Guru w mediach
25/01/2018
No i znów temat guru wrócił.
Po pierwsze Tim Feldmann – mąż Kino MacGregor i nauczyciel w Miami Centre, na blogu Elephant Journal bije się w pierś (tu przeczytasz jego wpis).
Że być może mało serio potraktował #metoo, że sam jest winien, i sam był ofiarą, i być może są ofiary jego guru Pattabhiego Joisa, bo zdjęcia, z których fani nauczyciela z Mysore chcieli oczyścić internet, wpłynęły jednak znowu przez oczka do sieci. A na nich Jois, który dotyka tam, gdzie nie powinien.
Po drugie: Jestem właśnie w trakcie czytania książki Barbary Ravensdale, właścicielki Siódmego Lasu. W „Terapii Wielowymiarowej” i w ogóle wszędzie, także w realu, bo ona z kolei niczego nie ukrywa, Basia przyznaje, że nagle dostała daru. Może przeprowadzać innych do innych wymiarów, ale sama się tam dostać nie może. Chwilowo nie będę tłumaczyć o co chodzi z tymi wymiarami, kto wie ten wie, kto nie wie, nic się na razie nie stanie, że nie wie. Chodzi mi raczej o aspekt, że ona przeprowadza, a sama nie. I wiele osób, które znam z wdzięcznością o tej jej asyście opowiada.
Po trzecie: tekst pewnej nauczycielki jogi, która zastanawiała się, czy może być nauczycielką, skoro sama nie robi poprawnie chaturangi, czyli kija…
To już pewnie domyślasz się o czym chcę napisać. O tym, że nauczyciel często jest tylko medium. Przekazuje nam metodę. Jak masz szczęście, może wziąć cię za rękę (jak Basia Ravensdale), nie zawsze dosłownie, i przeprowadzić przez największe bagno, przez kryzys, fazę plateau i inne nieprzyjemności, które czekają cię w trakcie procesu. Jeśli szczęścia nie masz, a raczej masz, ale nieco mniejsze – nie zrobi tego, ale wprowadzi w arkana ashtanga yogi czy innej pożytecznej wiedzy, która pozwoli cię się rozwinąć, uzdrowić, wzbogacić, także całkiem dosłownie.
Nie chcę zabierać głosu w sprawie Pattabhiego, ani pisać co sądzę o tej nauczycielce, która nie potrafi kija. Chcę tylko przypomnieć, że czasem wystarczy, jeśli nauczyciel jest medium. Większość roboty i tak wykonujesz ty, na macie, dzień po dniu. Jeśli mieszkasz w Kalifornii albo w Warszawie albo w Mysore, i masz czas, kasę i wiedzę, prawdopodobnie masz też komfort wyboru nauczyciela idealnego lub prawie idealnego. Jeśli nie – trudno. Możesz wtedy odpuścić. I ponarzekać. Albo… stanąć na macie. Dzień po dniu, bez szukania wymówek, że nie masz komu zaufać. Zaufaj sobie. I już.

Agnieszka Passendorfer
aga.passendorfer@gmail.comPraktykuje i uczy w Yoga Republic. Kocha czytać i pisać. Autorka książek „13 lekcji jogi”, „10 lekcji jogi. Jamy i nijamy w codziennym życiu”, „13 lekcji miłości” i "Czakry". Współzałożycielka platformy
Omline.Expert. Stara się być dobrą mamą, partnerką, przyjaciółką, nauczycielką i uczennicą.