
Żegnamy Sławka Bubicza (cz. 3)
Żegnamy Sławka Bubicza (cz. 3)
Zmarł Sławomir Bubicz, jeden z najbardziej „zasłużonych” dla polskiej jogi nauczycieli. Założyciel Instytutu Jogi. Chcemy uczcić jego pamięć, publikując wspomnienia o nim. Jeśli masz ochotę się podzielić – zapraszamy do komentowania. Możesz też napisać do naczelnej portalu Boso na macie: Aga.passendorfer@gmail.com.
A dzisiaj wspominamy go z Magdą Chmielewska, dziennikarka, pisarka, joginka, która ostatnio kocha yin jogę oraz prowadzi ostatnio kręgi kobiet. Ponad dwa lata temu robiła z nim wywiad do magazynu Joga, który został zamknięty w czasie lockdownu na zawsze. Ja sama byłam wtedy naczelną tego magazynu. Bardzo zależało mi na tym, żeby Sławomir Bubicz tego wywiadu udzielił i żeby go przeprowadziła właśnie Magda, profesjonalna dziennikarka. Z innej bajki, z innej bańki. Owszem joginka, ale praktykująca ashtangę (wtedy), nie metodę Iyengara, czyli tę, którą propagował Sławek. Oraz – nienauczycielka, nieuwikłana w żadne środowiskowe konflikty, pakty etc, niesłuchająca żadnych plotek, anegdot, historii…
Szukał guru
– Rozmawialiśmy o relacji guru-uczeń – wspomina Magda. – Miał szczególną relację ze swoim mistrzem B.K.S Iyengarem.
Bubicz poznał Iyengara na początku lat 80. Po dwuletniej praktyce w Punie, w instytucie mistrza, przywiózł w 1984 roku jego jogę do Poslki.
– W Indiach mówi się, że jak człowiek bardzo prosi, Bóg zsyła mu guru – mówił Sławek w wywiadzie. Prawdopodobnie się modlił, bo Bóg zesłał mu Iyengara. – Chciałem odpowiedzi na podstawowe pytania: Kim jestem? jaki jest sens życia? czy jest coś po śmierci? czy istnieje Bóg i dusza? Wtedy jeszcze oddzielałem jogę jako ćwiczenia fizyczne, od duchowości, której szukałem w medytacji. Już na pierwszej lekcji z Iyengarem zrozumiałem, że jego nauka zaspokaja oba moje pragnienia.
Przecinał maczetą dżunglę
– Był polskim Iyengarem – mówi o nim Magda Chmielewska. – Sam zresztą przyznawał, że prowadząc zajęcia często czuje, jakby mistrz mówił i działał przez niego. Zależało mu na „czystym przekazie”. I za to chyba należy mu się największa wdzięczność.
Magda czuła wdzięczność podczas rozmowy: – Wyobrażałam sobie jak wielką trzeba było mieć determinację, żeby zacząć uczyć jogi w Polsce podczas stanu wojennego. W tym kontekście rozumiem rys zasadniczości i konserwatyzmu, który jest mu przypisywany. Przecinał maczetą dżunglę. Mogę sobie teraz praktykować jogę yin, bo dwadzieścia lat temu uczyłam się jogi od uczniów Sławomira Bubicza i dlatego wiem, co jest esencją jogi i jak daleko skręcam. Dzięki Bubiczowi mam punkt odniesienia. Wielka wdzięczność.
Wpadał w gniew
Tę wdzięczność ja też czuję. Poznałam Bubicza dzięki książce Iyengara, którą przetłumaczył. Na początku lat 90. nie było dużo książek o jodze w Polsce, a ta była najlepsza. Potem kilka lat u niego praktykowałam w jednej z pierwszych szkół jogi w Warszawie. Na Nowym Świecie, w sali gimnastycznej zwykłej szkoły. Bez mat, a do pozycji siedzących braliśmy koce. Bubicz był surowy, wymagający, miewał – tak to teraz czytam – huśtawki nastrojów. Jego gniew być może miał nas czegoś nauczyć więcej niż jogi, ale w końcu mnie zraził. Przeniosłam się do jego ucznia, Adama Bielewicza, a potem do jego ucznia – Przemka Nadolnego. Widocznie się za mało modliłam ;-).
Ale i tak czuję, jak Magda, wdzięczność. Nie wiem, co byłoby z jogą w Polsce, gdyby nie odwaga Sławka (to był bardzo niepopularny wybór, zostać w latach 80. panem od jogi!). Nie wiem, kiedy poznałabym jogę i w jakiej formie, gdyby nie zależało mu na czystym przekazie prosto od Iyengara. Wdzięczność.
P.S. Poprzednie części wspomnień przeczytasz tutaj i tutaj
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!