Wolny weekend
21/04/2017
W minioną niedzielę w porze śniadania na stole wylądowała staropolska sałatka warzywna… i kolejna obietnica, że będziemy ją częściej robić (obiecujemy to sobie co roku o tej porze).
Tym razem warzywa ugotowane na parze okrasiliśmy wegańskim majonezem z kaszy jaglanej, który to skradł nasze serca dokumentnie. Dla nas to właśnie była zwykła niedziela… a nie żadne Święto…
Bo czym są te świąteczne dni dla kogoś, kto nie deklaruje się być chrześcijaninem?
My traktujemy je po prostu jako dni wolne, czasem tylko spędzane w większym gronie rodzinnym. Nie chodzimy ze święconką. Nie sprzątamy przesadnie domu. Nie istnieje dla nas wielki tydzień.
Nie szykujemy ciast, nie wysyłamy sobie sms-ów z życzeniami, nie uprawiamy obłudy. Dawno temu oboje z mężem zrezygnowaliśmy z przynależności do kościoła katolickiego. I jest nam z tym dobrze. Syna też nie ochrzciliśmy. I hucznego roczku z wykupieniem mszy też nie będzie.
Takie są nasze wybory i absolutnie nie namawiamy do nich innych ludzi.
Za to dużo w naszym domu rozmawiamy. O polityce, o religii, o ocieplaniu klimatu, o tym, że w dzisiejszych czasach nie ma hodowli zwierząt, ale jest przemysł. O tym, że szampon do włosów bez parabenów firmy X jest znacznie lepszy od tego z firmy Y. O tym, że w tę wiosnę będziemy mieć warzywa z ekologicznego gospodarstwa. O mojej jodze i o wspinaniu.
Rozmawiamy i bardzo często zadajemy sobie mnóstwo pytań o przyczyny takich a nie innych wyborów.
Mogłam sobie swobodnie pomalować skrzynie do nowej siedziby mojej szkoły jogi i nikt w domu nie miał o to pretensji. Mogliśmy nie uczestniczyć w tej bieganinie po sklepach w sobotę. Ale jednocześnie ze składników które normalnie mamy w domu mogliśmy zrobić sernik bez pieczenia z kaszy jaglanej i zajadać się nim z pełnym zachwytem. Mogliśmy wybrać się po prostu na spacer do parku. Mogliśmy spędzić ten czas razem, blisko siebie.
Ja jestem weganką. Praktykuję jogę. Czytam etykiety. Mam przyjaciół praktykujących katolików.
I nie umiem zrozumieć jednego… tyle w okresie świąt mówi się o szacunku do siebie, o miłości, o życzliwości, głaszczemy swoje psy lub koty… a nasze stoły uginają się od swojskich wędlin, podrobów…i nie zastanowimy się ani przez sekundę gdzie podziały się w nas te uczucia w stosunku do zwierząt, które zjadamy.

Ania Krachało
aniak@bosonamacie.plemail: aniak@bosonamacie.pl
Przygodę z jogą zaczęła od hatha jogi, którą szybko pożegnała poznając ashtanga jogę. Od 5 lat regularnie spędza 5 tygodni w Indiach, gdzie pod okiem kilku nauczycieli szlifuje swój warsztat. Ostatni nauczyciel Balu Thevar jest tym, do którego chce wracać. Weganka, szlifująca nieustannie swoje zainteresowania w kierunku Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. Życie uzupełnia gotowaniem, fotografią i wspinaczką. Prowadzi warsztaty podczas których motywuje do dbania o siebie, włączając w to jogę.
Prowadzi blogi: www.jogoholiczka.blogspot.com oraz matkapolkajogiczna.bosonamacie.pl