Nie wiem, co gorsze… wchodzenie czy niewchodzenie na matę po okresie połogu.

Moje ego dostało dziś po pysku…dosłownie. Nie dotknąć dłońmi do maty w powitaniach słońca?

Nie wiem, ręce mi się skróciły po porodzie? A może nogi wzięły przykład z piersi i też postanowiły urosnąć? Albo ktoś mi na porodówce ciało podmienił… no bo to nie mogę być ja: sztywna i skostniała (bo do braku makijażu, rozczochranych włosów i piżamy do południa to już zdołałam przywyknąć).

Dobrze radzę wszystkim mamom w połogu zanim wrócą na matę ten pierwszy raz, wypić litry melisy, bo widok będzie opłakany.

Zapomnij o płynności, lekkości, balansie, drishti… bandhy wymarz z pamięci na trochę dłużej.

Enjoy the moment… ale jak do cholery?