
Uwolnić Maksa Łapszina!
Uwolnić Maksa Łapszina!
12 lutego tego roku nauczyciel jogi Maks Łapszin został zatrzymany przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa, gdy wysiadł z pociągu z Moskwy na dworcu w swym rodzinnym Niżnym Nowogrodzie. Maks i jego żona Lena wracali z kolejnego pobytu w Indiach. Maks od lat jeździ praktykować jogę w Mysore pod okiem Sharatha Joisa i jest autoryzowany przez niego do uczenia pierwszej i drugiej serii Ashtangi. Wielu przyjeżdżających do Mysore Polaków, w tym ja, miało okazję poznać Maksa i się z nim zaprzyjaźnić. Łatwo można go było spotkać choćby w popularnej kawiarni Kushi, gdzie często pracował. Niektórzy chodzili do niego na sesje masażu. Ze względu na swoją przyjacielskość, ujmujący spokój i nieodłączny uśmiech, Maks jest z pewnością jedną z najbardziej lubianych osób w mysorskim jogicznym światku.
Maks nie dotarł już z dworca do domu, zatrzymany pod zarzutem wysłania pocztą znaczków nasączonych LSD. Jego mieszkania zostało przeszukane. Funkcjonariusze nie znaleźli żadnych nielegalnych substancji, zarekwirowali za to m.in. notatnik z notatkami z lekcji sanskrytu, który być może jest już tłumaczony przez jakiegoś biegłego. Oczywiście Maks nie przyznaje się do winy, dużo korzystał z usług poczty, ale nigdy nie wysyłał narkotyków. Sprawa jest albo pomyłką, albo Maks padł ofiarą prowokacji. Niestety rosyjski system sprawiedliwości rzadko uniewinnia podsądnych, a śledczy stosują metody z poprzedniej epoki.
Z prowadzonych w tej chwili przez żonę maksa, Lenę, kont na Facebooku oraz Instagramie, mamy możliwość dowiadywać się o postępach w sprawie. Te są jednak bardzo powolne, a sytuacja wokół COVID-19 jeszcze wszystko opóźnia. W sprawę zaangażowało się również Amnesty International.Tymczasem Maks spędził już w areszcie pięć miesięcy. Z Facebooka wiemy, że Maks zaczął prowadzić lekcje jogi dla współosadzonych, wolelibyśmy jednak, żeby joga trafiała do więzień w inny sposób. Wiemy też, że bardzo potrzebne jest wsparcie finansowe na opłacenie prawników. Szkoła jogi Maksa wciąż działa, prowadzona przez jego asystentów, ale ledwo wiąże koniec z końcem i musiała się wyprowadzić z zajmowanego lokalu. Lokalu, który Maks i przyjaciele wyremontowali samodzielnie, wkładając w to dużo pracy i miłości. Zajęcia odbywają się teraz w podnajmowanej gdzie indziej sali. Lena, poza pracą na swoje utrzymanie, musi jeszcze prowadzić całą batalię prawną. Każdy grosz się liczy i dlatego portal Bosonamacie.pl postanowił nagłośnić sprawę i zorganizować zbiórkę, by pomóc Maksowi.
JAK POMÓC?
- Pomóc Lenie i Maksowi można kupując piękny naszyjnik projektu ich przyjaciółki Anny Yan, swoją drogą również nauczycielki Ashtanga jogi: TU
- Na założone przez Lenę konto PayPal można również po prostu wpłacać środki w dowolnej kwocie, nie kupując naszyjnika. Każda wpłata jest pomocna, nawet bardzo niewielka.
Linki do wywiadu z Leną Łapsziną, żoną Maksa:
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!
[…] Maksie Łapszinie, nauczycielu jogi pochodzącym z Rosji pisaliśmy już wcześniej. Maks od lutego przebywa w areszcie pod zarzutem wysyłania z Indii znaczków nasączonych LSD. […]