Korkowa mata
12/04/2017
Przywiozłem ją z wyjazdu do Portugalii. Specjalizują się tam różnych produktach z korka. Można kupić korkowe torebki, portfele, buty, podstawki na kubki i szklanki, itd. Nie miałem w planie kupować niczego korkowego, a szczególnie korkowej maty, ale okazało się, że sprawy potoczyły się inaczej. Kiedy dzielnie zwiedzaliśmy pałac w Sintrze, ktoś zaopiekował się naszym bagażem. Swoją drogą lokalny złodziejaszek musiał mieć oczy jak spodki, kiedy po otwarciu walizki znalazł tam matę do jogi, gacie do jogi oraz książkę Richarda Freemana „The Mirror of Yoga”. Może to dało mu do myślenia, zaczął praktykować jogę i nawrócił się na dobrą drogę? Może spotkam go kiedyś na jakiś jogiczych warsztatach?
A więc trzeba było ruszyć na zakupy. Okazało się to zresztą bardzo kształcące. Przylecieliśmy do słonecznej i pięknej Lizbony ze zwykłym bagażem na wakacje. Oprócz rzeczy jogicznych, w sumie nic specjalnego – trochę ubrań, kosmetyków, coś do czytania, itd. Ale zrobiły się z tego dwie solidne walizki. W końcu linia lotnicza pozwalała na 15 kilo bagażu na osobę, więc czemu nie. Kiedy po utracie bagaży zrobiliśmy konieczne zakupy, okazało się, że właściwie uzbierała się tego ledwie jakaś mała torba. No bo ile koszulek czy gaci potrzeba w lecie w Portugalii? Jakby co, zawsze można zrobić szybkie pranie i po dwóch godzinach wszystko suche. Brak książek na wakacjach też nie okazał się znowu taki straszny. Dzięki temu mogliśmy prowadzić długie rozmowy o życiu, o nas, o jodze, a także o tym, że odcisk stopy na plaży Malhao trwa tylko jedną falę… Złodziejaszek z Sintry pomógł nam przekonać się, że tak naprawdę niewiele rzeczy potrzebujemy na wakacjach.
Może zresztą nie tylko na wakacjach. Czasem jesteśmy trochę jak statki żeglujące po morzu. Im dłużej żeglujemy, tym bardziej obrastamy najrozmaitszymi przedmiotami. Teoretycznie wiemy, że wielu z nich pewnie nie potrzebujemy, ale jakoś tak się dzieje, że robi się ich coraz więcej. Nawet gdy staramy się w praktyce stosować to, co Patandżali nazywa aparigraha (co znaczy m.in. zaniechanie posiadania zbędnych rzeczy), nie zawsze i nie do końca zdajemy sobie sprawę, ile przedmiotów mamy i w jakim celu je zgromadziliśmy. Jakimś momentem otrzeźwienia była zwykle przeprowadzka, wiosenne sprzątanie garażu, czy właśnie bliskie spotkanie ze złodziejaszkiem w Sintrze podczas wakacji. Utrata bagażu może mieć więc także swoją edukacyjną stronę.
Początkowo praktykowaliśmy na matach pożyczonych. To pewien dyskomfort. Cudzą matę inaczej czuć, ma inną przyczepność i elastyczność. Nie daje także tego poczucia swojskości czyli bezpieczeństwa – szczególnie przy trudniejszych asanach. Okazało się jednak, że znakomity nauczyciel jogi, u którego praktykowaliśmy zna lokalnego producenta korkowych mat. Spróbowałem i praktyka na korkowym podłożu od samego początku przypadła mi do gustu. Jest w korkowej macie jakiś urok naturalnego materiału i aksamitna chropowatość, którą dobrze czuć każdym porem skóry. Po za tym, kiedy robi się powitania słońca i przez okno widać kępy korkowych drzew, pośród których malowniczo wije się rzeka Mira, praktykowanie na korkowej macie wydaje się jakoś oczywiste. I tak stałem się właścicielem korkowej maty.
Jak spotkam tego złodziejaszka z Sintry na jakiś jogicznych warsztatach, może powinienem mu za to wszystko podziękować?

Marek Łaskawiec
marek@bosonamacie.plZ wykształcenia filolog i filozof, miłośnik podróży, dobrego jedzenia i smakowania różnych kultur. Praktykuje i uczy Ashtanga Jogi. Marek jest autorem edukacyjnej gry planszowej Yogaloka (www.yogaloka.pl) oraz współtwórcą portalu Omline (www.omline.expert). Na Bosonamacie.pl prowadzi blog "Pies z głową w bok".