
Joga jest jak… kalosze
Joga jest jak… kalosze
foto: Mateusz Patrzyk de Oliveira
Albo jak szczoteczka do zębów. Drabina. Latarka. Joga jest jak… No właśnie, jak co? Jakie porównania przychodzi do głowy? Czym dla Ciebie jest joga?
Niezbędna
– Jak nie pójdę na jogę, to czuję się, jakbym się nie umyła – powiedziała kiedyś jedna z moich studentek.
Chodzi regularnie. Nic dziwnego, skoro czuje się nieumyta, gdy nie chodzi.
Mam podobnie. Joga to dla mnie sprawa higieny. Psychicznej i fizycznej. Praktykuję, bo lubię, ale nawet jak nie lubię, to praktykuję. W sensie – nawet jak nie lubię samego pomysłu, żeby wejść na matę – bo jestem zmęczona, nie mam czasu, coś tam boli etc., to i tak lubię ten stan po, więc w większość wypadków jednak się zwlekam i idę rozwinąć matę.
Szczęście w nieszczęściu, że znam na pamięć swoją sekwencję i mogę ją zrobić bezmyślnie. Dokładnie tak jak z umyć zęby. Mechanicznie.
Oczywiście, nie zawsze tak robię – wiele razy ćwiczę z radością, czasem odkrywam nowe pozycje nowe wrażenia w ciele i fruwam nad matą, i nie wiem, kiedy skończyć, bo godzina, dwie to za mało, ale czasem… no cóż, właśnie, odbębniam swoją praktykę. Więc dla mnie joga jest jak szczoteczka do zębów. Jak wi-fi. Jak ręcznik. Jak… no ja wiele rzeczy, bez których można żyć, ale fajnie je mieć.
Ratująca życie
Ale są też inne podejścia do jogi. Wiele osób po miesiącach albo latach intensywnej praktyki, znika mi z oczu. A potem znów się pojawiają. A potem znów znikają. To takie osoby, które traktują jogę jak kalosze, albo jak plaster albo jak krem przeciwsłoneczny. Gdy jest potrzebna – biorą. Gdy przestaje być potrzebna, ląduje w szafie czy na półce, a raczej w apteczce. Kiedyś się przyda. Przy kolejnym kryzysie, poczuciu samotności czy bólu pleców.
Transformująca
I jest jeszcze inne podejście. Też mi bliskie. Joga jest jak drabina. Albo latarka. Albo mapa. Przydaje się w drodze. Drodze rozwoju – duchowego, intelektualnego i fizycznego.
Co znajdziemy na końcu drogi? Nie wiem. Może samadhi. Może, jak obiecywał Patańdżali, wolność od natłoku myśli i cierpienia. Przestaniemy się miotać, poczujemy się dobrze tu i teraz i to na zawsze.
Pamiętam, jak w dzieciństwie, gdy dostawałam podręczniki na nowy rok szkolny, lubiłam sobie przewertować, co jest pod koniec. Odkryć, jak w szklanej kuli, co będę umiała za kilka miesięcy. W jodze też mogę sobie niby wertować podręczniki, a jednak do końca nie wiem, czy uporam się z podstawa programową i kiedy. Wiem jednak, że czegoś się nauczę. I wiem, że chcę się uczyć.
Tajemnicza
A jak już jesteśmy przy metaforach szkolnych – ten tekst to żaden test ani egzamin. Tak naprawdę każdy powód, dla którego robisz jogę jest OK. Zwłaszcza, że w trakcie praktyki ten powód może się zmieniać. Może ich być też kilka. I żaden nie jest lepszy ani gorszy. Jeśli dla ciebie jest ok, to znaczy, że jest ok. I jodze też nie robi różnicy, z jaką motywacją się z nią spotykasz. Wszystko jedno, czy traktujesz ja jak kalosze, czy jak defibrylator – ona robi swoje. Działa.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!