Seria artykułów o Mindfulness. Idiograficznie. Soczyście i osobiście.
Ten, który cierpi żyje przeszłością. Ten, który się lęka żyje przyszłością. Ten, który jest spokojny żyje teraźniejszością.
Czym jest, a czym nie jest Mindfulness?
Kocham metafory. Będę ich z pewnością nadużywać. Mam jednak nieodparte wrażenie, że to, co trudno wyrazić słowami, w metaforze zyskuje blask i klarowność. Ta metafora oddaje serce Mindfulness, jakim jest dążenie do bycia w tu i teraz. A Mindfulness czasami trudno zrozumieć. Założenia bywają nieintuicyjne, często niezgodne ze stylem życia, jaki prowadzimy i oczekiwaniami, jakie stawiamy sobie i innym. W serii artykułów podzielę się z wami tym, co wiem, czuję, rozumiem i czego doświadczam w swojej codziennej praktyce. Opowiem o radościach wynikających z praktyki, ale również o przeszkodach na jakie natknęłam się na swojej „uważnej ścieżce”. Więc do dzieła! Dziś o tym, czym mindfulness jest, a czym nie jest…
„Uważność (inaczej Mindfulness) oznacza bycie w pełni obecnym, w każdym momencie, z jednoczesną świadomością tego, co dzieje się zarówno wokół nas jak i wewnątrz naszego umysłu. Z akceptacją i ciekawością wszystkiego co się pojawia”
Jon Kobat Zinn
I cóż to znaczy „bycie w pełni obecnym”?. Ano oznacza to niewikłanie się w myśli dotyczące przeszłości czy przyszłości. Spoczywanie w chwili obecnej ciałem, umysłem, zmysłami. Wyobraźmy sobie spacer z dzieckiem. Idziesz z nim za rękę. Dziecko jest grzeczne. Nic nie chce, niczego się nie domaga. Podobno są takie dzieci J. Więc idziesz, ale że Tu i Teraz w postaci marudzącego malucha nie ściąga Twojej uwagi, prawdopodobnie umysł uwikłał Cię w myśli związane z przeszłością lub snuje plany na przyszłość. Często tworzy scenariusze, w których odgrywasz sceny, w swojej głowie prowadzisz rozmowy. Nie jesteś obecny. Jesteś w rzeczywistości, która NIE ISTNIEJE. A teraz wyobraź sobie, że puszczasz te myśli. I wracasz do chwili obecnej. Do wrażenia małej łapki w swojej dłoni (czy jest ciepła czy zimna), do delikatnych szarpnięć spowodowanych niewyrównaną długością waszych kroków. Możesz spróbować poczuć zapach dziecka, przyjrzeć się jego główce (czy włoski mają przedziałek?). Zobaczyć jaka jest pogoda, obejrzeć chodnik pod stopami, wziąć głęboki wdech, zobaczyć pączki na gałęziach drzew. Przenieść uwagę do tego jak doświadczasz każdego kroku, dotyku stopy na ziemi. Do wrażeń z ciała. Do odczucia wiatru na swojej twarzy. Możesz też poobserwować jakie emocje są obecne w Twoim ciele, jakie myśli przychodzą Ci do głowy.
Cała sytuacja nabiera zupełnie innego znaczenia, innej jakości. Teraz przeżywasz swoje życie chwila po chwili. Tak jak się toczy. Jesteś tam, gdzie jest Twoje ciało. Jesteś „w pełni obecny”, w każdym momencie, z jednoczesną świadomością tego, co dzieje się zarówno wokół Ciebie jak i wewnątrz Twojego umysłu”
„…z akceptacją i ciekawością wszystkiego, co się pojawia”.
Warto w sobie wzbudzać ciekawość. Każda chwila w naszym życiu jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Cudownie się tego doświadcza w czasie medytacji. Kiedy włączamy ciekawość w naszym życiu codziennym, możemy zauważyć nawykowe reakcje, które uruchamiamy w określonych sytuacjach. Włączenie ciekawości może je zmienić i przynieść nowe doświadczenia, polepszenie relacji i mądrość. Ale także radość i dziecięcą niefrasobliwość. Mamy do przeżycia określoną ilość chwil, dlatego każdy przejaw życia jest taki ważny i warty zauważenia oraz przeżycia.
Z akceptacją jest trudniej. Jak zaakceptować coś, co się nam nie podoba, czego nie chcemy w naszym życiu? Jak zaakceptować cierpienie? Jest taka buddyjska przypowieść o dwóch strzałach. Pierwsza z nich, która trafia w nasze serce to strzała nieuniknionego bólu związanego z tym, że jesteśmy ludźmi. Jest to ból istnienia, chorujemy, chorują nasi bliscy. Tracimy majątki, płoną nasze domy, umieramy. Drugą strzałę, w jeszcze krwawiącą ranę wbijamy sobie sami. To niezgoda na to, czego doświadczamy w danej chwili. Ona powoduje cierpienie. Ta przypowieść mówi nam, że ból jest nieunikniony, ale cierpienie jest już opcjonalne. Od nas zależy, czy będziemy cierpieli wypierając swój ból bez zgody na to, co i tak już jest. Czy zaakceptujemy ten moment bólu istnienia. Bo cóż innego możemy zrobić? Akceptacja nie oznacza jednak bierności! Akceptacja dotyczy czegoś, co już się wydarzyło, na co nie mamy już wpływu. Podejmowanie działań w celu poprawy naszego losu jest jak najbardziej mindful.
Czym Mindfulness nie jest?
Nie jest pustką umysłu ani treningiem relaksacyjnym (chociaż reedukacja stresu to jego efekt uboczny). Nie jest wchodzeniem w trans, jest raczej wychodzeniem z transu, w którym spędzamy większość naszego życia. Nie jest kreowaniem jakiegoś stanu, nirwany, nie jest ucieczką przed bólem. Nie jest wyzbywaniem się emocji, ani zmianą osobowości. Nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów.
A czym jest?
„Mindfulness jest polerowaniem soczewki. Nie ważne jakie światło przez nią wpada. Wszystko widzi się klarowniej, wyraźniej i prawdziwiej”
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!
Monika Kużelewska Turczynowicz
e-mail: mindfulgirl@bosonamacie.pl
Pianistka, absolwentka psychologii klinicznej. W trakcie studiów podyplomowych „Uważność i Współczucie. Badania i Psychoterapia”. W trakcie certyfikacji nauczycielskiej na nauczyciela MBLC (Mindfulness Based Living Course) Zakochana w mindfulness od 6 lat. Praktykująca medytacje, wiecznie ucząca się mama dwóch chłopaków (19 i 3 latka). Służąca trzech grubych, leniwych, przeszczęśliwych kotów…