
5 mitów o Indiach
5 mitów o Indiach
Przeczytaj, jak jest naprawdę!
Indie są… jakie są! Piękne, egzotyczne, gorące, bogate lub skrajnie biedne. Jak z bajki lub z dreszczowca. Wciągają. Szczególnie, gdy się ćwiczy jogę lub medytuje. Za każdym razem, gdy tam jadę – czuję, że wracam do domu.
Indie kierują cię do wnętrza – a nie każdy jest na to gotowy. Niektórym wystarczą zewnętrzne wrażenia. Krowy, które włóczą się po ulicach. To, że za wszystko się przepłaca. Hałas i korki. Inni badają wszystko w swojej emocjonalnej przestrzeni. Schodzą głębiej, a Indie stają się jedną wielką, wielowymiarową alegorią Życia.
Być może już tam byłeś. A może się nad tym zastanawiasz. Ja osobiście marzyłam o Indiach, odkąd pamiętam. Odkąd byłam małą dziewczynką. Wtedy wydawało mi się to nierealne. Za daleko, za drogo, nikt tam nie podróżował, bo w tamtych czasach podróżowało się Fiatem 126p na Mazury lub polskie morze…
Wokół Indii krąży wiele mitów. Każdy, kto wraca z tego niezwykłego kraju – przywozi swoje opowieści. Jak jest naprawdę? Mam nadzieję, że zdobędziesz swoje własne doświadczenie. Ale zanim to się stanie – przeczytaj o moim.
- Jest tanio
Może kiedyś było… Podobno 5-10$ dziennie w zupełności wystarczyło na dzienny budżet. Tych czasów już nie ma. Chyba, że nastawiasz się na skromne warunki pobytu w aszramach. Ich standard może być bardzo różny. Byłam zachwycona jakością zakwaterowania w ośrodku Ramany Mahariszi w Tiruvannamalai. Pamiętam też aszramy wyjątkowo brudne, gdzie na sali spało nawet 20 osób i trzeba było bardzo pilnować swoich rzeczy, bo ginęły. I pamiętam pełen przepychu aszram Sztuki Życia w Bangalore…
W miejscowościach turystycznych lub jogowo-turystycznych cała infrastruktura kręci się wokół przyjezdnych. A Hindusi dogadzają nam po cenach raczej zachodnich. Na przykład wynajem mieszkania na Goa to wydatek około 1500 zł za miesięczny pobyt. Ale znajdziesz tam również apartamenty nawet trzy razy droższe. Nastaw się też, że jako turysta będziesz ponosić o wiele wyższe koszty wstępu – np. za wejście do Taj Mahal zapłacisz 1000 rupii, a Hindusi zaledwie 50. Zajęcia jogi też do tanich nie należą, w szczególności w prestiżowych instytutach.
Pomysłem na obniżenie kosztów jest korzystanie z pociągów zamiast taksówek i samolotów. Trzeba otworzyć się na przygodę i mieć dużo wolnego czasu, bo podróż pociągiem z południowych Indii na północ trwa nawet 40-50 godzin…
Jeśli jednak będziesz chciał mieszkać w relatywnie komfortowych warunkach, najadać się do syta w lokalnych dhaabach, pozwiedzać, a czasem pójść na ajurwedyjski masaż – pieniądze będą płynęły jak woda.
- Jest niebezpiecznie
Bywa. Podobnie jak wszędzie. Indie mają swoją specyfikę. Potrafią niezwykle wyostrzyć instynkt zachowawczy. Dlatego warto dokonywać inteligentnych wyborów: gdzie idziesz lub co robisz, o jakiej porze dnia i z kim. Jednocześnie zachowując świadomość, że zdecydowana większość Hindusów jest uczciwa i ma wielkie serce. Jeśli nie wiesz komu ufać – zwróć się do kobiet lub rodzin z dziećmi. I weź pod uwagę, że jesteś w Indiach gościem. Szanując lokalne zwyczaje – zadbaj o odpowiedni ubiór.
- Wszyscy ćwiczą jogę
W Indiach znajdziesz instytuty jogi z tradycjami, takie jak Ramamani Iyengar Memorial Yoga Institute w Punie lub K. Pattabhi Jois Ashtanga Yoga Institute w Mysore. Generalnie jednak Hindusi jogi nie ćwiczą. Ćwiczą ludzie z całego świata, którzy od kilku dobrych dekad przybywają tam w poszukiwaniu duchowości i sensu życia. Bo to mistycyzm indyjski pociąga chyba najbardziej.
Hindusi za to wyjątkowo chętnie uczą jogi, a w miejscowościach jogowych, jak np. Rishkesh – kwitnie duchowy biznes. Na każdym rogu oferuje się TTC z akredytacją Yoga Alliance (co, jak się zdaje, ma coraz mniejszą wartość). Być może odniesiesz wrażenie, że każdy chce cię czegoś uczyć, np. medytacji, ajurwedy, uzdrawiania kryształami, harmonizowania czakr, otwierania trzeciego oka…
To wszystko może ci uświadomić, że… być może nadejdzie też moment, gdy przestaniesz w ogóle jeździć na jogę do Indii. Bo w Polsce jest wielu wspaniałych, doświadczonych nauczycieli. I płynie od nich czysta energia jogi, shakti.
- Jest brudno
Powietrze w Varanasi jest tak zanieczyszczone, że miałam poczucie, że każdy dzień spędzony w tym niezwykłym mieście skraca długość mojego życia o kilka miesięcy. Osobie o całkiem nieźle rozwiniętej świadomości ekologicznej może być trudno… Trudno jest tygodniami nie segregować śmieci, trzeba kombinować, by nie kupować plastikowych butelek, bo przecież wody z kranu się nie napijemy. Hindusi nie mają problemu z wyrzuceniem zepsutego telefonu komórkowego do Gangesu, co dla nas może być trudne do przyjęcia, bo to w końcu święta rzeka…
Ale jednocześnie – kwitnie organiczne rolnictwo. Himalaje zapierają dech w piersiach, ich powietrze jest kryształowe i wypływa z nich najlepsza woda na świecie. Są miejsca, gdzie plastikowe reklamówki są zakazane prawnie. Głownie dlatego, że zjadały je krowy, a potem umierały w ogromnych cierpieniach.
W Indiach docenisz, że wrócisz do kraju, gdzie generalnie jest całkiem niezłe powietrze, można pić wodę z kranu i na trawnikach zieleni się trawa, zamiast stert śmieci. Nauczysz się też widzieć piękno pomimo spalin, świń w centrum miast, rynsztoków, Świętej Rzeki gęstej od ludzkich prochów… Ta czystość może kryć się w oczach pięknych, indyjskich dzieci. W oddychającej przyrodzie dżungli i Himalajach. W miejscach o niesamowitej energetyce, jak jaskinie zamieszkiwane dawniej przez świętych. W wonnych kwiatach, którymi obdarowuje się bóstwa. A tak naprawdę – w nas samych i w naszej zwyczajnej ludzkiej naturze.
- Jest mistycznie
Tej mistyki często również trzeba się doszukać. Niektórzy odnajdą ją medytując w aszramie, inni zwiedzając świątynie lub udając się na pielgrzymkę do Gangotri. Inni wyjadą z Indii, a ich doświadczenie będzie wyjątkowo niemistyczne… Zapamiętają, że ktoś chciał ich oszukać (każdemu z nas się pewnie to zdarzy, taki trening uważności). Zapamiętają żebraków, ubogie dzieci lub żołnierzy z karabinami w Kaszmirze.
Ja wolę pozwalać, aby Indie mnie odżywiały. Na przykład łagodna energia drzewa w Bodh Gai, pod którym oświecił się Budda. Odgłosy tropikalnego lasu nocą w Kerali. Trekking w Ladakhu i dobre, proste życie mieszkańców dolin.
Piękno leży w oku patrzącego. Z Indii zabieram wspomnienia ogromnych lotosów na jeziorze Dal w Srinagarze. Zachwyt, że ludzie, którzy mają bardzo mało są często tak bardzo szczęśliwi. I przekonanie, że nie potrzebuję szukać duchowego mistrza, bo sama jestem największą mistrzynią swojego życia.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!