
Joga wzmacnia intuicję
Joga wzmacnia intuicję
Tak twierdzi Christopher Joseph, nauczyciel jogi, który pochodzi z Indii, choć teraz mieszka we Francji. Ojciec uczył do medytacji, babcia ajurwedy, jogę robił na rozgrzewkę przed treningiem koszykówki. Poznaliśmy się, gdy Christopher poszukiwał nauczyciela/ki jogi dla swojej znajomej, która przechodziła przez życiowy kryzys. Zaczepił mnie na Instagramie. I zaczęliśmy rozmowy o podejściu do nauczania jogi, pranayamy, ajurwedzie, wymienialiśmy swoje doświadczenia. I tak z czasem powstał ten wywiad.
Kiedy poznałeś jogę?
Moja praktyka zaczęła się we wczesnym dzieciństwie, joga to była część naszego życia. Można powiedzieć, że byłem otoczony jogą. Od małego siedziałem przy posiłku w pozycji lotosu, a moja babcia była skarbnicą wiedzy o ajurwedzie. Babcia wiedziała, kiedy należy włączyć lub wykluczyć coś z diety, aby poczuć się lepiej. Bo joga to nie tylko asany, to sposób życia, odżywiania. Nie zmienisz swojego życia, jeśli raz w tygodniu przyjdziesz na zajęcia, ale będziesz nadal źle się odżywiał, źle spał, nie zaczniesz praktykować medytacji.
Wtedy w dzieciństwie chodziłeś do szkoły jogi?
Nie, w tamtym czasie, gdy mieszkałem jeszcze w Indiach, było bardzo mało szkół. Joga nie była czymś modnym. Po pierwsze dlatego, że z dawien dawna Brytyjczycy, spychali jogę do podziemi, poza tym joga to była część naszego życia, każdy ją robił, ale nie nazywał jej tak. Mieliśmy te modne brytyjskie sporty – jak krykiet czy football, koszykówkę. Ja sam grałem w koszykówkę, joga nie była modna, nie była ‚sexy’. Ale robiąc rozgrzewkę do treningów, my po prostu robiliśmy jogę. W tamtym czasie ojciec uczył mnie medytacji, siadał ze mną i rodzeństwem na podłodze i mówił – „no teraz zaczynamy”. Siadaliśmy w pozycji lotosu, która była wszechobecna w moim dzieciństwie, potem wykonywaliśmy długie oddechy przez nos, a po chwili ojciec przypominał nam, żebyśmy ignorowali odgłosy dochodzące z zewnątrz. Oddychaliśmy na różne sposoby, które później poznałem jako praktykę pranayama.
Będąc dzieckiem nie widziałem żadnych korzyści płynących z jogi.
Czy wtedy czułeś, że czerpiesz jakieś korzyści z praktyki?
Będąc dzieckiem nie widziałem żadnych korzyści płynących z jogi. Z perspektywy dorosłego natomiast, doceniam to, że zacząłem jogę i medytację będąc dzieckiem. I tak jak mówię, traktuję jogę i medytację jako osobistą podróż. W której, to od Ciebie zależy, czy będzie ona ciekawa, pełna odkryć, czy raczej mozolna i zawiła. Z jogi możemy nauczyć się samodyscypliny. Samodyscypliny rozumianej nie jako kontrola, ale uczenie się poprzez ciało i umysł, jak nie ulegać czynnikom zewnętrznym. Możemy doskonalić naszą intuicję, nasze zmysły, naszą energię.
A jak to się stało, że zacząłeś uczyć jogi?
Moje pierwsze formalne zajęcia jogi odbyły się 5 lat temu we Francji (moim nauczycielem jest Shammi lat 68 – naucza w Lille) – mój nauczyciel jogi poprosił wszystkich uczestników, aby podeszli do mnie. Powiedział im, że to moja pierwsza „prawdziwa” lekcja jogi, a potem poprosił, abym usiadł tak, jak w moim domu siadano do posiłku. Usiadłem więc w pozycji lotosu. Na zajęciach tych byli ludzie, którzy praktykowali 8-10 lat, ale nie byli w stanie wykonać tej pozycji. Nauczyciel dodał wtedy również, że joga to nie konkurs elastyczności, ale praktyka samodyscypliny. Od tamtej pory rozpocząłem regularną praktykę każdego dnia rano.
Pierwsze zajęcia poprowadziłem 3 lata temu. Znałem asany i sposoby wejścia i wyjścia z pozycji, tak jak uczył mój nauczyciel. Miałem poprowadzić zajęcia po francusku, który znam bardzo dobrze, jednak nie jest on moim językiem ojczystym. Jednak przyszło tak jakoś naturalnie i lekko. Osoby, które brały udział w zajęciach, wróciły i mówiły o tym, że po zajęciach poprawiła się ich jakość snu. Pomyślałem, że skoro jedne zajęcia mogą przynieść taką korzystną zmianę, warto to kontynuować.
Z certyfikacją nauczycieli jogi jest podobnie, jak z nauczaniem menedżerów biznesu.
Czy w Indiach nauczyciel posiada certyfikaty uprawniające do nauczania, jakie?
Nigdy nie widziałem certyfikatów nauczycieli w Indiach. W Indiach mówi się, jeśli masz zaufanie i chęć do nauki, każdy może być Twoim nauczycielem.
Jeśli nie certyfikaty i szkolenia, to czy są jakieś obiektywne cechy, które powinien mieć nauczyciel jogi Twoim zdaniem? Jakie?
Certyfikaty są dobre, ale w jodze stały się one źródłem dochodu, a nie źródłem transferu wiedzy. Z certyfikacją nauczycieli jogi jest podobnie, jak z nauczaniem menedżerów biznesu. Wiemy przecież, że efektywnym menedżerem nie zostaje się poprzez certyfikat, ale przede wszystkim przez doświadczenie. Dziś ludzie się popisują na swoich profilach pisząc RYT 300, RYT 500. A ja się zastanawiam, jak sztuka życia, która jest praktykowana od tysięcy lat, może być pojęta w 300 godzin, przecież to jest ok 12,5 dnia? Certyfikaty te nie obejmują 8 ścieżek jogi, a jedynie jedną z nich – asanę. Joga to osobista podróż. A certyfikacja nauczyciela jogi to nie kawałek papieru, ale bezinteresowna służba, rozumiana jako przekazywanie wiedzy w trakcie zajęć jogi, nie tylko o asanach, ale również o ajurwedzie, pranajamie, medytacji itp.
Ciekawi mnie, czy widzisz jakieś różnice w potrzebach obu społeczeństw – Indii i Europy – potraktujmy ją jako całość, jeśli chodzi o jogę. Czy Europejczycy i Hindusi potrzebują innej jogi?
Dzisiaj nasze społeczeństwa nie różnią się od siebie aż tak bardzo jak kiedyś, w Indiach również mamy siedzący tryb pracy, ludzie używają krzeseł, stołów, łóżek. W moim dzieciństwie tak nie było. Wtedy te różnice między społeczeństwami były znaczące. Ja np spałem na podłodze przez większą część mojego dzieciństwa. Jadłem siedząc na podłodze w pozycji lotosu. Jest jedna rzecz, która wyraźnie różni nas w podejściu do jogi – u nas nauczyciel jogi to nauczyciel życia, doradca, ktoś jak terapeuta. Jeśli zidentyfikuje jakiś problem, zatrzyma ucznia i porozmawia z nim na ten temat. W Europie takie zachowanie mogło by być odebrane jako dziwne, czy przekraczające.
Mój nauczyciel stawiał miskę na środku i każdy mu płacił, ile mógł.
Ty udzielasz lekcji jogi bezpłatnie? Czemu?
Nie widzę nic złego w braniu pieniędzy za jogę, ale załóżmy, że masz dar uzdrawiania i bierzesz za to pieniądze, to już nie każdy człowiek może skorzystać z Twojej pomocy. Biorąc pieniądze za swoje usługi, ograniczasz do nich dostęp.
Jednak rozumiem też, że osoby, które wykonują to jako zawód, muszą z czegoś żyć i potrzeba zapłacić im za ich pracę. Ja akurat działam jako wolontariusz, nigdy nie biorę za to pieniędzy. Mój nauczyciel jogi kiedyś stawiał miskę na środku i każdy mu płacił ile mógł.
Tak, ale mówi się o wymianie energii, o większym zaangażowaniu, jeśli musisz za coś zapłacić… Realia są też takie, że jeśli masz szkołę jogi, to ponosisz koszty, nauczyciele poświęcają swój czas, nie jest możliwe niebranie pieniędzy za prowadzenie zajęć…
Tak i nie mam nic przeciwko braniu pieniędzy za zajęcia, ale chodzi o to, żeby one nie były na pierwszym planie, żeby umieć spojrzeć poza nie.
Christopher Joseph ma 38 lat. Aktualnie mieszka we Francji, ale pochodzi z miejsca, które jest znane z najbardziej popularnej potrawy kuchni indyjskiej „Hyderabadi Biryani”. W ciągu dnia pracuje jako konsultant branży IT, a wieczorami i w weekendy jako nauczyciel jogi. Dużo podróżuje po Indiach i po całym świecie. Lubi poznawać ludzi i inne kultury, rozmawiać z przypadkowo zaczepionymi osobami. Uważa, że nie ma czegoś takiego, jak zła osoba, jest tylko zły czas.
Praktykuje odkąd był dzieckiem, uczy od 3 lat w Centre indo lillois de Yoga w Lille.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!