
Czy joga leczy anoreksję?
Czy joga leczy anoreksję?
I inne zaburzenia odżywiania? Bulimię, ortoreksję, jedzenie napadowe, kompulsywne, emocjonalne…?
– To zależy – odpowiada znajoma psycholog Martyna Głuszek-Osuch. Martyna chodzi na jogę, pracuje między innymi w Centralnym Szpitalu Kliniczny MSWiA w Warszawie, gdzie wspiera osoby z nietypowymi chorobami układu pokarmowego i jest matką trzech córek w różnym wieku. Moim zdaniem – ma więc wszelkie kompetencje, by wypowiadać się na ten temat i jej „to zależy” trochę mnie irytuje. Ale tylko trochę, bo już się do niego przyzwyczaiłam. W mojej dziennikarskiej pracy słyszałam to zdanie już wiele razy. Bo to naprawdę zależy. A od czego?
1. To zależy, w jakiej jest formie. Anorektyczka, czy dziewczyna cierpiąca na inne problemy z jedzeniem. Albo chłopak. Bo problem, który do niedawna dotyczył głównie nastolatek, teraz dotyczy już wszystkich. Niektóre niemowlęta odmawiają jedzenia z powodów psychologicznych. Dziewczynki w przedszkolu porównują swoje brzuszki do tych lalek Barbie. W podstawówce pytają, czy gluten tuczy. Głodzą się też kobiety w ciąży (to się nazywa pregoreksja), czterdziestolatki, które mają problem z tym, że się starzeją, no i faceci. Do tej pory, jeśli mieli zajawkę na punkcie swojego wyglądu, raczej uzależniali się od sterydów i siłowni, teraz cierpią na te same zaburzenia odżywiania, co kobiety.
No więc, wracając do tematu… zależy od stanu tej osoby. – Od jej BMI, rodzaju zaburzeń fizycznych towarzyszących anoreksji, poziomu elektrolitów – wylicza Martyna. Gdy wyniki badań są mocno poniżej normy, może sobie chodzić na dwie niezbyt intensywne sesje w tygodniu, ale nie częściej, zdaniem Martyny.
2. To zależy, jak często się rusza. Tu znów chodzi o aspekt zdrowotny. – W przypadku typu restrykcyjnego anoreksji, kiedy dziewczyna narzuca sobie bardzo dużą ilość wyczerpujących ćwiczeń i wysiłku fizycznego przy ograniczaniu jedzenia – to tak naprawdę aktywność fizyczna może być niebezpieczna dla zdrowia – uważa psycholog. – W takim wypadku nawet joga może zaszkodzić. Dwa razy w tygodniu traktuję jako taką bezpieczną dla każdego dawkę. Nad dodaniem sobie kolejnych zajęć, trzeba się już zastanowić.
3. To zależy, jaki rodzaj jogi ćwiczy. Zaburzenia odżywiania w większości wypadków biorą się z perfekcjonizmu. Niektóre zajęcia jogi mogą ten perfekcjonizm jeszcze podkręcać. I nie chodzi tu nawet o konkretny styl jogi, ale o atmosferę, jaka panuje na sali, w szatni, na wyjeździe. Jeśli szkoła, nauczyciel czy inni studenci podkreślają, jak ważne jest idealne ustawienie asany, porównują się, wytykają sobie (lub innym) lenistwo, jeśli mają gorszy dzień, to nie pomaga. Nie pomaga również piętnowanie diety innej niż vegan, glutenfree, eko, rozmowy o detoksach, głodówkach i maniakalne czytanie etykiet…
Według badań prof Anny Bardone-Cone z Uniwersytetu w Missouri, około 50% osób zgłaszających się do lekarza z zaburzeniami odżywiania, było lub jest wegetarianami. I 61% z tych osób, z którymi profesor rozmawiała, widzi związek między swoim wegetarianizmem a zaburzeniami odżywiania. Oczywiście ten związek nie jest do końca jasny, ale jasne jest to, że jakiekolwiek ograniczenia w diecie zwiększają prawdopodobieństwo zaburzeń odżywiania.
4. To zależy od kontekstu. Oczywiście nie każdy wegetarianin ma problem i nie każda osoba z trudną relacją z jedzeniem jest wege. Trzeba spojrzeć na sprawę w szerszej perspektywie. I zwrócić uwagę na przykład na to, z kim się przebywa także poza szkołą jogi. Na rodzinę i przyjaciół. Czy przypadkiem nie są toksyczni? Jesteś średnią pięciu osób, z którymi przebywasz najczęściej, twierdzą niektórzy psychologowie. Dlatego w środowisku perfekcjonistów, osób, dla których wygląd zewnętrzny ma kluczowe znaczenie i dla których jedzenie jest mega ważne, anorektyczkom jest trudniej się wyleczyć.
Ale… jeśli twoje BMI jest w okolicach normy, stan zdrowia nienajgorszy, korzystasz z pomocy terapeuty i – co najważniejsze – masz intencję, żeby wyzdrowieć (a większość anorektyczek nie chce, niestety), to… praktykuj!
– Anoreksja współwystępuje z zaburzeniami depresyjnymi i lękowymi – tłumaczy Martyna. – Joga może być jedną z dodatkowych form terapeutycznych. I wtedy pomaga.
W jaki sposób?
- Sprawia, że mamy lepszy kontakt z ciałem. Skuteczniej reagujemy na jego potrzeby. Także na te związane z jedzeniem.
- Uczy obecności. Bycia tu i teraz, czyli mindfullness, uważności. To pomaga rozładowywać napięcie, menedżerować stresem, radzić sobie z nim inaczej niż przez zajadanie go albo zagłodzenie.
- Przypomina, że to, co widać nie jest najważniejsze. Liczy się oddech, koncentracja, intencja, samopoczucie.
- Dodaje pewności siebie. I pozwala się polubić nie tylko za to, jakie mamy ciało (i ile ono waży), ale też za to, co robi – na przykład staje na głowie czy robi lotos, ale przede wszystkim – zmienia się na lepsze tydzień o tygodniu staje się silniejsze, bardziej elastyczne, zdrowsze.
- Uczy akceptacji siebie i tolerancji dla innych. Pattabhi Jois mawiał, że każdy może ćwiczyć jogę. Także gruby, chudy, stary, młody, tylko leniwy nie. Więc wygląd naprawdę nie ma znaczenia. Podobno kiedyś (usłyszałam tę historię od Sharatha Joisa na jego warsztatach w Londynie), przyszedł do niego mężczyzna bardzo gruby. „Jak słoń” – jak sam siebie określił i spytał, czy on też się nadaje na jogę. Jasne – odpowiedział Pattabhi. – My w Indiach uwielbiamy słonie, jeden z naszych ulubionych bogów – Ganesha, ma głowę słonia. Oczywiście, że możesz praktykować.
I dodał swoje ulubione: „Tylko leniwy nie może”.
A lenistwo jest akurat ostatnią rzeczą, o jaką można posądzić anorektyczki. Trzeba tylko tę praktykę dobrze zdefiniować. Nie chodzi tylko o asany. Nie chodzi o to, żeby sprawnie wykonać powitanie słońca.
Czasem chodzi o to, by zrobić sobie ponadprogramowy moonday, gdy tego potrzebuje ciało. Czasem, by z pokorą przyznać, że nie damy sobie rady sami i wybrać się do terapeuty. Czasem… na znalezieniu balansu pomiędzy dyscypliną, kontrolowaniem siebie a odpuszczeniem rzeczy, które trudno jest kontrolować, na przykład takie fizjologiczne potrzeby jak głód. Dopiero tak szeroko rozumiana praktyka… leczy z anoreksji.
Rozmawiała:
Pracuje w nurcie poznawczo-behawioralnym. W swojej pracy pomaga pacjentom chorym na choroby przewlekłe (nieswoiste choroby zapalne jelit), choroby nowotworowe; pacjentom z nadwagą i z otyłością, pacjentom z zaburzeniami odżywiania (anoreksja, bulimia); osobom z zaburzeniami depresyjnymi i lękowymi, niską samooceną, spadkiem motywacji, osobom mającym trudności w radzeniu sobie ze stresem.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!