Jak mycie zębów
10/07/2019
Czasem nie jest łatwo o regularną praktykę. Zawsze coś wypadnie. A to ważne sprawy w pracy, a to komplikacje rodzinne, a to korki na mieście. Innym razem ogrania nas przemożny leń, zwątpienie w dalszy sens codziennej praktyki, ogólny ból istnienia albo czujemy się tak jakoś niewyraźnie. Jeśli praktykujemy rano, trzeba wstać wcześniej, co może być prawdziwym wyzwaniem. Jeśli wieczorem – trzeba biec, żeby wygospodarować czas po pracy, ale przed kolacją. A przecież człowiek głodny i chętnie by coś zjadł, odpoczął, poleżał, może jakiś serial obejrzał… Jeśli nie chcemy akurat dzisiaj wejść na matę, uczynny umysł z pewnością podsunie nam dziesiątki dobrych powodów, by tego nie robić.
Tymczasem bez regularności trudno marzyć nawet o rozwoju praktyki. I nie chodzi o regularność, która polega na tym, że za każdym razem nasza praktyka jest świetna, czujemy, że osiągnęliśmy szczyt swoich możliwości albo udało nam się coś ważnego poczuć lub zrozumieć. Chodzi po prostu, żeby na matę wejść i codzienną praktykę z możliwie pełnym zaangażowaniem zrobić. Nasza praktyka po prostu powinna być nieprzerwana (nairantarya) – jak to ujął Patañjali (YS 1.14).
Zresztą podobnie jest z wieloma innymi rzeczami. Aby nauczyć się nowego języka, potrzeba kilkudziesięciu minut dziennie, żeby powtarzać słówka, gramatyczne zasady, pisownie wyrazów, idiomatyczne zwroty, itd. Nie można osiągnąć biegłości w posługiwaniu się obcym językiem, poświęcając na naukę parę godzin jednego dnia, żeby potem zrobić sobie kilkudniową przerwę. Oczywiście, w nauce języka mogą pomóc podróże, multimedia, dobry nauczyciel, silna grupa wsparcia, itd. Ale nie zastąpią one wszystkie regularnej, codziennej pracy.
Dotyczy to także sukcesu we wszystkich życiowych przedsięwzięciach, artystycznych, naukowych i biznesowych. Wielu ludzi sukcesu, odniosło go właśnie dlatego, że pracowało codziennie – a więc niezależnie od niedziel, świąt, trapiących ich problemów i wątpliwości. Kiedy nad nową powieścią pracuje Haruki Murakami, codziennie wstaje o czwartej rano i pracuje nieprzerwanie przez 5-6 godzin. Ludwig van Beethoven i Ingmar Bergman wstawali codziennie przed ósmą i pracowali do południa. Legendarny zespół The Beatles grał trzysta razy w roku przez cztery lata z rzędu niezależnie od warunków, doprowadzając swój warsztat do perfekcji. Podobno podczas tych występów raz nawet Paul McCartney grał na praworęcznej gitarze, pomimo tego, że jest leworęczny.
Regularność nie musi wiązać się nawet z jakimś szczególny entuzjazmem czy zaangażowaniem, choć bez wątpienia są one niezwykle pomocne. Czasem możemy mieć gorszy dzień, niekiedy mogą ogarniać nas wątpliwości. Bywają i takie dni, kiedy wydaje się, że wejście na matę i zrobienie kilku powitań słońca przekracza nasze możliwości. Nie powinno to jednak wpływać na to czy będziemy praktykować czy nie. Oczywiście, jeżeli jakieś niepokojące stany fizyczne czy mentalne przeszkadzają nam w praktyce, warto je obserwować i zrozumieć ich przyczynę. Warto także czasem dopasować praktykę do aktualnego stanu organizmu i umysłu. Czasem także trzeba zawrzeć kompromis z rzeczywistością i praktykę skrócić, zmienić czas jej rozpoczęcia, pogodzić się z zewnętrznymi ograniczeniami, na które nie mamy wpływu. Nie znaczy to jednak, że mamy jednocześnie rezygnować z regularności.
Dobrą metodą utrzymania regularności jest przyjęcie pewnego „automatyzmu” – uznanie, że praktyka jest czymś, co nie wymaga każdorazowego podejmowania decyzji, uzasadniania i rozmyślania na jej celowością. Kiedy myjemy zęby nie zastanawiamy się nad tym, czy dzisiaj jest akurat dobry dzień na sięgniecie po szczoteczkę, nie sprawdzamy jaka jest pogoda, nie myślimy o tym, jaki jest w ogóle sens mycia zębów. Na pewnym etapie naszego życia uznaliśmy po prostu, że zęby po prostu myć trzeba, a wszystkie sygnały płynące z naszego ciała oraz dostępne informacje zewnętrzne (włącznie z naszym dentystą) potwierdzają, że to faktycznie całkiem niezły pomysł. Nasza praktyka może być zatem trochę jak mycie zębów – nie wymagająca specjalnych deliberacji, uzasadniania, automatyczna prawie, a przez to regularna.

Marek Łaskawiec
marek@bosonamacie.plZ wykształcenia filolog i filozof, miłośnik podróży, dobrego jedzenia i smakowania różnych kultur. Praktykuje i uczy Ashtanga Jogi. Marek jest autorem edukacyjnej gry planszowej Yogaloka (www.yogaloka.pl) oraz współtwórcą portalu Omline (www.omline.expert). Na Bosonamacie.pl prowadzi blog "Pies z głową w bok".