
Co ma dla nas tantra?
Co ma dla nas tantra?
„Głęboki relaks i uwolnienie od napięć, błogostan, integrację przyjemności zmysłowych z rozwojem osobistym czy duchowym – wymieniają Veronika i Robert Tkanka. – I wiele więcej.” Poczytajcie, co o tym „więcej” mówią w rozmowie z Agnieszką Passendorfer. I, jeśli rozmowa wzbudzi waszą ciekawość – przeczytajcie książkę, którą razem napisali: Buddyjska tantra dla współczesnego człowieka
Agnieszka Passendorfer: Jak zdefiniowalibyście tantrę?
Veronika i Robert Tkanka: Tantra to kompletna ścieżka do całkowitego przebudzenia ludzkiego potencjału (też oświecenia czy samorealizacji). Stosuje metodę transformacji polegającą na przekształcaniu niekorzystnych i ograniczających schematów cielesnych i umysłowych jednostki w mądre i pożyteczne dla niej i innych, za pomocą bogactwa skutecznych narzędzi psychosomatycznych przewidzianych dla osób o różnych uwarunkowaniach.
Tantra nie wymaga ślepej wiary. Nasi nauczyciele zachęcali nas do sprawdzania, krytycznego myślenia.
A konkretnie? Co może nam dać taka transformacja?
Bardzo wiele: głęboki relaks i uwolnienie od napięć, błogostan, integrację przyjemności zmysłowych z rozwojem osobistym czy duchowym, klarowność umysłu, równowagę, spokój wewnętrzny, „flow” i uważność w działaniu, środki do radzenia sobie ze stresem i trudnymi emocjami, praktyczną wiedzę na temat relacji, miłości i seksualności, potężne techniki medytacyjno-jogiczne, także seksualne, umożliwiające przesuwanie granic możliwości ludzkiego ciała i umysłu. I wiele więcej.
Jak na nią trafiliście?
Zanim się poznaliśmy.
Czyli osobno…
Veronika trafiła na tantrę w poprzedniej relacji i praktykowała ją z byłym partnerem. Robert poznał w buddyjskiej grupie dyskusyjnej na Facebooku tłumacza tradycyjnych tekstów zwanych tantrami. Praktykę buddyjskiej tantry podjęliśmy dzięki naszemu pierwszemu tzw. rdzennemu nauczycielowi dzogczen (atijogi) prof. Czogjalowi Namkhai Norbu Rinpocze. Przekazywał on tantrę jako swoisty suplement lub w ramach solidnej bazy do praktyki dzogczen. Od tego czasu braliśmy udział w wielu warsztatach i odosobnieniach prowadzonych przez różnych nauczycieli.
Zmieniła wasze życie?
Zdecydowanie tak. Na lepsze. Veronika próbowała różnych podejść w przeszłości, ale dopiero w buddyjskich tantrze i dzogczen, będąc już trochę zawiedzoną i zrezygnowaną, znalazła w końcu to czego szukała.
A Robert?
Był nieśmiałym chłopakiem i takim „brzydkim kaczątkiem” a teraz jest silnym i pewnym siebie mężczyzną, na którym można polegać. Zwłaszcza, od kiedy praktykujemy wspólnie, nasz rozwój bardzo przyspieszył i niejednokrotnie słyszeliśmy od różnych znajomych opinie, że rozkwitamy w tej relacji, przeszliśmy daleką drogę itd. Choć na pewno jeszcze wiele przed nami i nie spoczywamy na laurach. Subiektywnie czujemy się dzięki praktyce tantry lepiej: w naszym życiu jest więcej spokoju, miłości, znaleźliśmy odpowiedzi na dręczące nas pytania egzystencjalne i łatwiej radzimy sobie w wymagających sytuacjach.
To bardzo inspirujące… Tytuł waszej książki to „Buddyjska tantra”, ale piszecie, że można się nią zająć niezależnie od tego, jaką religię się wyznaje, czy jest się ateistą. Czy głęboko wierzący katolik odnajdzie tu coś dla siebie?
Z pewnością może tutaj odnaleźć coś dla siebie. Przypomina nam się katolicki ksiądz Francis Tiso, który studiuje teksty buddyjskiej tantry i dzogczen, znajduje w nich inspiracje i podobieństwa do elementów swojej wiary i jest w posiadaniu tradycyjnych obrazów tantrycznych. Na nasze zajęcia medytacyjne i tantryczne przychodzili także uczestnicy identyfikujący się jako chrześcijanie, którym się one podobały i którzy później wracali jednocześnie dalej deklarując wiarę w Jezusa. Sami mamy duży szacunek do jego przesłania miłości. Czerpiąc przykład z naszego nauczyciela Namkhai Norbu w pewnych technikach wyobrażeniowych w naszej książce wskazujemy na możliwość wizualizowania jako źródła inspiracji i mocy postaci takich jak Jezus czy Madonna osobom do nich przywiązanym.
Jest wiele różnych opinii i dyskusji na temat tego czy buddyzm jest religią, filozofią, systemem medytacyjnym czy swoistą „nauką” na temat świadomości. Bywa określany jako tradycja nieteistyczna, która nie zajmuje się istnieniem Boga, co może być atrakcyjne dla ateistów. Jednocześnie nasz nauczyciel Czogjal Namkhai Norbu mawiał, że stan dzogczen równoznaczny ze szczęściem, wewnętrzną wolnością i miłością do wszystkich istot można nazwać Bogiem. Żartował też, że można nazywać go także „George” czyli „Jerzy”, bo ważniejsze od słów jest żywe doświadczenie, które się za nimi kryje. To złożona kwestia i na pewno znajdzie się niemało buddystów i chrześcijan, którzy nie zgodzą się z tym. No i oczywiście tantra jest nie tylko buddyjska, bo jest też np. tantra hinduska czy neotantra. Ostatecznie to jest sprawa wewnętrzna człowieka, jego wiary i otwartości.
Od kiedy praktykujemy wspólnie, nasz rozwój bardzo przyspieszył, rozkwitamy w tej relacji. Przeszliśmy daleką drogę, choć na pewno jeszcze wiele przed nami.
A osoba na wskroś racjonalna? Uwierzy w tantrę?
Tantra nie wymaga ślepej wiary. Nasi nauczyciele zachęcali nas do sprawdzania, krytycznego myślenia i opierania swojej wiary w moc tantry na własnym doświadczeniu prawdziwości jej postulatów na temat działania umysłu itp. Jest to zbieżne z przekazem samego historycznego Buddy, który w swojej mowie do Kalamów powiedział: „Kiedy będziecie sami wiedzieć, że ‘Te jakości są słuszne, te jakości są nienaganne, te jakości są chwalone przez mądrych, te jakości, kiedy przyjęte i wprowadzone w czyn, prowadzą do dobrostanu i szczęścia’ – wtedy powinniście w nie wejść i w nich pozostawać.”
Naszym zdaniem takie podejście może być atrakcyjne dla takiej racjonalnej osoby. Mieliśmy okazję wprowadzać w buddyjską filozofię pustości różne osoby i niejeden „ścisły umysł” był pod wrażeniem logicznej argumentacji stosowanej przez szkołę madjamaki. Ponadto techniki tantryczne są przedmiotem zainteresowania naukowców np. prof. Herbert Benson z Uniwersytetu Harvarda przeprowadził ciekawe badania w tym jednogłośne i szczególnie ciekawe na temat tantrycznej metody tummo pozwalającej świadomie wpływać joginom na temperaturę swojego ciała.
A więc tantra przekona też ścisłe umysły 🙂 Dziękuję za rozmowę.
Veronika i Robert prowadzą zajęcia, warsztaty, coaching – online i w różnych miastach Polski. Jeśli chcesz poznać ich bliżej, zajrzyj na ich profil na FB i kanał na YouTube.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!