
Kosmetyki dla dzieci
Kosmetyki dla dzieci
Joga dla większości joginek i joginów to coś więcej niż asana i pranayama. Wielu z nas staje się weganami w myśl ahimsy, wielu również wybiera wegańskie kosmetyki lub powraca do naturalnych sposobów dbania o zdrowie i piękną cerę. A co jeśli pojawia się dziecko?
No właśnie. W rodzinie joginki pojawia się dziecko. Mamy i babcie spieszą z pomocą, w szpitalu przy wypisie dostajemy długą listę zaleceń odnośnie pielęgnacji naszego maluszka, a także wyprawkę wypełnioną po brzegi próbkami od przeróżnych sponsorów. I co teraz? Komu wierzyć? Kosmetykom najnowszej generacji, sprawdzonym metodom naszych babć, które odchowały już swoje potomstwo? A może warto w tym wszystkim wziąć głęboki oddech i zaufać swojej intuicji?
Zanim kupisz, przeczytaj skład!
Wydawać by się mogło, że wszystkie pięknie wyglądające na sklepowych półkach kosmetyki dla dzieci są bezpieczne i zrobione tak, aby nie powodowały alergii czy uczuleń. Niestety, nic bardziej mylnego. Dlatego warto jest zapoznać się z ich składem chemicznym, pamiętając, że skóra naszych małych pociech jest znacznie delikatniejsza niż nasza. Z tego powodu aplikowanie całej gamy konserwantów bądź chemicznych aromatów może mieć długofalowy niepożądany efekt uboczny. I niestety nie tylko dziecko będzie go odczuwać, ale również i my jako rodzice w chwili pojawienia się chorób skóry.
Nawilżane chusteczki
Kiedy wpiszemy sobie w wyszukiwarkę internetową zapytanie o opinie dotyczące chusteczek, wyskoczy nam (o zgrozo) miękkość, faktura, elastyczność, kolor, zapach, sposób otwierania pojemnika. Zaniemówiłam. Czy naprawdę tymi kategoriami kierują się młode mamy przy wyborze chusteczek? Do wycierania pupy najważniejszy jest kolor czy sposób otwierania pojemnika w którym się znajdują? Czy ktoś z nas pamięta jak elastyczne były chusteczki, których używały nasze mamy, kiedy byliśmy mali, czy pamiętamy ich zapach? Te nowe, owszem, są bez wątpienia „wygodne”. Bo nie trzeba biegać po domu i szykować miseczki z wodą, tylko rach ciach i pupka znów czysta.
Ale co z ich składem? Sztuczne aromaty, substancje powierzchniowo czynne, 4 rodzaje konserwantów, w tym phenoxyethanol (substancja toksyczna, zakazana w Japonii, której używanie, jak pokazują liczne badania, może doprowadzić do uszkodzenia mózgu i układu nerwowego nawet przy minimalnym stężeniu. Wymioty, kontaktowe zapalenie skóry również są skutkami ubocznymi). Na dokładkę jeszcze glikol propylenowy, czyli alkohol dwuhydroksylowy – substancja nawilżająca, która umożliwia transport składników aktywnych w głąb naskórka, zatem wszystkiego, co wymieniłam powyżej.
Skoro istnieje zapotrzebowanie na łatwe chusteczki dla dzieci, to komu chce się studiować ich skład? Mnie się chciało… Postanowiliśmy że zamiast udogodnień XXI wieku, wolimy miskę z ciepłą wodą i bawełniany wacik. Sumienie mam czyste a mój syn czystą pupę.
Od czasu do czasu trzeba dziecko wykąpać… zatem weźmy pod lupę żele do kąpieli
Rynek kosmetyków dla dzieci nieustannie się rozwija. Firmy konkurują o ładniejsze opakowania, lepsze składy, czy piękniejsze reklamy w mediach. Z kilkoma, faktycznie, nie było najgorzej, ale to niestety zazwyczaj najdroższe kosmetyki. Sami wiecie ile kosztuje dziecko, więc często sięgamy po tańsze preparaty. A tam substancje żelujące, stabilizatory, emolienty konserwanty, substancje silnie nawilżające, substancje ułatwiające mieszanie się składników, substancje zapachowe, zmętniające. W jednym można znaleźć pochodną formaldehydu (znajdującego się na liście substancji rakotwórczych na całym świecie, poza Polską).
Można umyć dziecko naturalnym mydłem, wymoczyć w wodzie z dodatkiem oleju kokosowego, który wykazuje działanie bakteriobójcze. My wybraliśmy mydło z efektywnymi mikroorganizmami bez dodatków, od których boli głowa. A jak już wykapiemy naszą pociechę, to trzeba ją nawilżyć. Skoro żel do kąpieli naruszył warstwę lipidową , to teraz należy o nią zadbać…
Oliwki dla niemowląt
…a tam… oleje mineralne (czyli substancje ropopochodne!), sztuczne emolienty, substancje zapachowe, regulator lepkości, silikon!!, substancja antystatyczna…
Zamiast takiej oliwki można przecież użyć oleju ze słodkich migdałów, masła shea, oleju kokosowego czy oleju arganowego.
Kremy dla niemowląt
Zima za oknem, zatem czymś też trzeba posmarować buzię, aby nie zamarzła zbytnio nie zamarzła… Tu znów oleje mineralne konserwanty, substancje buforujące, zagęszczające, zapachowe, propylenowy glikol, stabilizatory, emolienty, triethanolamine – substancja rakotwórcza.
Czego więc używać?
Olej kokosowy. W chwili, gdy w naszym domu pojawia się dziecko jest bezkonkurencyjnym kosmetykiem. Jest pozyskiwany z miąższy orzecha palmy kokosowej i jest w 100% rośliny. Kwas laurynowy zawarty w oleju kokosowym wykazuje działanie silnie bakterio, wiruso i grzybobójcze. Więc dlaczego nie dodać go do wanienki ( lub wiaderka) z wodą do kąpieli naszej pociechy? Będzie bezpieczny, kiedy dziecko niefortunnie zachłyśnie się wodą, jak również nie będzie kłopotu, kiedy rączką przetrze sobie oczka. Dzięki takiemu zabiegowi, skóra po kąpieli nie będzie miała naruszonej warstwy lipidowej ( którą nieustannie zmniejszają kosmetyki do kąpieli), a wręcz przeciwnie, liczne badania pokazują, iż olej kokosowy może poprawić stopień nawilżenia skóry, jak również wzmacnia barierę lipidową.
Przed kupnem oleju kokosowego warto jest przeszukać internet w poszukiwaniu tego nierafinowanego – ma lekko żółtawy kolor i intensywny, naturalny zapach kokosa. Również w okresie letnim dobrze jest smarować nim skórę dziecka, bowiem doskonale chroni ją przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.
Masło Shea jest również cenionym kosmetykiem w domu świadomych rodziców. Może być stosowane w podobny sposób jak olej kokosowy od pierwszych dni życia dziecka, również do kąpieli. Doskonale sprawdza się jako remedium na odparzenia powstające pod pieluszkami, przyspiesza gojenie się powstałych ran.
Naturalnie podsumowując
Internet aż huczy od tego, co jest dobre naszych dzieci. Bloggerki apelują o rozsądek, rozwagę i zainteresowanie kwestią składów chemicznych tego, co pięknie opakowane, z podobizną dziecka na pudełku. W tej dziedzinie również trzeba się dokształcić, eliminując tym samym źródła przyczyn powstawania chorób skórnych u dzieci, tak „popularnych” ostatnio. Nie dajmy się zwariować, że mycie zwykłym, naturalnym mydłem jest passe, że posmarowanie dziecka po kąpieli olejem kokosowym przybliża nas w stronę mieszkańców biedniejszych krajów, których nie stać na stertę kosmetycznych dobroci. Zastosujmy naturalne preparaty, a nasze dziecko podziękuje nam za to zdrową, pięknie wyglądającą i przyjemnie pachnącą skórą.
Jako mama, z czystym sumieniem polecam Wam waciki bawełniane nasączane ciepłą wodą do wycierania pupy naszych pociech, olej kokosowy do kąpieli i do masażu oraz masło shea jako ochrona przed wiatrem i zimnem na dworze. Półki łazienkowe nie muszą uginać się od pięknie kolorowych oliwek, płynów do kąpieli, czy kremów dla dzieci. Nie rekomendacje wszelakich instytutów, ale własna intuicja i mądre czytanie etykiet uchroni Wasze dzieci przed niebezpiecznymi i czasem nieodwracalnymi zmianami skórnymi. Warto i w tym przypadku zastosować jogiczną zasadę ahimsy.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!