
PRZECZYTAJ: wywiad z Leą Perfetti i Tarikiem van Prehn
Jeden Procent Teorii: Lea Perfetti i Tarik van Prehn
To jest transkrypcja i tłumaczenie na j. polski wywiadu z parą nauczycieli Ashtanga jogi Leą Perfetti i Tarikiem van Prehn, który możesz odsłuchać >> TUTAJ<<.
Wywiad o tyle ciekawy, że niezupełnie o jodze. Za to o relacjach, rodzinie, różnicach pomiędzy mężczyznami kobietami (również w praktyce)…
Tarik van Prehn:
Tarik urodził się w 1975 roku Brazylii, jednak w 1988 wraz z rodziną przeprowadził się do Portugalii. Praktykę jogi rozpoczął w wieku 19 lat. Po sześciu latach studiów i praktykowania medycyny chińskiej, w 1998 roku odkrył Ashtanga Jogę. Trzy lata później, w 2001 roku po raz pierwszy pojechał do Mysore, gdzie powracał jeszcze 8 razy, by doskonalić swą praktykę pod okiem Guruji’ego oraz Sharath’a. W 2004 roku został autoryzowany przez AYRI. Tarik jest ojcem czwórki dzieci oraz zagorzałym surferem i miłośnikiem oceanu. Wraz z żoną, Leą oraz dziećmi mieszka w Portugalii, gdzie prowadzi letni program warsztatów w stylu Mysore, „Yoga, Surf & Sun”, przyciągający joginów z całego świata.
Lea Perfetti:
Pochodząca ze Stanów Zjednoczonych (NY) Lea, rozpoczęła praktykę Ashtangi w 2001 roku. Swoją pierwsza podróż do Mysore odbyła w 2003 roku i powracała tam jeszcze 4 razy, by praktykować pod przewodnictwem Guruji’ego i Sharath’a. Ukończyła studia na Uniwersytecie w Syracuse na wydziale Biologii oraz Studiów Kobiecych (Women’s Studies). Zajmuje się astrologią i surfuje, wierzy, że bliskość natury ma zbawienny wpływ na jakość naszego życia. Lea wraz z mężem, Tarikiem, mieszka w Portugalii, gdzie wspólnie wychowują czwórkę dzieci oraz prowadzą ośrodek jogi „Yoga, Surf & Sun”.
Jeden procent teorii: Na początku chcę Wam bardzo podziękować, że przyjechaliście do naszego zimnego kraju i że poświęcacie nam trochę swojego czasu. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Macie dużą rodzinę, czworo dzieci i oboje uczycie i praktykujecie jogę od wielu lat. To bardzo kuszące, aby zapytać Was o Siódmą Serię. Jak to jest mieć dzieci, rodzinę i jednocześnie utrzymać swoją praktykę i nauczać innych?
Lea: Jak to jest? Musisz wiele odpuścić. Nie możesz oczekiwać, że będziesz robić rzeczy tak jak robiłaś je wcześniej. A jeśli będziesz tego od siebie wymagać to będziesz też bardzo cierpieć. Ten czas kiedy nie miałaś dzieci już nie istnieje, więc wiele twoich sesji jogi to tylko pół-sesje, albo coś co bardzo szybko zostaje przerwane. Chyba, że masz nianię. Ale my nie mamy, wszystkie nasze dzieci są zawsze z nami, i jedyny sposób, żeby nie mieć ich dookoła siebie to obudzić się wystarczająco wcześnie. Inaczej ciągle się coś dzieje.
Macie trójkę starszych dzieci, a Sage pojawił się po dłuższej przerwie.
Lea: To było dla mnie ogromne wyzwanie. Pierwszą córkę urodziłam gdy miałam 25 lat, a praktykowałam jogę od 20 roku życia. Kolejną urodziłam trzy lata pózniej. A potem miałam siedem lat względnej niezależności. Mogłam surfować, praktykować intensywnie jogę. I nagle pojawił się Sage. To było dla mnie bardzo trudne. Właśnie o tym mówiłam, że gdybym chciała być taka jak wcześniej to byłoby bardzo frustrujące. Dlatego musiałam odpuścić i po prostu robić tylko to, co mogę. Robić coś każdego dnia, ale bez oczekiwań. Jestem osobą, która lubi skończyć to co zaczęła, ale przy Sagu musiałam zrezygnować z zakończeń.
Tarik: Myślę, że Siódma Seria to kolejna klisza. Jogini mają tendencję do mylenia i mieszania praktyki jogi z rodzicielstwem, ponieważ jest to dla nich trudne, aby nagle stworzyć rodzinę, nie być samemu i utrzymać praktykę. Dlatego nazwali to Siódmą Serią. Ja to bardziej widzę jako pierwszą serię, dlatego że to jest tak ważna część życia, która istniała zanim powstała joga. Oczywiście, łączy się to z wielkimi wyzwaniami. Każde dziecko jest inne. Nasze pierwsze dzieci zabieraliśmy ze sobą do Indii, byliśmy bardzo odważni, bo bardzo skupialiśmy się na naszej praktyce.
Lea: Byliśmy też młodsi. Kiedy jesteś młody, czujesz że nie ma ograniczeń. Jak masz 25 lat myślisz, że możesz podbić świat.
Tarik: A potem okazuje się, że dzieci chorują, musisz zabrać je do szpitala, ale joga jest tak silna, ma tak wielki wpływ na twoje życie, że jesteś nawet gotowy poświęcić zdrowie swoich dzieci aby pójść na praktykę.
Lea: Chcieliśmy się uczyć od Gurudżijego i Sharatha, nie chcieliśmy nic stracić. Ale z wiekiem przychodzi też doświadczenie.
Tarik: Myśleliśmy, że z czwartym dzieckiem będzie łatwiej, bo już tyle wiemy, ale On przyszedł z cięższym bagażem, więc właściwie jest trudniej.
Lea: Sage jest bardzo wymagającym dzieckiem. Mając trójkę poprzednich dzieci myśleliśmy, że czwarte to nie będzie problem. (Mamy czwórkę dzieci, ale troje wspólnych.) Ale okazało się, że wszystkie nasze oczekiwania wyparowały wraz z jego nadejściem. Złamał wszystkie zasady, rozsadził wszystkie nasze pomysły na to jak to powinno wyglądać.
Tarik: Rozwalił nasze osobiste praktyki (śmieją się oboje, wymownie na siebie patrząc) Nie śpi tak dobrze.
Lea: Nie spał prawie w ogóle!
Tarik: Dlatego tak ciężko było potem wstać z łóżka. Niektóre pary zmieniają się w opiece, ale my lubimy praktykować razem. Dlatego teraz cieszymy się z każdej małej rzeczy, którą możemy razem zrobić.
Lea: I teraz jest już łatwiej. Sage ma 2,5 roku i robi się lepiej, ale on był trudny.
Tarik: Pomimo wszystko nie straciliśmy swojego idealizmu dotyczącego dzieci. Mój pierwszy syn ma na imię Juna, potem jest Satia, trzecie dziecko nazwaliśmy Zion – Obiecany świat, a teraz jest jeszcze Sage – czyli ten, który wie.
Lea: Oboje mieliśmy swoje pierwsze dzieci, kiedy mieliśmy po dwadzieścia pare lat. Jest różnica pomiędzy tym a posiadaniem dzieci w wieku 35 lat. Ciało się tak szybko nie regeneruje. Kiedy miałam 25 lat po dwóch tygodniach wszystko było OK. Teraz musiałam podejść do tego inaczej, wolniej, poczekać aż bandhy zaczną działać znowu.
Praktykowałaś w trakcie ciąży?
Lea: Tak, przez wszystkie trzy swoje ciąże praktykowałam, aż do porodu.
Czy doradzałabyś to innym kobietom?
Lea: Tak, ale problem z Ashtangistkami polega na tym, że nie wiedzą jak się rozluźnić i miewają bardzo trudne porody. Wiele kobiet wie, jak aktywować mięśnie dna miednicy i krocza, ale nie wiedzą jak je rozluźnić. A to jest konieczne, aby się otworzyć podczas porodu.
Tarik: I jest jeszcze aspekt kontroli. Ludzie zawsze próbują coś kontrolować, kontrolować oddech, kontrolować ruch, a tutaj trzeba odpuścić. Niektóre kobiety mają genetyczne predyspozycje do macierzyństwa, ale generalizując – dziewczyny, które zbyt poważnie podchodzą do swojej praktyki jogi mają dość trudne porody.
Lea: Wiele z nich nie jest nawet płodnych. Jest wiele bardzo zaawansowanych joginek, które nie mogą zajść w ciążę. Kiedy praktykujesz trzecią serię musisz tak mocno pracować z bandhami, że w efekcie możesz stracić okres. Nie zajdziesz w ciążę, jeśli nie masz okresu.
Z tematem naszych kobiecych spraw łączy się moje pytanie o stosunek nauczycieli mężczyzn do kwestii kobiecego cyklu i praktyki. Niewielu z nich coś naprawdę o tym wie, a jednak większość praktykujących to kobiety. Może trzeba wreszcie zacząć więcej o tym mówić.
Lea: Zawsze bardzo aktywnie uprawiałam sport i trenowano mnie w ignorowaniu swojej miesiączki. Nie pójdę przecież do swojego trenera i nie powiem mu, że nie będę czegoś robić tylko dlatego, że mam okres. On i tak kazałby mi to zrobić. Udawałam więc, że nie czułam tego co czułam. Kiedy zaczęłam Ashtangę, praktykowałam podczas okresu. Po jakimś czasie zauważyłam, że czuję się o wiele gorzej przez resztę miesiąca. Szczególnie w dolnych plecach. Dlatego, że podczas okresu nie wolno pracować z bandhami. Trzeba rozluźnić brzuch i dno miednicy, bo to jest proces oczyszczania, uwalniania. A jeśli próbujesz praktykować w ten sposób, to robisz coś odwrotnego. Postępując tak przez dziesięć lat odczujesz w końcu negatywne skutki. Z wiekiem nauczyłam się bardziej szanować te dni. Inaczej przez resztę miesiąca czułam się zle. I wiem, że dziewczyny które cisną praktykę podczas okresu czasem tracą okres. Gurudżji i Saraswathi zawsze bardzo dokładnie przestrzegali zasady o trzech dniach przerwy, ale nasz Zachodni umysł nie chce nam na to pozwolić. Ludzie nie chcą nic stracić będąc w Mysore. Ale jeśli będziesz się trzymać tej mentalności i praktykować przez 5, 10 lat to w końcu to będzie miało negatywny wpływ na twoje ciało. Jeżeli asany są tak subtelne, że mają wpływ na przykład na twoją wątrobę, to skąd wiesz co Marichyasana D, Pasiasana albo Eka Pada robią z twoją macicą, zwiększając tak bardzo ciśnienie w tamtych partiach. Przez jakiś czas może ci się upiec, ale po 10, 20 latach napewno poczujesz konsekwencje.
Trochę bardziej osobiste pytanie. O wasz związek. Domyślam się, że nie jest łatwo podróżować, uczyć i być razem cały czas. Czy joga ma wpływ na waszą relację, czy ją polepsza?
Tarik: Zakochaliśmy się w sobie przez jogę. Zaczęliśmy praktykować obok siebie w Mysore, nawet ze sobą nie rozmawialiśmy, ale ta energia rosła i rosła. Nasz związek jest zbudowany na tej praktyce. Myślę, że swietnie sobie radzimy podróżując, ucząc i robiąc wszystko razem. Jest nam trudno, kiedy nie możemy być razem.
Lea: Moja mama kiedyś nas odwiedziła i powiedziała ”Nie wiem co bym zrobiła gdybym musiała spędzić cały dzień ze swoim mężem, tak jak ty. Jak dajesz sobie z tym radę?” No cóż, zawsze tak z nami było. Myślę, że ważne jest też to, że oboje uczyliśmy zanim się poznaliśmy, więc mieliśmy już nasze jogowe osobowości. To nie było tak, że ja zaczęłam uczyć przez niego albo on przeze mnie. Oboje byliśmy bardzo zaangażowanymi praktykującymi i wtedy się połączyliśmy. Mogliśmy więc dzielić się tym co mamy między sobą. Ale fakt, spędzamy cały czas razem, całe dnie i lata.
Tarik: Surfujemy razem, robimy wszystko razem. To jest nudne, ale my lubimy nudne rzeczy (śmiech).
Lea: To już dziesięć lat. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy, ale na razie jest super. Czasami, z powodu tego że jestem mamą i muszę robić więcej „maminych” rzeczy myślę, że Tarik jest bardziej wolny, ma mniej ograniczeń. Ale to są obowiązki matki, tak już jest.
Tarik: A na zajęciach panuje ten stereotyp nauczyciela-mężczyzny. Kobiety chcą uwagi od mężczyzny. Większość kobiet praktykujących jogę to kobiety wyzwolone, często feministki. Chcą czuć się mocne ale jednocześnie nie doceniają kobiet-nauczycieli. Szukają męskiej uwagi, zamiast wspierać się nawzajem i dostrzegać wiedzę u innych kobiet. Ja zupełnie nie jestem zainteresowany taką uwagą, w ogóle nie gram tą energią. Oczywiście jestem wyższy i silniejszy fizycznie, mogę pracować z ludzmi nieco mocniej, ale to jest tylko fizyczna strona medalu. Ludzie powinni bardziej docenić miękkość i delikatność, której tak brakuje w Ashtandze.
Lea: Ja myślę, że to jest uwarunkowane kulturowo, kobiety nie są zachęcane, aby mówić tyle, co mężczyzni. Z reguły mężczyzni mówią pierwsi. Dlatego kiedy uczymy, pozwalam mu mówić, bo czuję się bardziej komfortowo kiedy to on się odzywa.
Tarik: A ja myślę, że czyny mówią głośniej niż słowa. Ludzie słuchają tego co mówię, ale patrzą na nią i na to co ona robi. Tak więc ja ich tylko zabawiam (śmiech).
Lea: To jest taka równowaga, miedzy Shiva i Shakti. Na zajęciach faktycznie jest dużo kobiet, które mają swoją karierę zawodową, są niezależne finansowo i wolne, mogą brać udział w warsztatach, wyjazdach. Spodziewałabyś się, że będą bardziej reprezentowały postawę „dziewczyny rządzą”, ale tak naprawdę bardzo oczekują jego rozpoznania. I widzę to wszędzie. Po dziesięciu latach jestem już do tego przyzwyczajona. Ale to jest zdecydowanie kulturowo uwarunkowane.
Ja jestem dosyć wysoka, dlatego z reguły kobiety mnie omijają w czasie zajęć, bo uważają że to mężczyzna powinien dawać mi korekty. Jednak najlepsze korekty, jakie dostałam, były od kobiet. Jesteśmy w końcu dziewczynami, wiemy pewne rzeczy albo raczej czujemy pewne rzeczy lepiej.
Tarik: My mężczyżni mamy inne podejście. Wymagamy od kobiet tyle samo co od siebie. Większość nauczycieli jest trochę nieczułych, brakuje nam tej miękkości, subtelności w dotyku. Być może subtelność dotyku miesza się niektórym ze zmysłowością, z niezbyt czystą energią, ale jednak faceci powinni być trochę bardziej delikatni. Ale czasami wkurzam się na Leę, bo ona chce mi dorównać i jak widzi wielkiego faceta w sali to zaraz chce mu dawać korekty. Ale potem bolą ją plecy!
Lea: Uszkodziłam się, bo na początku naszych wspólnych lat chciałam dawać ludziom tak samo silne korekty jak Tarik. Ale popatrz na mnie. Ważę 50 kilo, jestem mała. I uszkodziłam swoje plecy starając się asystować w tic takach bardzo dużych dziewczyn, albo pomagając im w złapaniu za łydki w wygięciach do tyłu. Więc przeszłam trudną lekcję. Ale zdaża się też, że kobiety przychodzą do mnie i mówią, że to co zrobiłam dla nich było bardzo dobre i miłe. Jeśli jesteś przyzwyczajona do surowości to czasem fajnie jest doświadczyć trochę delikatności.
Dlatego tek dobrze praktykuje się z Wami, bo udało się wam to zbalansować.
Tarik: Staramy się aby dobra energia rosła. Uzupełniamy się.
Lea: Wspieramy się ale też schodzimy sobie z drogi. To jak taniec. Shiva – Shakti. Ale nie wszystko zawsze wychodzi.
Podoba mi się, że Serge jest w tym z Wami, bo myślę że pokazujecie ludziom jogi, że można praktykować mając dzieci. Czasami niektórzy przedkładają praktykę jogi nad posiadanie rodziny.
Lea: Wszystko się z czasem układa. To wydaje się być wiecznością – trzy lata które musisz poświęcić dziecku, ale w czasie osiemdziesięcioletniego życia nawet nie będziesz tego pamiętać. Ale to jest trudne dla ludzi, myślą że to tak wiele.
Tarik: Spotkałem wiele kobiet, koleżanek jogowych, które odkładają ciążę na później, bo chcą najpierw osiągnąć jakiś cel w jodze, jakąś asanę, albo serię. Myślę, że nie wszyscy ludzie są zaprojektowani do posiadania dzieci, ale widzę też żal i uczucie pustki, kiedy jest już na to za późno. Miałem kiedyś nauczyciela, osadzonego bardzo silnie we wschodniej kulturze, który mówił, że mężczyzna znajduje oświecenie w bogu, a kobieta w mężczyźnie. Słuchając go, myślałem że przesadza, że to bardzo naciąganie stwierdzenie. Jednak teraz myślę, że jeżeli w ogóle jest coś takiego jak oświecenie to kobieta doświadcza tego poprzez swoje dziecko. My mężczyzni tego nie mamy, możemy tylko dzielić to doświadczenie.
Lea: Nie uważam, żeby konieczne było posiadanie dzieci, ale jeśli już się na to decydujesz, wiedz że to jest przejście do innego wymiaru. Stajesz się inną kobietą. To jest wielka transformacja i nikt nie może temu zaprzeczyć.
I nie możesz przewidzieć kim się staniesz.
Tarik: Ani kto przychodzi do ciebie. Bo dzieci czasem przynoszą ciężki ładunek.
Lea: Pojawia się też taki moment, kiedy zupełnie przestajesz myśleć o sobie. To nie trwa wiecznie, ale jest taki czas, kiedy twoje ja znika. Napisałam o tym post niedawno. Któregoś dnia byłam bardzo sfrustrowana, bo nie mogłam praktykować tak jak chciałam. Jechałam z wózkiem i zobaczyłam jak (przyp. tłum. jakieś zwierze, nie zrozumiałam jakie) zajmuje się swoimi młodymi. Czy myślisz, że zwierzęta zastanawiają się nad takimi rzeczami? O nie będę tego teraz robić, bo chce robić swoje rzeczy… Nie, zwierzęta szukają jedzenia, zajmują się młodymi dopóki nie będą niezależne i to jest jedyna rzecz, jaka ma znaczenie. Dlaczego więc myślimy, że jesteśmy inni?
Tarik: Siódma seria to nauka totalnego odpuszczenia. Nie możesz być tak samolubny żeby myśleć tylko o swojej zrujnowanej praktyce. To tylko ty, i musisz się nauczyć wielu aspektów życia, nie tylko jogi. I to jest bardzo wyczerpująca nauka.
Lea: Wszystko przemija, zmienia się, wchodzi w kolejne fazy.
Czy joga wpływa na życie waszych dzieci? Czy chcielibyście, żeby kiedyś związały się z jogą?
Lea: Teraz są w wieku, w którym joga jest dla nich czymś wstydliwym. Jesteśmy na etapie, kiedy nasze dzieci uważają nas za strasznych dziwaków, jedzących dziwne jedzenie.
Tarik: Ja sam jestem na tym etapie. Kiedy ktoś mnie pyta czym się zajmuję, mówię tylko że jestem nauczycielem. Wszyscy dzisiaj uczą jogi, to się stało jakimś stereotypem. Każdy może to robić, każdy może skończyć kurs nauczycielski. Jeżeli chodzi o dzieci to na pewno jesteśmy bardzo zasadniczy w kwestii jedzenia. Nasze dzieci jedzą zdrowe jedzenie. Staramy się trzymać je z dala od niezdrowych rzeczy, na tyle na ile możemy. Ale mają dostęp do mediów społecznościowych, do technologii, chodzą do szkoły. Więc to jest bardzo cienka granica.
Lea: Kiedy damy im 50 centów zawsze wydają je na cukierki, pomimo, że nie znają tego z domu. Więc musimy czekać i zobaczyć co będzie dalej.
Tarik: Może któregoś dnia to docenią. Moja babcia była wegetarianką, moja mama także. Zero szczepionek, wszystkie porody w domu, lekarze byli uważani za coś złego. I teraz ja zajmuję się jogą. Może to ma jakiś związek. Ale nie wiem co będzie. Chciałbym żeby Juna (najstarszy syn) został surferem. Jeśli będzie też praktykował jogę to super. Jeśli będą wszyscy surfować będę szczęśliwy. Zion ma ogromne predyspozycje do jogi. Lubi to i jest uzdolniona w tym kierunku. Ma to w ciele i w charakterze, ten sarkazm. Widziałem wielu rodziców zmuszających dzieci do jogi i dzieci mające później traumę z tego powodu. Przede wszystkim dzieci powinny umieć się bawić.
Joga dla dzieci jest dobra, ale raczej w sytuacjach w których naprawdę potrzeba pomocy, kiedy coś nie funkcjonuje prawidłowo w danym środowisku. W innych przypadkach dzieci nie potrzebują jogi. Jeśli już zabierasz się za jogę to z powodu jakiegoś cierpienia i niepewności. Nawet w Indiach, tradycyjnie jogi naucza się dopiero koło 12 roku życia.
Lea: Dlatego my nie zmuszamy naszych dzieci do jogi.
Tarik: Właściwie, kiedy są niegrzeczne dostają taką karę, że przez dwa tygodnie muszą robić jogę.
Lea: To taka wojskowa joga. I nawet im się to podoba. Przede wszystkim, to co chcemy im dać to stabilność, ugruntowaną miłość, możliwość podejmowania właściwych decyzji, zdrowie i szczęście. To wszystko.
Tarik: No i jesteśmy bardzo zasadniczy w kwestii jogowego stylu życia i jedzenia. Często widzimy ludzi, którzy sami starają się jeść zdrowo ale dzieci karmią śmieciami. I tego nie chcemy, z tym walczymy.
Lea: Nasze dzieci jedzą codziennie brązowy ryż, soczewicę, warzywa. Najgorsze co zdarza im się zjeść to chleb z masłem i dżemem i może jakieś herbatniki.
Tarik: Starsze dzieci uczą młodsze złych nawyków. Jeśli starsze dziecko pojawi się w domu z gumą do żucia – cóż, niewiele możesz na to poradzić.
Lea: Jak już mówiłam, jeśli mają trochę dodatkowych pieniędzy od razu wydają to na słodycze. To jest to czego pragną (śmiech).
Moje dzieci robią dokładnie to samo. Dziękuję Wam bardzo, bardzo dobrze się was słuchało i mam nadzieję, że przyjedziecie znowu.
Tarik i Lea: Też mamy taką nadzieję, jedziemy tam gdzie jesteśmy zapraszani.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!