
Co może dać odpuszczenie? O jodze yin

Co może dać odpuszczenie? O jodze yin
Osoby pojawiające się po raz pierwszy w szkole lub studio jogi często są zaskoczone: okazuje się, że joga to, wbrew powszechnej opinii, nie tylko siedzenie i medytowanie oraz próby założenia nogi za głowę – to również może być mocny wysiłek mięśniowy. Jeśli ktoś mający stereotypowe wyobrażenie o jodze trafi na dynamiczne zajęcia ashtanga jogi, może się więc naprawdę zdziwić. Wytrwali jogini-miłośnicy dynamicznych przejść w vinyasie lub perfekcyjnych ustawień podczas jogi Iyengara mogą z kolei poczuć to samo zaskoczenie, kiedy trafią na zajęcia jogi yin.
Joga yin jest bowiem jedną z najspokojniejszych i najdelikatniejszych form jogi. W pozycje wchodzimy na długo – to znaczy na okres od 2 do – w zależności od szkoły – 5, 10 a nawet… 20 minut! Ciężko sobie wyobrazić trwanie przez 15 minut w pozycji wojownika? No tak, to byłoby bardzo trudne… Joga yin to zbiór kilkudziesięciu zaledwie pozycji, w większości siedzących lub leżących, które wykonujemy miękko, delikatnie, pomagając sobie klockami, bolsterami lub paskami, w taki sposób, by móc odnaleźć rozluźnienie w każdej z asan. Podczas zajęć więc próżno czekać na psa z głową w dół czy stanie na głowie. Znajdziesz tam jednak pozycje takie jak sznurówka, wodospad czy ważka. Większość z nich jest oczywiście inspirowana pozycjami hatha jogi (odpowiednio: gomukhasana, viparita karani, upavistha konasana), jednak niektóre, jak np. pozycja banana, to po prostu miłe dla ciała ułożenia, w których czujemy przyjemne rozciąganie i rozluźnienie.
No dobrze, ale czy to nie brzmi jak korzyści płynące z każdej formy jogi? Oczywiście, że tak! Każdy rodzaj jogi przecież rozciąga, rozluźnia i poszerza zakresy ruchu w stawach. Po co nam więc kolejna dziwna nazwa, by oddać to samo?
Otóż joga yin tym różni się od wszystkich innych rodzajów hatha jogi (i mam tu na myśli zarówno jogę Iyengara, ashtanga jogę, czy Sivanandę, jak i nowsze style, jak power joga, flow yoga itd.), że jako jedna z nielicznych, zupełnie nie skupia się na budowaniu siły czy aktywnym rozciąganiu. Nie dotyczą nas tutaj takie zasady jak trzymanie prostych pleców w skłonach czy wyciąganie kręgosłupa w górę w skrętach. Podczas jogi yin pozwalamy ciału przyjąć miękką, niewymuszoną formę – w skłonach nasze plecy delikatnie się zaokrąglają, wygięcia zazwyczaj wykonywane są przy wsparciu bolstera lub klocków, a kręgosłup skręcamy w pozycji leżącej. Skupiamy się nie na tym, by nauczyć się wykonać kolejne pozycje, ale na tym, by odnaleźć luz i swobodę w ciele oraz przyjemność podczas wykonywanych pozycji. Dzięki całkowitemu poddaniu się sile grawitacji, nasze ciało rozciąga się powoli i delikatnie w sposób pasywny, a napięcia stopniowo znikają z ciała.
Oprócz przyjemnego rozluźnienia i odpuszczenia, joga yin ma jednak o wiele więcej korzyści i dlatego warto dać jej szansę, zwłaszcza, jeśli pojawiły się takie zajęcia w Twojej ulubionej szkole jogi.
Przede wszystkim, joga yin wspaniale zwalcza stres i pozwala rozluźnić chronicznie napięte mięśnie. Delikatnie, ale trwale rozciąga przykurczone mięśnie i znosi napięcia wokół bioder i kości krzyżowej, a także rozwiązuje problem chronicznego bólu dolnej części pleców. Ponieważ jest to praktyka bardzo powolna, pomaga również się wyciszyć i przypomina trochę medytację mindfulness (uważności) w ruchu – w każdej pozycji szukamy optymalnego dla siebie ułożenia (pomagając sobie ewentualnie klockami, kocem lub bolsterem) i pozostajemy skupieni na sygnałach płynących z ciała, by zareagować w momencie, kiedy odczucia stają się zbyt intensywne bądź nieprzyjemne. Obserwujemy przy tym nieustannie swój oddech, wrażenia wywoływane przez pozycję zarówno w ciele, jak i w umyśle, pojawiające się myśli, emocje… Okazuje się, że podczas momentów zatrzymania i bierności, wbrew pozorom, dzieje się naprawdę dużo! Ponadto joga yin pozytywnie wpływa na nasz układ nerwowy i pomaga dezaktywować tryb „uciekaj albo walcz”, uruchamiany przez nas bezwarunkowo w sytuacjach stresowych i wyzwalający w naszym ciele między innymi produkcję kortyzolu, zwanego hormonem stresu. W dzisiejszym świecie, pełnym świecących ekranów, napływających zewsząd bodźców dźwiękowych i wszechobecnego pośpiechu, pozwolenie sobie na zatrzymanie i bierność na macie okazuje się bardzo pomoce w zachowaniu zdrowej równowagi.
Ale to wciąż nie wszystko! Yin joga, jak sama nazwa zresztą wskazuje, jest w pewien sposób powiązana z medycyną chińską… Poszczególne jej pozycje stymulują główne meridiany (kanały energetyczne) w naszym ciele. I tak podczas pozycji ryby regulujemy przepływ energii przez meridian płuc, z kolei pozycja motyla wspomaga pracę wątroby. Niektórzy nauczyciele budują całe sekwencje poświęcone konkretnym meridianom, inni skupiają się na danych obszarach ciała (np. biodra, nogi itd.), jednak jedno jest pewne – meridiany zawsze są pobudzane, niezależnie od tego, czy nauczyciel(ka) o tym wspomina, czy też nie. Praktyka ta wspomaga również wyrównanie naszej energii yin, odpowiadającej za delikatną, pasywną i kobiecą stronę naszej natury – niech nie zniechęca to jednak mężczyzn, ponieważ oni mogą wynieść z jogi yin szczególne korzyści. Oto mogą zatrzymać się na macie i wreszcie być biernymi, rezygnując na chwilę z nieustannej aktywności i gotowości do działania. Każdy z nas przecież, niezależnie od płci, ma w sobie zarówno cząstkę yin, jak i yang – co doskonale widać na znanym chyba każdemu symbolu: biała „łezka” (yang), zawiera w sobie czarną kropkę (yin) i na odwrót, a siły te – choć przeciwstawne – uzupełniają się a nie zwalczają nawzajem.
Jeśli wciąż nie przekonałam Cię, by dać szansę jodze yin, dodam jeszcze na koniec – jest to praktyka nazywana czasem jogą powięziową, ponieważ delikatne, miękkie formy oraz długie trwanie w pozycjach pomaga nam uwalniać napięcia zatrzymane w tym największym organie. Jednak joga powięziowa to więcej niż po prostu joga yin – powiedziałabym, że to jak ze szkolnym przykładem kwadratu i prostokąta. Kwadrat (joga yin) jest prostokątem (joga powięziowa), jednak na odwrót nie musi to działać. Jeśli słowo „powięź” – dość modne w ostatnim czasie – nic Ci nie mówi, chętnie opowiem kilka słów więcej o tej fascynującej strukturze. Ale to już temat na kolejny artykuł…
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!

Monika Młynarczyk
Nauczycielka jogi powięziowej w wersji yin oraz dynamicznej
Jej głównym celem jest sprawić, by inni poczuli się lepiej i nauczyli się bezwarunkowej miłości do własnego ciała. Fascynuje ją przede wszystkim działanie ludzkiego ciała, zgłębia więc tajniki pracy powięzi oraz wpływu pożywienia na ciało i duszę poprzez kroczenie ścieżką surowej wegańskiej diety. Prowadzi kameralne studio jogi Złap balans w Lublinie oraz warsztaty w Polsce i za granicą. Możecie ją znaleźć na Facebooku: Złap balans – joga i medytacja oraz dołączyć do polskiej grupy poświęconej jodze yin Yin joga Polska, by tam dzielić się wiedzą i doświadczeniem z innymi praktykami tej metody oraz rozwiewać pojawiające się wątpliwości czy odnaleźć odpowiedzi na pytania.
Joga dla zabieganych
10 zalet „10-ciu lekcji jogi” – recenzja osobista


Jogowe prezenty na Gwiazdkę

Żywioł WODY – praktyka...
