Z pozycji kota
3/10/2017
Tak sobie ostatnio pomyślałam, gdy Guess przyszła do mnie do łazienki, usiadła na brzegu wanny i spojrzała swoimi wielkimi oczami prosto w moje (nie takie wielkie)… Pomyślałam, nie ja jedna pewnie i nie pierwszy raz: „Co taki kot sobie myśli?”. To pytanie pada też co roku w mediach w okolicach wigilii: „Co by powiedziały nam zwierzęta, gdyby rzeczywiście przemówiły ludzkim głosem?”. Nic, skomentował kiedyś jakiś zwierzęcy behawiorysta. Nic, bo zwierzęta komunikują tylko swoje potrzeby, ewentualnie prosząc o uwagę. Dają znać, gdy są głodne, gdy coś je boli, chcą się skądś wydostać, gdy niezbyt im wygodnie albo gdy… przepraszam, może nie powinnam na tak nobliwym portalu, ale tak jest przecież… gdy chcą uprawiać seks.
Według moich spostrzeżeń – a przed Guess była jeszcze Nasstasia Filipowna (kot), Kropka, Mrówka, Sęp i Fiona (psy), Bartnik (koń), Mieczysław (baranek), Cezary (szczur) oraz Sissi i Kiki (myszy) – niewiele też myślą. To znaczy myślą, ale nie wybiegają tą myślą zbyt daleko w przyszłość. Guess może zastanawia się nad temperaturą wody, rozważa, czy zapolować na bańkę z piany do kąpieli i tyle. Trochę więcej może myśli o przeszłości. Nie wiem, czy ona akurat, ale Bartnik miał dobrą pamięć i nigdy nie zapomniał, że należy się bać pani w czerwonej kurtce, żółte wiaderko oznacza smaczne muesli, a mocniejsza łydka ruch do przodu. Nie sądzę jednak, by rozkminiał przeszłość dzień i noc (raczej noc), jak to robiła jego właścicielka. Reagował, sięgając w zakamarki pamięci, gdy było na co reagować. Bo tak generalnie żył „tu i teraz”. Tak jak Guess na brzegu wanny.
Po co o tym piszę? Bo zwierzęta to też nasi guru. Moja teoria: tyle asan dostało zoologiczne nazwy (pies, żółw, żaba, paw…) nie tylko dlatego, że w jakiś sposób człowiek przypomina zwierzę, gdy się w nie zaplącze, ale też dlatego, że w zwierzętach jest jakaś jogiczna mądrość.
„One breath at a time” mawia nauczycielka ashtangi Kino MacGregor. Dodałabym „One vinyasa at a time” ewentualnie „One vinyasa ahead”. W czasie praktyki trwaj w asanie, ewentualnie pomyśl o następnej vinyasie – gdzie ułożyć dłoń, stopę, w którą stronę wyciągnąć nos. I tyle. Im dalej wprzód wysuwamy się uwagą, tym większe ryzyko utraty koncentracji. Im częściej bez kontekstu rozważamy przeszłość, tym bardziej jesteśmy sfrustrowani. Owszem, dobrze pamiętać o kontuzji kolana, zaplatając lotos. Lepiej nie zapominać, że po mostku jest paścimottanasana – tak jak wczoraj i przedwczoraj. Ale – tylko tyle. Nie wysyłaj swojego umysłu na wyprawę dookoła (wewnętrznego) świata.
Zwierzęta tego nie robią i nieźle sobie radzą w życiu. Jak już twój umysł przysiądzie na brzegu wanny, niech chwilę tu zostanie. Ewentualnie zaplanuj skok do wody, ale nie ten za dwa lata, tylko teraz.
Podobnie ze słowami – w wigilię i nie tylko. Nie o wszystkim trzeba mówić. O swoich największych potrzebach – koniecznie. O innych rzeczach – opcjonalnie.

Agnieszka Passendorfer
aga.passendorfer@gmail.comPraktykuje i uczy w Yoga Republic. Kocha czytać i pisać. Autorka książek „13 lekcji jogi”, „10 lekcji jogi. Jamy i nijamy w codziennym życiu”, „13 lekcji miłości” i "Czakry". Współzałożycielka platformy
Omline.Expert. Stara się być dobrą mamą, partnerką, przyjaciółką, nauczycielką i uczennicą.