Wspominamy Sławka Bubicza (cz. 2)
Wspominamy Sławka Bubicza (cz. 2)
Zmarł Sławomir Bubicz, jeden z najbardziej „zasłużonych” dla polskiej jogi nauczycieli. Założyciel Instytutu Jogi. Chcemy uczcić jego pamięć, publikując wspomnienia o nim. Jeśli masz ochotę się podzielić – zapraszamy do komentowania. Możesz też napisać do naczelnej portalu Boso na macie: Aga.passendorfer@gmail.com.
A tymczasem… tak zapamiętał go Jurek Jagucki, również jeden z najważniejszych polskich nauczycieli, założyciel szkoły jogi ze Szczecina. Przy okazji pisze o tym, jaka była joga w Polsce w latach 80., czyli 40 lat temu. Warto poczytać!
Byłem zafascynowany i to we mnie zostało do dziś
„Już od kilku lat (czyli od 1981 roku) zajmowałem się Jogą w stworzonym przez siebie Ośrodku Regeneracji Ciszą w Szczecinie wg jedynie funkcjonującej publicznie metody: Ćwiczenia relaksowo- koncentrujące oparte na jodze opracowanej przez pana Tadeusza Paska,, gdy pod koniec 1983 roku znajomy Sławka Bubicza z Lublina, a mój znajomy z Zen poinformował mnie, że niedługo Sławek po długim pobycie w Instytucie Iyengara w Punie (Indie)wraca do Lublina. Prosiłem „Daj znać gdy już wróci”.
To był chyba początek 1984 (miesiąca nie pamiętam). Sławek wrócił, a ja telefon do Niego i w najbliższy weekend jadę do Lublina.
To co Sławek pokazał i zrobił ze mną było szokujące, w zestawieniu z tym, co było dla mnie dotąd „Jogą” Ale był to dobry szok, przede wszystkim różnorodność asan których nie znalem ich wielość. I wreszcie moje Cialo (po Akademii Wychowania Fizycznego) zostało Głęboko poruszone. To było Cudowne uczucie – cielesne ale nie tylko.
Tylko jak się uczyć na linii Szczecin – Lublin – Szczecin? Ale byłem zafascynowany… i to we mnie zostało do dziś.
Latem 1985 roku zaprosiłem Sławka do Przesieki na 2 tygodniowy warsztat dla 35 moich uczniów przeważnie ze Szczecina. Sławek miał do mnie respekt, chyba ze względu na to, że jestem od Niego starszy o 11 lat i miałem większe doświadczenie życiowe.
Ale też był moment, że zawiodłem się na Sławku i coś mocno „zazgrzytało”.
Jesienią tego samego 1985 roku Zarząd Główny TKKF, który certyfikował instruktorów ćwiczeń relaksowo-koncentrujących opartych na jodze, powierzył mi kierownictwo merytoryczno-organizacyjne 2-tygodniowego kursu podwyższającego kwalifikacje instruktora na stopień „trenera I stopnia”, co się łączyło po zdaniu egzaminu z wyższą stawką za prowadzoną lekcję.
Odbyło się to w Centralnym Ośrodku Sportu w Zakopanem. Przyjechało 50 osób. A ja miałem ambicje zaprezentowania instruktorom ćwiczeń relaksowo-koncentrujących „świeżego powiewu” nie znanej jeszcze w Polsce jogi Iyengara, która mnie już od ponad roku fascynowała. Tutaj Sławek „zaszalał” i poczuł się już wtedy niczym 67 letni Guruji Iyengar z 50 letnią praktyką i czterdziestokilkuletnim nauczaniem i studiowaniem. Sławek uczył, krzycząc jak Iyengar, nie będąc Iyengarem. Biegał, dociskając i dogniatając. Uczestnicy byli przerażeni. Tym bardziej, że myśleli, że będą przez Niego egzaminowani.
Zwracałem Sławkowi uwagę, ale nie reagował. Uczestników uspokajałem. Przedobrzył, gdy wyprosił z zajęć starszego pana profesora z AWF we Wrocławiu, bo tamten nie nadążał za wymaganiami Sławka.
To mocno popsuło moją relacje ze Sławkiem i nadszarpnęło zaufanie do tak „ostrego” sposobu nauczania z czego Sławek był coraz bardziej znany(wielu ludzi zranił).
Ale jeszcze coś nas zbliżyło, gdy Sławek zaprosił do Polski na warsztaty Gabrielle Giubilaro z Florencji i rozpropagował Jej wydaną ksero książkę z sekwencjami i mogłem Ją gościć na kilkudniowym warsztacie w Szczecinie dla moich uczniów. Od 1986 do 1995 corocznie gościłem Gabrielle Giubilaro organizując Jej warsztaty i dojrzewając w Jodze Iyengara, doświadczając dojrzałego i wymagającego nauczania, asystowania, korygowania.
Mieliśmy też okazje do kontaktu ze Sławkiem w sierpniu 1993 roku na Konwencji Jogi Iyengara w Cristal Palace w Londynie dla 1100 uczestników i wspólnie składaliśmy polską ekipą z okazji zbliżających się 75 Urodzin Iyengara Życzenia.
Gdy w 2003 roku otworzyliśmy pierwsze w Polsce Stowarzyszenie Jogi Iyengara, zaprosiliśmy go, by został Honorowym Członkiem, Przykro mi było gdy Sławek nam odmówił i nigdy nie dołączył.
To za co też jestem bardzo wdzięczny Sławkowi, to rzetelne tłumaczenie i wydawanie książek Iyengara. Mimo że miałem oryginały w języku angielskim, to te polskie były bliższe sercu nie tylko mnie, ale i setkom praktykujących. Sławek na pewno włożył w tłumaczenia duży wysiłek i Serce.
A to do Sławka póki jest jeszcze blisko i nie odszedł, bo nigdy nie odejdzie:
SLAWKU WIEM, ŻE BYLEŚ ŚWIATŁEM DLA TAK WIELU I ODSZEDŁEŚ DO ŚWIATŁA. WIEM, ŻE W ŚWIECIE BEZ POCZĄTKU I BEZ KOŃCA BĘDZIESZ DLA WIELU Z NAS JAŚNIAŁ NIEGASNĄCYM NIGDY ŚWIATŁEM MĄDROŚCI, PRAWDY, MIŁOŚCI.
URUCHOMILEŚ, DAJĄC IMPULS, CUDOWNY, NIEMAL MAGICZNY RUCH ENERGII, KTÓRA ZMIENILA ŻYCIE TAK WIELU LUDZI I ZBLIŻYLA ICH KU SAMADH I
WDZIECZNY, WDZIĘCZNY, WDZIĘCZNY
JUREK JAGUCKI
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, nie chcemy wprowadzać opłat za czytanie artykułów.
Dlatego też zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas drobną kwotą, niech to będzie symboliczne 5 złotych. Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł, trafił do Ciebie, był pomocny albo interesujący - kliknij "WSPIERAM".
Gdy każdy z naszych czytelników zrobi tak choć raz w miesiącu będziemy mogli rozwijać się dla Was.