
5 powodów, dla których zostałam weganką
5 powodów, dla których zostałam weganką
Jeść mięso czy nie jeść? Dla mnie odpowiedź zawsze była prosta. Kocham zwierzęta, więc nie jem ich od liceum, czyli od kiedy rodzice pozwolili mi nie jeść. Natomiast weganizm to już inna sprawa. Bo nie wymaga zabijania (tak myślałam), bo ayurweda pozwala na mleko i twarogi, bo „jajka zerówki”, bo „krowy są dobrze traktowane w gospodarstwach eko”, bo croissanty w Batidzie, bo paneer makhani w Mandali… Ale w końcu podjęłam decyzję. Co mi ją ułatwiło?
1. Filmy na YouTube. A konkretnie jeden. W roli głównej: maszynka do mielenia… żywych kurczaków. Tych od kur, które znoszą jajka. To podobno gatunek, który nie nadaje się na filety, nuggetsy i chickenburgery. Więc dziewczynki, ledwo się wyklują, idą na lewo (i będą znosić jajka, jak mają szczęście to „zerówki”, jak nie to „trójki”), a chłopcy, ledwo się wyklują, idą na prawo – do takiej wielkiej maszyny, gdzie się je mieli na śmierć, bo do niczego innego się nie nadają.
2. Macierzyństwo. Sorry, jeśli niektórym wyda się to obrzydliwe, ale i tak napiszę. Byłam dwa razy w ciąży i łącznie 3 lata karmiłam piersią. Krowy mleczne są non-stop albo w ciąży albo „karmią piersią”, czyli są podłączane do dojarek. Nie zazdroszczę. A jeszcze mniej im zazdroszczę przymusowego odpępowiania. Odbiera im się dzieci, kiedy ani one, ani owe dzieci (cielaczki) nie są na to psychicznie gotowe. Masakra. Gdyby mi ktoś zabrał moje dziecko, nie wiem, co bym zrobiła. Sobie i temu komuś. Pewnie nic dobrego. Do odpępowienia obie strony muszą dojrzeć.
3. Praktyka jogi. Zauważyłam, że już po kilku dniach wegańskiej diety praktyka asan jest zupełnie inna. Ciało jest bardziej elastyczne, mam z nim lepszy kontakt, praktyka jest po prostu łatwiejsza i przyjemniejsza. Po takich kilku dniach jadłam paneer makhani, popijałam mango lassi i już następnego dnia czułam różnicę stając na macie.
4. Praktyka jogi. Hm, trochę się boję o tym pisać, bo wyjdzie, że jestem freakiem, ale… napiszę. Joga sprawiła, że jestem bardziej empatyczna. Wyczuwam strach, smutek, radość, podekscytowanie, kiedy wchodzę do jakiegoś pomieszczenia, siadam koło kogoś w metrze… Czasem tak mocno przejmuję emocje, że sama zaczynam się bać czy smucić niby bez powodu. Podobnie kiedy zjadałam makaron z parmezanem (czy wspomniany już wielokrotnie paneer…) też czasem czułam strach i smutek, które panują w większości, jeśli nie we wszystkich gospodarstwach rolnych. Nie chcę już więcej cudzych smutków, wystarczą mi własne.
5. Wegańskie gofry. W centrum Warszawy. Wegańskie lody – w sieciowym sklepie koło „mojej” szkoły jogi. Wegańskie burgery, pizze, sushi, hummusy – wszędzie. Naprawdę nie jest trudno być weganką. I naprawdę nie ma to nic wspólnego z umartwianiem, rezygnowaniem, wykluczeniem społecznym i innymi nieprzyjemnościami. Bycie vgn jest spoko 🙂
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!