okiem kilku nauczycieli szlifuje swój warsztat. Ostatni nauczyciel Balu Thevar jest tym, do którego chce wracać. Weganka, szlifująca nieustannie swoje zainteresowania w kierunku Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. Życie uzupełnia gotowaniem, fotografią i wspinaczką. Prowadzi warsztaty podczas których motywuje do dbania o siebie, włączając w to jogę.
Prowadzi blogi: www.jogoholiczka.blogspot.com oraz matkapolkajogiczna.bosonamacie.pl