Badanie okresowe
19/09/2017
Skoro czytasz ten wpis pewnie jest wtorek, nów. W środę – moonday. Kiedy ja piszę ten wpis jest niedziela. Ale kolejne trzy dni postanawiam sobie zrobić detoks od kompa, więc piszę na zapas. Trzy dni, które zamierzam spędzić inaczej niż zwykle. Takie mikrowakacje. Służą odpoczynkowi, ale przede wszystkim złapaniu dystansu.
Jak jeszcze pilnie uczyłam się historii sztuki, bo zdawałam na ASP, pamiętam radę na oglądanie obrazów impresjonistów. Z daleka. Żeby te ich wszystkie kropki, którymi punktowali płótno, zlały się w całość. Ja też teraz trochę się oddalam, żeby zobaczyć całość.
Przez trzy dni zrobię sobie detoks nie tylko od kompa, ale też od maty. Słowo „detoks” pewnie nie jest właściwe, bo moja mata nie jest toksyczna, ale komp też nie, więc poprawiam się, nie detoks, tylko dystans (też na „d”). Żeby zobaczyć całość.
Ostatnio Fejsbuk okrążył wpis Sharatha Joisa, który przekonywał, że guru Pattabhi, mówiąc o 99% praktyki i 1 % teorii potrzebnej joginowi do szczęścia i rozwoju, miał na myśli praktykę nie tyle asan, ile jam i nijam. I innych członów, ośmioczłonowej ashtangi jogi. Więc ja też teraz raczej te pozostałe człony przez te dni będę oczywiście praktykować, ale z asan na razie rezygnuję. Po to, żeby ogarnąć całość. Między innymi po to.
Bo praktyka, praktyką, ale przecież nie samymi żółwiami i wojownikami jogin żyje. A jeśli żyje, to chyba niesłusznie. Żółwie i wojownicy nie są celem, ale środkiem. Praktykujemy po to, żeby być lepsi i mieć lepiej i lepiej się czuć. OK, rozwijamy matę, żeby rozwijać ciało, żeby w tym ciele było wygodniej, ale też rozwijamy umysł. Łatwiej go rozwijać, gdy w ciele jest wygodniej i gdy po prawie codziennej dawce yogi chikitsy (terapii) jest zdrowe. Rozwijając matę, ciało i umysł, rozwijamy się w ogóle, całościowo. Tylko że czasami, z poziomu żółwia, trudno zobaczyć, w którym kierunku to poszło. I po to teraz zaraz wsiadam do samolotu i robię sobie mikrowakacje. OK – oficjalnie, żeby odpocząć, ale też po to, by złapać dystans. Zrobić krok w tył i zobaczyć, w co połączyły mi się kropki, gdy tak dzień po dniu praktykowałam te wszystkie asany. I jamy i nijamy też.
Od czasu do czasu trzeba dobrze jest sprawdzić. Jak w tej dziecięcej zabawie: Raz, dwa trzy, Baba Jaga patrzy. No więc patrzę, jak zobaczę coś ciekawego, to ci o tym napiszę.

Agnieszka Passendorfer
aga.passendorfer@gmail.comPraktykuje i uczy w Yoga Republic. Kocha czytać i pisać. Autorka książek „13 lekcji jogi”, „10 lekcji jogi. Jamy i nijamy w codziennym życiu”, „13 lekcji miłości” i "Czakry". Współzałożycielka platformy
Omline.Expert. Stara się być dobrą mamą, partnerką, przyjaciółką, nauczycielką i uczennicą.