Nowa mata
2/06/2017
Nasze dziecko staje się coraz bardziej samodzielne… jak to dumnie brzmi!!
Pan mąż zabrał nas z Franiem w skały w ubiegłą niedzielę. Sam ze starszakiem wykonywali ruchy góra-dół w pionie, a Franio nie będąc gorszym zaczął raczkować na śliskiej macie ułożonej na nierównej trawie.
Tydzień temu wyszedł mu pierwszy ząbek – na szczęście w trybie niezauważalnym przez rodziców. Teraz łazikuje po domu. Rozwój, jaki teraz ma miejsce jest wyjątkowo spektakularny, jego ciekawość świata pewnie nie raz jeszcze przyprawi mnie o kolejny siwy włos na głowie i nie raz jeszcze zadziwi, dlatego obserwuję z boku to, co się dzieje. Mam nieodparte wrażenie, że karma kocia zawiera jakieś nadajniki, bo jak tylko Franio schodzi z moich rąk na podłogę, pierwsze swoje małe raczkujące kroczki stawia właśnie tam. I kiedy zapada w domu nagle cisza…wiem gdzie szukać Frania. Kot powoli przyzwyczaja się tez do nowej sytuacji wiedząc, że nie będzie lekko. Franio wędrując potrafi całkiem sprawnie złapać za ogon słodko śpiącego kota. Kot za każdym razem mozolnie tłumaczy po kociemu, że tego nie lubi, że jego ogon to nie zabawka, ale póki co ich komunikacja nie należy do przesadnie treściwych.
Relacja z Franiem w kwestii mojej praktyki też się rozwija. Dziś rozwinęłam na podłodze moją piękną, nową matę, którą dostałam od moich chłopców na Dzień Mamy. Plan był taki, aby po jego przebudzeniu zabrać go do pokoju, otoczyć zabawkami, a samej dokończyć praktykę. Udało się do Supta Eka Pada Padangusztaasany. Byłam z nas dumna, jednocześnie z optymizmem spoglądam na dalszy plan mojej praktyki.
Na dokładkę udało się namówić Frania na krótką sesję zdjęciową w jakże pięknych okolicznościach przyrody 🙂
Agnieszka Passendorfer ostatnio pisała, że od 5 lat codziennie rozkłada matę. Ja też… ale czasem na rozwinięciu maty się kończy. Bo np. Franio o 21 z hakiem niespodziewanie się obudzi się na mleko. Albo po przebudzeniu z drzemki w środku dnia będzie komunikować, że nie ma chęci, aby mama skakała po macie. Ma za to wielką chęć się poprzytulać. I tych momentów naszego wspólnego z Franiem życia nie da się zaplanować. Trzeba iść na żywioł, słuchać Jego potrzeb, swoje niestety czasem chować w kąt. Dziecka nie da się zaprogramować na stand by podczas praktyki mamy. Ale myślę sobie, że praktykując z nim można dać mu czas oswojenia się z tym, że taką mamę sobie wybrał, która kocha ashtangę prawie tak samo, jak jego. I że praktyka jest częścią mojego życia i w sumie życia samego Frania również. I że czasem odpuszczenie jest tą właściwą reakcją… bo można zrobić Franiowi tak piękne zdjęcie na nowej macie.

Ania Krachało
aniak@bosonamacie.plemail: aniak@bosonamacie.pl
Przygodę z jogą zaczęła od hatha jogi, którą szybko pożegnała poznając ashtanga jogę. Od 5 lat regularnie spędza 5 tygodni w Indiach, gdzie pod okiem kilku nauczycieli szlifuje swój warsztat. Ostatni nauczyciel Balu Thevar jest tym, do którego chce wracać. Weganka, szlifująca nieustannie swoje zainteresowania w kierunku Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. Życie uzupełnia gotowaniem, fotografią i wspinaczką. Prowadzi warsztaty podczas których motywuje do dbania o siebie, włączając w to jogę.
Prowadzi blogi: www.jogoholiczka.blogspot.com oraz matkapolkajogiczna.bosonamacie.pl