Alergen na męża
24/02/2017
Ten rok na dobre się nie rozpędził a już przyniósł wiele zmian. Zmienił mi ludzi wokół, a reszty nie wymienię bo i po co, skoro wpis będzie o ludziach. Aga Passendorfer w swoim walentynkowym wpisie popełniła doskonałe stwierdzenie, że II seria miesza w związkach.
A ja pamiętam mój pierwszy pobyt w Indiach u Lino Miele, kiedy to na popołudniowych pogaduchach Lino opowiadał, jak ashtanga zmieni życie. Byłam wtedy pół roku po skończonej terapii dla DDA. Myślę sobie… fajnie, to będzie kolejny krok w pracy nad sobą. Tamten okres był dla mnie bardziej „macaniem” ashtangi, aniżeli jej praktyką, ale każdy od czegoś zaczyna. Ze zdziwieniem przez kolejne lata przyglądałam się światu, ludziom, moim emocjom szukając zmian i analizując ich aspekt w kontekście słów Lino oraz mojego życia. Już sam pobyt w Indiach sporo we mnie zmienił. Zrzuciłam zasłonę z pozornie szczęśliwej bytności, po powrocie rozeszłam się z facetem prowokując słowami jego odejście. Dotarło do mnie wtedy, że jak coś ma się wydarzyć to się wydarzy. Bez presji, bez oczekiwania, po prostu przywędruje sobie i albo zostanie, albo pójdzie dalej.
I tak jest po dziś dzień. Przyglądam się czasem z boku ludziom, których mam blisko. Niekiedy zastanawiam się, czy aby nie za blisko. I nie wiem czy to dobre dla mnie, czy nie. Mocno wierzę, że wszystko, czego doświadczam to mój rozwój, więc nie walczę na siłę, jak ktoś odchodzi. Mnie w życiu namieszała joga, mojemu mężowi wspinanie. Doszliśmy do wniosku, że nasi znajomi są albo z tych, albo z tamtych. I nie ma w nas samych miejsca na tych sprzed telewizorów. Bo to my sami wyznaczamy sobie przestrzeń do życia towarzyskiego, ale wciąż zdecydowanie więcej tej przestrzeni zachowujemy po prostu dla siebie. Nudziarze.
Nudna i niemiłosiernie gadatliwa wydała mi się niegdyś Anka w Warszawie na warsztatach z Johnem Scottem. Miałam mieszane uczucia, kiedy zabrała się do Indii dwa lata temu w tym czasie, co i ja. Życie postanowiło dać nam szansę, postawić naprzecie siebie i z boku oglądać co to będzie. Z dnia na dzień odkrywałyśmy to, co nas różni, ciesząc się wspólnymi powrotami z porannego mysore brzegiem morza i chłoną szum fal. Czasem w ciszy, czasem z ogromnym zaangażowaniem w rozmowy o korektach. Dziś jest mi bliższa niż kiedykolwiek. Relację z nią budowałam na podwalinach niekoniecznie dobrego pierwszego wrażenia. Tak, jak z mężem. Moja terapeutka przestrzegała nas przed nadmiernym zachwytem na pierwszym spotkaniu. Mówiła, że jak pojawia się takie mocne „wow”, to szybko należy brać tyłek w troki i uciekać. Coś w tym jest. Alergen na mojego męża jest jeden… kiedy wracam ze spotkania z kimś pierwszy raz i na jego pytanie, jak było – słyszy „cudnie” 🙂

Ania Krachało
aniak@bosonamacie.plemail: aniak@bosonamacie.pl
Przygodę z jogą zaczęła od hatha jogi, którą szybko pożegnała poznając ashtanga jogę. Od 5 lat regularnie spędza 5 tygodni w Indiach, gdzie pod okiem kilku nauczycieli szlifuje swój warsztat. Ostatni nauczyciel Balu Thevar jest tym, do którego chce wracać. Weganka, szlifująca nieustannie swoje zainteresowania w kierunku Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. Życie uzupełnia gotowaniem, fotografią i wspinaczką. Prowadzi warsztaty podczas których motywuje do dbania o siebie, włączając w to jogę.
Prowadzi blogi: www.jogoholiczka.blogspot.com oraz matkapolkajogiczna.bosonamacie.pl