Co nas karmi…
26/01/2017
Lubię to, co odżywia i karmi. Co zawiera pełnowartościową substancję. Inspiruje, popycha do przodu, otwiera na nowe. Sprawia, że dojrzewam, wzrastam, uczę się zarządzać swoimi zasobami, w tym przyjaźnią i miłością w coraz mądrzejszy sposób. Dotyczy to całokształtu życia. Miejsc, w których przebywam, książek, muzyki, filmów, teatru, jedzenia. Relacji z ludźmi, bo chyba nie ma niczego ważniejszego. Osób, które dopuszczam z mojego najbliższego kręgu, które tworzą moje plemię.
Mam to szczęście, że przez większość czasu przebywam w bardzo przyjaznym dla mnie środowisku, gdzie mogę zaufać i się rozluźnić. W towarzystwie osób, które wydobywają ze mnie to, co najlepsze i wzajemnie. Gdzie nie ma osądzania, narzekania, fochów, ani pretensji. Jednym z najlepszych komplementów jakie usłyszałam to ten, gdy jeden z przyjaciół powiedział, że lubi ze mną spędzać czas, bo w moim towarzystwie ma poczucie, że jest najlepszą wersją samego siebie.
Bardzo karmią mnie podróże i za każdym razem wracam z poczuciem, że jestem zupełnie inną osobą. Co mnie karmi podczas wyjazdów? Wszystko. Wszystko może zmienić optykę patrzenia na świat, a ja lubię zmiany. Potrzebuję przygody, adrenaliny, wyzwania (może mam coś jednak z Che Guevary). Wszystko może być nauczycielem. Podróżując lubię się zatrzymać w jednym miejscu i się uczyć – rozwijać się w jodze, brać lekcje śpiewu, liznąć nieco lokalnego języka. Tym bardziej, że życie tak się układa, że jeździłam (jeżdżę) całkiem daleko i na relatywnie długo. Lubię poznawać ludzi, słuchać. A jeśli dana relacja mnie nie odżywia, wolę się wycofać i pobyć sama. I w podróży, i w ogóle. Samotność też jest bardzo karmiąca.
W drodze dobrze być świadomym konsumentem tego, co nas spotyka. Czasem może to być przyjemna nauka, np. gdy ktoś nam pokaże wycinek rzeczywistości, o którym zupełnie nie mieliśmy pojęcia, gdy świat wprawi w osłupienie i zachwyci. Czasem może to być nauka stawiania granic oraz stwierdzenie, że coś jest dla mnie nie do zaakceptowania i nigdy nie będę miała na to zgody. Albo świadomość, że mimo, że bardzo kocham Azję i będę tam jeździła do końca życia, to jestem dziewczyną z Zachodu. Mam zachodnią mentalność, silne tendencje wolnościowe, pochodzę z kultury indywidualistycznej. Na codzień noszę krótkie sukienki i buty na obcasach (tak, tak!) i przebywając dłużej w Indiach mam trochę dość, że nie mogę ubierać się tak, jakbym chciała. Ale szanuję lokalne zasady.
Jako kobieta, przyjaciółka i nauczycielka jogi, im bardziej czuję się nakarmiona, tym więcej mogę dać innym. Mam więcej zasobów własnych, energii, pomysłów, odwagi, doświadczenia, większe poczucie tego, co oznacza człowieczeństwo, więcej bodhiczitty. Nawet śpiewam lepiej. Każda podróż z czymś konfrontuje, na coś trzeba się otworzyć, na coś innego zamknąć, zaakceptować pewną niewygodę fizyczną lub emocjonalną. Nie zawsze są fajerwerki, przez większość czasu jest po prostu zwyczajnie, a czasem bywa smutno i źle. I to też jest OK. To też na coś otwiera oczy, coś uświadamia i w pewien sposób karmi. Sprawia, że jestem silniejsza i rozumiem więcej. Tułanie się przez wiele-naście godzin brudnymi pociągami lub autobusami z ciężkim plecakiem, tłok, hałas, lęk, zmęczenie, samotność, ból ciała, słaba dieta, choroby. Brak ciepłej wody, brak własnej przestrzeni, brak kogoś, z kim znamy się jak łyse konie i nie muszę wkładać wysiłku w small talk. A jednak – planuję kolejną podróż. I kolejną. Bo to mnie karmi.

Ania Chomczyk
ania@bosonamacie.ple-mail: ania()bosonamacie.pl
Ćwiczę jogę od ponad 20 lat. Przez lata regularnie podróżowałam do Indii, aby poznawać ten niesamowity kraj oraz uczyć się jogi u źródła. Nadal kontynuuję moje jogiczne studia pod okiem najlepszych nauczycieli na świecie.
Studiowałam amerykanistykę na UW, a w 2016 r. na Uniwersytecie SWPS (kulturoznawstwo) obroniłam doktorat dotyczący jogi.
Pobieram lekcje klasycznego śpiewu Karnataki u Ranjini Koushik. Chętnie maluję i w styczniu 2021 r. zostałam certyfikowaną nauczycielką malarstwa intuicyjnego, Vedic art. Obecnie poszerzam moje kompetencje o terapię mięśni dna miednicy wg metody Bebo. Kocham Himalaje. Jestem mamą małego Felixa.
Joginka w podróży
Facebook: Joginka w podróży
Instagram: Joginka w podróży