Po nitce do kłębka
15/09/2017
Czwartek wieczór, tuż po moim powrocie z zajęć. Słyszę pukanie do drzwi. Patrzę przez wizjer – sąsiad z dołu, otwieram zatem i słyszę: „to pani jest ta toyota biała”? I nagle mój organizm w sekundę wyprodukował całe wojsko hormonów stresu… (kto mnie zna, ten wie, że dla mnie nie ma samochodu, którego bym nie porysowała, taka wada genetyczna). Opowiadam, że tak i nagle słyszę, że zostawiłam światełko w samochodzie…
W ten sam dzień również czytałam artykuł Agnieszki Passendorfer o jednej z zasad jogi – ahimsie i zastanawiałam się, czy w nas, Polakach jeszcze funkcjonuje pomoc drugiemu człowiekowi, a w odpowiedzi przyszedł ów sąsiad. Refleksją po przeczytaniu artykułu stało się również wspomnienie z dzieciństwa, kiedy moja siostra uporczywie podkreślała, że jestem egoistką. Wtedy miałam w sobie przeświadczenie, że egoizm to najgorsza rzecz na świecie, że rani bliskich i że jak najszybciej muszę się jej pozbyć. Po latach budowania swojego życia na nowo odkrywałam, że troska o siebie i miłość do siebie jest czymś pożądanym, i że „no way” nie będę się tego wstydzić. Skąd wzięło się to stwierdzenie? I czy nasi rodzice faktycznie najpierw dbali o innych a o swoich potrzebach zapominali? Pewnie, jakby ich o to zapytać, usłyszałabym, że oni właśnie pomagając innym odczuwali radość i spełnienie. Więc wolę nie pytać.
Joga obudziła w mojej duszy przeświadczenie, że jedząc mięso, którego jakoś nigdy szczególnie nie darzyłam sympatią, krzywdzę zwierzęta, które przecież ktoś musiał zabić. Zostałam w ten sposób wegetarianką, a gdy proces ten kiełkował we mnie, olśniło mnie, że ta sama krzywda dzieje się krowom, dzięki którym codziennie rano wypijam kawę z mlekiem. I tak od nitki do kłębka zostałam weganką. Teraz, kiedy mamy blisko siebie Frania i kiedy wraz z nim wkraczam na ścieżkę rozwoju edukacyjnego widzę, że w książeczkach przeróżnej treści obok kotka z pieskiem jest krowa, gęś, kaczka… i dlaczego tak jest, że najpierw uczymy dzieci kochać te zwierzęta w myśl ahimsy, a później lądują na naszym stole w postaci steku czy rosołku z gęsi? I dlaczego zasadę ahimsy w dorosłym życiu kierujemy tylko do drugiego człowieka?
Świat oferuje nam mnóstwo roślin, z których na naszych stołach możemy wyczarować iście finezyjne potrawy… i zastanawia mnie fakt, czy jedzenie mięsa w naszym społeczeństwie nie jest swego rodzaju „powielaniem schematu” z naszego domu rodzinnego? Bo przecież wtedy mięso było… i jakby zapytać mięsożercy dlaczego je spożywa, jaka byłaby odpowiedź?

Ania Krachało
aniak@bosonamacie.plemail: aniak@bosonamacie.pl
Przygodę z jogą zaczęła od hatha jogi, którą szybko pożegnała poznając ashtanga jogę. Od 5 lat regularnie spędza 5 tygodni w Indiach, gdzie pod okiem kilku nauczycieli szlifuje swój warsztat. Ostatni nauczyciel Balu Thevar jest tym, do którego chce wracać. Weganka, szlifująca nieustannie swoje zainteresowania w kierunku Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. Życie uzupełnia gotowaniem, fotografią i wspinaczką. Prowadzi warsztaty podczas których motywuje do dbania o siebie, włączając w to jogę.
Prowadzi blogi: www.jogoholiczka.blogspot.com oraz matkapolkajogiczna.bosonamacie.pl