
Sthira i sukha… na macie i w życiu

Sthira i sukha… na macie i w życiu
Sthira sukham asanam – zapisane zostało na liściach bananowca ponad 2000 lat temu przez indyjskiego mędrca Patandżalego w traktacie filozoficznym „Jogasutry”. W tym ponadczasowym dziele, stanowiącym kompendium ówczesnej wiedzy na temat jogi – wśród 195 aforyzmów (sutr) – odnajdujemy wskazówki prowadzące nas poprzez wszystkie aspekty życia do duchowej wolności.
Jogasutry stanowią swoistą mapę nakazów, zakazów, ostrzeżeń i porad, ukierunkowujących nasze działania na drodze do wyzwolenia z cierpienia i osiągnięcia stanu czystego szczęścia. Jogasutry niczym GPS prowadzą nas sutra po sutrze poprzez praktykę medytacji, pranajamy, miłości do siebie i świata, poprzez rozwój duchowy i poszerzanie wiedzy, poprzez usuwanie przeszkód i akceptację, poprzez szczerość i czystość, poprzez prawdę… aż do osiągnięcia harmonii pomiędzy ciałem, umysłem i duszą, będącej kluczem do osiągnięcia celu naszej drogi.
Kiedy Patandżali pisał – sthiram sukham asanam, co w wolnym tłumaczeniu znaczy – pozycja winna być wygodna i stabilna – nie miał na myśli praktyki asan w rozumieniu współczesnym. Nie było wówczas ashtanga jogi, vinyasy, jogi dla kręgosłupa, ani też jogi yin. Nie było suryanamaskar, ani żadnej pozycji z tych mniej lub bardziej wymagających, które dziś praktykują jogini na całym świecie. Za czasów Patandżalego asana, czyli pozycja, służyła do praktyki medytacji i pranajamy. Była to pozycja siadu ze skrzyżowanymi łydkami (padmasana lub sukhasana), bądź… pozycja wiszenia na gałęzi głową do dołu… A że starożytni jogini medytowali długie godziny, dni, a nawet tygodnie, pozycja musiała być i wygodna, i stabilna. Tak, by ciało czuło się dobrze, umysł był spokojny, a dusza wyciszona.
Współcześnie, w praktyce jogi pojęcie sthira i sukha odnosi się głównie do fizycznego aspektu praktyki, czyli do wykonywania asan. Mamy całe spektrum pozycji o różnym stopniu zawansowania. Pozycji często niezwykle spektakularnych, które kuszą nas na instagramowych fotkach. Jednakże kiedy zaczynamy praktykę, uświadamiamy sobie jak wiele mamy ograniczeń w ciele i umyśle. W ciele brak elastyczności, brak kondycji, koordynacji ruchów, równowagi. A w umyśle też wiele się dzieje: lenistwo, upór, niecierpliwość, złość, zazdrość, brak empatii. No i ego, które nie zawsze jest naszym rozsądnym doradcą.
Przy takiej trudnej mieszance niestety dość często czujemy brak sthiry i sukhy w pozycjach. Chcemy więcej, szybciej, głębiej, a i tak pozycja okazuje się daleką od Instafot. Spektrum nieprzyjaznych cech manifestuje swoje niezadowolenie brakiem wygody i stabilności również w samym życiu, jeszcze długo po zejściu z maty.
Jeden z najwybitniejszych współczesnych nauczycieli jogi B.K.S. Iyengar, mówił – „Joga jest przyjacielem tego, kto podchodzi do niej szczerze i z pełnym oddaniem. Praktykujących wyzwala ze szponów bólu i cierpienia oraz umożliwia im pełnię życia w radości.”
Ale jak zaprzyjaźnić się z jogą, by czuć więcej radości niż frustracji…? Gdy stajemy na macie, ważne, by zadać sobie pytanie – po co na niej stajemy? Czy chcemy wykonywać ćwiczenia, czy praktykować jogę. Jeśli będziemy zmuszać ciało do niewygody w pozycjach, analogiczny schemat zachować, oczekiwań, czy potrzeb – przeniesiemy poza matą. Bo krzywdząc siebie na macie, prawdopodobnie w praktyce, będzie to skutkowało deficytami akceptacji, spokoju, zapału czy rozsądku w innych sferach naszego życia. Na gruncie rodziny, w relacjach społecznych, czy w pracy zawodowej.
A wygodna pozycja to taka, gdzie każda część naszego ciała, niczym w kostce Rubica wchodzi w asanę z lekkością. Gdzie oddech płynie swobodnie, a umysł jest spokojny. Więc kiedy np. biodra niewystarczająco nam się otwierają, nie starajmy się na siłę usiąść w padmasanie (pozycja kwiatu lotosu), tylko usiądźmy w sukhasanie (pozycja siadu skrzyżnego). Zaakceptujmy swój „nieperfekcyjny” wariant na „tu i teraz” i pozwólmy, by oddech płynął swobodnie. Bo jedynie czując wygodę i stabilność w pozycji, poczujmy wolność i radość praktyki jogi. Jogi, która zasilana oddechem, uważnością, zapałem i akceptacją, rozkwitnie na macie, by w efekcie wydać dorodne, zdrowe owoce. Owoce, które będziemy spożywać nie tylko na macie, ale przede wszystkim w życiu codziennym. Bez bólu, cierpienia. Z czystą radością.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!