Dzień po
15/04/2020
Kiedyś się to wszystko przecież skończy. Wyjedziemy z domów, wrócimy do pracy, szkoły, podróżowania, zajęć jogi w realu – czyli tzw. „normalnego życia”. Ciekawe jaki będzie ten dzień po. Dzień, tydzień, miesiące… Co się zmieni? Jak będziemy patrzeć na rzeczywistość? Jakie wnioski wyciągniemy z tego, co się nam przytrafiło?
Dużo się wydarzyło. Nie tylko z puntu widzenia faktów. Śmierć, choroba, ból, utrata pracy – to wszystko się wydarzyło naprawdę. Wydaje się także, że bardzo dużo wydarzyło w naszych głowach, a może nawet w naszych sercach. Ujawniło się bardzo dużo bezinteresowności, chęci niesienia pomocy i współczucia. Wielu z nas nagle przypomniało sobie o dawno niewidzianych znajomych i zainteresowało się ich losem. Niektórzy zaczęli pomagać zupełnie obcym ludziom. Trochę tak jakbyśmy nosili w sobie jakieś wstydliwie chowane wcześniej pokłady dobra, które teraz – w wyniku epidemii empatii – nagle się ujawniły. Ciekawe czy tak już zostanie. Czy np. okaże się, że uprzejmość, życzliwość i współczucie są bardziej seksy od wypasionego samochodu, umięśnionej klaty, zrobionych cycków i ust na botoksie. A może jednak, kiedy wszystko już wróci „do normy”, znowu pochowamy się do swoich mało empatycznych i skorup?
Stanęliśmy w miejscu, w połowie jakiegoś szaleńczego biegu i mogliśmy zastanowić się dokąd i po co biegliśmy. Zaczęliśmy piec chleb albo leżeć bez celu i patrzeć jak płynie czas. Oglądaliśmy stare filmy i czytaliśmy zaległe książki – bez pośpiechu, poczucia winy i jakiegoś szczególnego planu. Dużo rozmawialiśmy (przez Internet) z dawno niewidzianymi znajomymi i (w realu) z codziennie widzianymi bliskimi. Po prostu żyliśmy – czasem nawet jakby wolniej, mniej chaotycznie, ciszej. Ciekawe, co nam z tego zostanie?
Oczywiście, było także sporo lęku, niepewności, goryczy, smutku i nieoczekiwanych wybuchów emocji. Strach zresztą ciągle pozostaje. Strach o pracę, o raty niespłacanego kredytu, o to, że nie będzie nas już na wiele rzeczy stać, a nawet ten – często najgorszy – nieokreślony strach o to, co będzie dalej. Ale ujawnianie emocji, nawet jeśli boli, to także przecież rodzaj luksusu. W obliczu pandemii nie musieliśmy lub nie chcieliśmy już udawać twardych, zapracowanych, niemających czasu na jakieś cudaczne huśtawki duszy. Może ten strach, niepewność, złość i gniew także się na coś przydały? Może były oczyszczające?
Co będzie jutro? Co będzie dzień po? Pewnie nie należy spodziewać się jakiś zasadniczych zmian u polityków. Jak zwykle, będą próbowali coś tam ugrać, do czegoś tam kogoś przekonać. Pewnie bardzo szybko zapomną, że lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni byli bohaterami i będą sami próbowali obsadzić się w roli tych najważniejszych. Niespecjalnie dużo trzeba spodziewać się po korporacjach. Będą pewnie próbowały jak najszybciej nadrobić „stracony” czas, zrekompensować zyski, które miały w planach osiągnąć, a których nie osiągnęły (targety nie zrobione!). Będą więc promocje, wyprzedaże, agresywny marketing i przekonywanie, że nasza wartość, cel istnienia i szczęście zależy od kupienia sobie kolejnych butów, samochodu czy wycieczki statkiem, który emituje tyle spalin, co średniej wielkości miasto. Będą pewnie także oszczędności, zwalnianie pracowników, obniżki pensji. Trudno przecież o lepszą okazję do i tak dawno planowanej redukcji kosztów niż globalna pandemia.
Reakcje polityków i korporacji są przewidywalne, więc niezbyt interesujące. O wiele ciekawsze jest to, jak my zareagujemy na to wszystko, jak będziemy zachowywać się dzień po. Czy uznamy ponownie, że to zupełnie w porządku jeść wszystko, co się rusza – bez oglądanie się na cierpienie innych istot i niezależnie od ryzyka związanego z przemysłową hodowlą zwierząt. Czy może zrozumiemy, że tak dalej się nie da, że przekroczyliśmy już wszelkie granice eksploatacji środowiska, że ziemia jest skomplikowanym systemem naczyń połączonych, który właśnie ulega rozregulowaniu, więc jakaś zmiana jest po prostu konieczna? Czy ponownie i bez większego problemu zaakceptujemy, że jakiś piłkarz zarabia pewnie sto razy więcej niż epidemiolog, nauczyciel czy pielęgniarka? Czy rzucimy się w wir wyprzedaży i zaczniemy z powrotem cieszyć się jak dzieci kolejną parą butów, nowymi legginsami, najnowszym modelem telefonu? Ciekawe jest także to, czy znowu wrócimy bez chwili zawahania do przerwanego biegu, żeby zarabiać więcej, awansować szybciej i szukać spełnienia w pracy, która tak naprawdę nigdy nas nie kręciła.
Każdy kryzys jest dobrą okazją do nauki. Wiele więc zapewne dowiedzieliśmy się o sobie, o swoich szefach, znajomych i może nawet osobach bliskich, które wydawały nam się dotychczas do bólu przewidywalne. Ciekawe czy będziemy w stanie wiedzę tę jakoś pozytywnie spożytkować, czy będziemy umieli coś w sobie zmienić na lepsze i przedefiniować toksyczne albo niefunkcjonalne relacje, w których dotychczas trwaliśmy? Czy ta większa wiedza o nas samych pomoże nam poradzić sobie ze zmianami, które pewnie nastąpią w naszym życiu? Czy dostrzeżemy w nich szansę czy może raczej damy się im przytłoczyć i będziemy jeszcze bardziej uciekać w pozorowany brak czasu, najrozmaitsze używki, bezmyślny seks, kompulsywne podróżowanie lub ufortyfikowaną poczuciem wyższości samotność?
Na pierwszy rzut oka chwilowo okazało się chyba, że jesteśmy lepsi niż nam się wydawało, że możemy żyć inaczej, że potrafimy cieszyć się małymi rzeczami, dbać o innych, dzielić się troską i miłością. Byłoby głupio tak to wszystko teraz odrzucić i wrócić do starego świata. Trochę tak, jak by ta cała pandemia była jakimś filmem, a my wychodzimy z kina i wracamy do rzeczywistości. A może jednak będziemy chcieli się zmienić i przestaniemy udawać, że nic się nie stało, że świat ”wrócił do normy”, a to wszystko to był tylko jakiś sen? A jeśli nam, prywatnie uda się zmienić na lepsze, to czy od tego na lepsze zmieni się również świat wokół nas?

Marek Łaskawiec
marek@bosonamacie.plZ wykształcenia filolog i filozof, miłośnik podróży, dobrego jedzenia i smakowania różnych kultur. Praktykuje i uczy Ashtanga Jogi. Marek jest autorem edukacyjnej gry planszowej Yogaloka (www.yogaloka.pl) oraz współtwórcą portalu Omline (www.omline.expert). Na Bosonamacie.pl prowadzi blog "Pies z głową w bok".