Czasem nie jest łatwo
17/07/2019
Wbrew niektórym obiegowym opiniom joga czasem nie jest taka łatwa. Nie zawsze jest też przyjemna. I wcale nie chodzi o mozolny proces otwierania bioder, uelastyczniania lędźwi czy mięśni dwugłowych uda, ani o łapanie równowagi w Utthita Hasta Pādānguṣṭhāsanie. Większym problem może okazać się głowa, bo nawet jak już się na niej bezpiecznie, wygodnie i stabilnie stoi, w jej środku mogą odbywać się dzikie harce, hulanki i swawole.
Nasz głowa jest trochę jak pokój, w którym mieszkają różne zwierzaki. Każde z nich wydaje się mieć swój własny plan i miewa ochotę na zabawy w najmniej oczekiwanym momencie. Pies z wywieszonym jęzorem goni kota, przeskakując przez meble i rysując parkiet. W klatce w kącie chomik zapamiętale biegnie w swoim kołowrotku-karuzeli, nie zważając na to, że wcale nie posuwa się do przodu. Na żyrandolu buja się małpa i za chwilę chyba zbije nasz ulubiony klosz. Pod sufitem lata papuga, przeklina głośno i brudzi dywan swoim guanem. Na piecu leży kot i pogrążony w błogiej obojętności w najlepsze sobie śpi. A w szafie siedzi … no właśnie nie bardzo wiadomo co tam siedzi, ale chyba coś jest, bo patrzy trochę dziwnymi oczami i czasem jakby dyszy. W ciągu dnia wydaje się, że to po prostu inny kot, ale wieczorem, kiedy ciemno się robi, już tej pewności nie ma. Nie bez przyczyny Śivasaṁhitā przestrzega nas, że w praktyce jogi jest wiele przeszkód przerażających i trudnych do przezwyciężenia (vighnāḥ dāruṇā durnivāraṇāḥ) (3.53).
Patañjali twierdził, że joga polega na uspokojeniu poruszeń naszego umysłu (cittavṛtti) (YS 1.2). Znaczyłoby to, że musimy tę całą menażerię, która pokój naszej głowy zamieszkuje i bezwstydne tam dokazuje, jakoś okiełznać, w dwuszeregu ustawić, a także przekonać do pozostawiania w bezruchu i wpatrywania się w jeden punkt. A to takie proste nie jest. Jeszcze stosunkowo łatwo poradzić sobie z chomikiem, bo wystarczy zabrać mu ten durny karuzel, nakarmić marchewką i powinien się uspokoić. Ale jak przekonać psa, żeby kota nie gonił, albo małpę, żeby usiadła w bezruchu i trzymała dṛṣṭi? Nie mówiąc już o tym czymś, co siedzi w szafie, bo przecież, żeby ustawić to coś w dwuszeregu musimy najpierw do szafy zajrzeć, to coś na zewnątrz wyciągnąć i zobaczyć, czy to kot, czy raczej coś zupełnie innego.
Tresowanie zwierzaków łatwe nie jest. Kto miał kiedyś psa i próbował uczyć go chodzić przy nodze, wie na czym zabawa taka polega. Może dlatego Patañjali w praktyce jogi tak bardzo podkreślał znaczenie tapas – czyli ognia wewnętrznej dyscypliny. Może dlatego twierdził, że solidnej podstawy praktyki (dṛḍhabhūmiḥ) nie da zbudować się bez długotrwałej (dīrghakāla), regularnej (anairantarya) i pełnej oddania (satkāra) pracy (YS 1.14). Dzięki praktyce jogi Patañjali obiecuje nam także wyostrzenie zdolności rozróżniania między prawdą a fałszem, rzeczywistością a jej pozorem. Może takie ostre jak brzytwa rozumienie rzeczywistości (vivekakhyāteḥ), pozwoli nam także stwierdzić, jak jest tym zwierzakiem (lub zwierzakami) w szafie. Tak czy owak, żeby uspokojenie umysłu osiągnąć, to coś z szafy musimy wydobyć, popatrzyć mu/jej/im prosto w oczy i spróbować sensownie pogadać. Jeśli tego nie zrobimy, wylezie i tak w najmniej oczekiwanej sytuacji i cała menażeria w pokoju znowu oszaleje.
Przy tresurze zwierzaków przydaje się również odpowiednia nagroda. Jeżeli zwierzak zaczyna pomału orientować się o co chodzi, trzeba go jakoś pozytywnie zmotywować – psu dać kość, papudze ulubione ziarenko, a kota podrapać za uchem. Kiedy rozbrykane zwierzaki zrozumieją, że – jak się uspokoją i wyciszą – czeka je nagroda, będą bardziej chętne, żeby zacząć się nas słuchać. Pewnie dlatego tak bardzo ważne jest, aby praktyka dawała nam radość i satysfakcję. Sama dyscyplina, regularność i ciężka praca bez elementu nagrody, bez poczucia, że jest się na właściwym miejscu, że to wszystko ma jakiś sens, staje się jedynie próbą bicia rekordów i pompowania swojego ego. Nadmierna ambicja i obsesyjna perfekcyjność, zamiast pomóc w okiełznaniu naszych zwierzaków, może stać się kolejną zabawką-karuzelą dla kolejnego chomika. Paradoksalnie, jeśli praktyka będzie sprawiała nam radość, łatwiej będzie także o dyscyplinę, regularność, konsekwencję i zaangażowanie. Może uda się wtedy poradzić sobie z chomikiem, psem, kotem, małpą, papugą i tym czymś z szafy?

Marek Łaskawiec
marek@bosonamacie.plZ wykształcenia filolog i filozof, miłośnik podróży, dobrego jedzenia i smakowania różnych kultur. Praktykuje i uczy Ashtanga Jogi. Marek jest autorem edukacyjnej gry planszowej Yogaloka (www.yogaloka.pl) oraz współtwórcą portalu Omline (www.omline.expert). Na Bosonamacie.pl prowadzi blog "Pies z głową w bok".