
7 zasad BHP – przeczytaj, jeśli chcesz przeżyć następne zajęcia jogi ;-)
Joga uszkadza kręgosłup, rujnuje łękotki, osłabia nadgarstki i generalnie jest niebezpieczna dla zdrowia i życia. Takie czasem odnoszę wrażenie, przysłuchując się rozmowom w szatni albo rozglądając po sali, na której ktoś tam ma bandaż, ktoś inny stabilizator, a komuś spod koszulki wyglądają niebieskie taśmy. Halo! Czy przypadkiem nie miało być dokładnie na odwrót? Czy joga nie miała być panaceum? Lekiem na całe zło? Miała. Ale kontuzje się zdarzają. Żeby ich uniknąć, trzymaj się zasad bezpieczeństwa.
- Naucz się odróżniać ból zły od dobrego. Ten pierwszy jest nagły, kłujący, pojawia się zwykle w kolanie czy dolnej części pleców. Jest sygnałem, że trzeba coś zrobić. Zmodyfikować asanę, zupełnie ją sobie odpuścić, a może… jechać na pogotowie? Ten drugi, wynikający z rozciągania, to ból mięśni. Łatwo go kontrolować. Im głębiej wchodzimy w asanę, tym bardziej boli, a gdy się wycofujemy – przestaje. To fajny ból, można go przeoddychać. Pomaga nam przekroczyć swoje granice. Uczy, że nie trzeba uciekać przy pierwszych objawach dyskomfortu. W rozsądnych dawkach jest OK.
- Nie (s)tresuj swojego ciała. Pomyśl o nim jak o dziecku, dla którego chcesz jak najlepiej. Kochasz, ale uczysz samodzielności. Nie rozpieszczasz, ale też nie narażasz na niebezpieczeństwo. Stawiasz poprzeczkę wysoko, ale nie za wysoko. Tak jak większość trzylatków nie wróci samodzielnie do domu metrem, tak większość osób na pierwszych zajęciach nie stanie na głowie. Ale nadejdzie taki dzień, w którym ty złapiesz balans w sirsasanie, a były trzylatek odpali Google Maps (albo ZTM.pl) i dotrze do domu (albo do klubu). Nie można jednak wymagać za dużo za wcześnie. Z presją jest tak: jeśli nie ma jej wcale, następuje regres, jeśli jest jej za dużo, ciało się spina, buntuje i może dojść do kontuzji.
- Wyłącz rywalizację. Gdy zaczynasz się ścigać z osobą na macie obok, tracisz kontakt ze swoim ciałem, tracisz uważność, przestajesz odróżniać ból zły od dobrego (patrz #1) i możesz przesadzić. Owszem, zapleciesz lotos, i owszem, może nawet komuś to zaimponuje, ale… co z tego, jeśli potem czeka cię operacja łękotki i pół roku przerwy w praktyce?
- Nie traktuj swojego ciała jak wroga. Ani jak… hm… półgłówka. Ono chce dobrze, ma swój instynkt samozachowawczy i dużo wie. Na ogół zanim dojdzie do kontuzji, wysyła sygnał, że przegięliśmy z praktyką, że za wcześnie zaczynamy pracę nad jakąś asaną, że dawno nie robiliśmy sobie day-off, i tak dalej… Lepiej go posłuchać, bo następny sygnał będzie mocniejszy. A następny jeszcze mocniejszy.
- Zaakceptuj, że… różnie bywa. Możesz być w gorszej formie z powodu zbliżającej się choroby, nadciągającej burzy, niewyspania, późnej kolacji, wczesnej ciąży, nowiu księżyca, menstruacji… jest milion zmiennych, milion powodów, dla których dzisiaj twoja praktyka dzisiaj wygląda inaczej niż wczoraj. Postęp czasem oznacza krok w tył. Dotarcie do celu – zejścia z trasy na chwilę. Czy – ulubione porównanie psychologów od stresu – żeby ściąć drzewo, czasem trzeba zrobić przerwę na ostrzenie piły.
- Nie zrzucaj odpowiedzialność na nauczyciela. OK, po to wybierasz sobie nauczyciela, któremu ufasz, żeby mu ufać, ale… on też może mieć dzień obniżonej uważności. Poza tym, choć pewnie ma wiedzę z anatomii, jest świetnym obserwatorem, ma superintuicję i niejedno ciało już widział, to… nie jest tobą, nie wie, co dokładnie czujesz, nie słyszy każdego twojego chrupnięcia w środku. A na koniec zajęć, to ty wyjdziesz z sali ze swoim ciałem i będziesz w nim mieszkać, a on zostanie ze swoim, prawda? Więc weź odpowiedzialność za to, co robisz. Nawet jeśli czasem oznacza to nieposłuszeństwo na zajęciach i utratę opinii prymusa. Trudno.
- Nie zrzucaj odpowiedzialności na siebie. To tylko pozornie kłóci się z poprzednim punktem. Twój nauczyciel nie wie wszystkiego, ale wie dużo. Nie ufaj mu w 100%, ale w 99% możesz. Jeśli masz wątpliwość, czy mas wejść centymetr głębiej w asanę, spytaj. Jeśli nie wiesz, czy to, co czujesz to ból dobry czy zły… spytaj. Mała szansa, że oboje się pomylicie w tej samej kwestii. Duża szansa, że dzięki temu uda ci się dotrwać do savasany w jednym kawałku 😉
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!