
Joga “zrujnowała” mi życie

Joga “zrujnowała” mi życie
Choć tytuł może brzmieć trochę przewrotnie, to prawda jest taka, że joga wywróciła moje życie do góry nogami. Można więc powiedzieć, że joga zrujnowała mi życie, tylko że w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Joga zmieniła moje życie na lepsze. Zmieniła mnie i moje relacje ze światem. Zdecydowanie nie jestem tą samą osobą, którą byłam przed rozpoczęciem praktyki jogi. Chociaż muszę przyznać, że jest w tym kilka aspektów, które powodują, że żyje mi się nieco trudniej. Jednak mimo wszystko cieszę się z tych zmian i chciałabym, żeby więcej osób mogło ich doświadczyć.
Dzięki regularnej praktyce jogi:
- Stałam się dużo bardziej sprawna fizycznie. Pomimo tego, że zamiłowanie do ruchu towarzyszyło mi od zawsze i nigdy nie byłam osobą, która była w stanie prowadzić tylko siedzący tryb życia, to jednak od czasu gdy zaczęłam regularnie praktykować jogę, moje ciało stało się sprawniejsze na wielu poziomach. Jestem zdecydowanie silniejsza i mam większe zakresy ruchu, a to daje mi poczucie pewności, że poradzę sobie w wielu sytuacjach, czy to podczas innych aktywności fizycznych, czy po prostu w życiu, pokonując przeszkody na drodze, gdy trzeba po coś sięgnąć, gdzieś się gdzieś wspiąć, czy przez coś przeskoczyć.
- Mój system odpornościowy stał się bardzo silny. Z osoby, która była chora zawsze, gdy tylko ktoś obok kichnął, stałam się bardzo odporna na wszelkie bakterie i wirusy. Nawet jeśli inni wokół mnie są bardzo chorzy, to ja doświadczam co najwyżej lekkiego osłabienia. W związku z tym, nawet olbrzymie fale zachorowań w ostatnich latach nie były w stanie mnie wystraszyć, bo tak bardzo byłam pewna swojego zdrowia i swojej odporności.
- Stałam się dużo spokojniejsza i bardziej pewna siebie. Kiedyś bałam się niemal wszystkiego, a teraz choć oczywiście nadal się czasem trochę boję, to jednak się nie poddaję i nie uciekam. Jestem dużo bardziej osadzona w sobie i mam zaufanie do życia i do ludzi. W konsekwencji czego, byłam w stanie zostawić wszystko i przeprowadzić się sama na drugi koniec świata. Joga dała mi odwagę, żeby zrealizować swoje marzenia i w związku z tym aktualnie mieszkam na Bali.
- Konsumpcjonizm przestał mi sprawiać przyjemność. Przestałam kupować sobie nowe ubrania dla poprawy nastroju, a kiedyś robiłam to dość często. Teraz cenię sobie większy minimalizm, a nadmiar rzeczy, mnie raczej przytłacza niż cieszy. Po prostu mój poziom zadowolenia z życia wzrósł na tyle, że przestałam mieć potrzebę posiadania wykraczającą poza potrzebę komfortu.
- Odstawiłam używki. Nie piję alkoholu, bo nie czuję takiej potrzeby. Wolę doświadczać życia w pełni świadomie, w każdym jego wymiarze. Zaczęłam czuć, że alkohol tak naprawdę przytłumia doznania i wrażenie poprawy nastroju jest bardzo pozorne. Pijąc alkohol nie byłam w stanie odczuwać szczęścia tak mocno, jak teraz. Dobrze się czuję sama ze sobą i nie chcę zmieniać percepcji przez alkohol.
A jakie są aspekty, które powodują, że żyje mi się nieco trudniej?
- W związku z moim zdrowym stylem życia, musiał zmienić się też mój krąg znajomych, ponieważ nie byłam w stanie dłużej uczestniczyć w imprezowym stylu życia. Przestało mi odpowiadać życie nocne, ale też hałasy i używki, więc moje życie towarzyskie musiało się zmienić.
- Straciłam zdolność znoszenia jakiegokolwiek dyskomfortu, żeby dobrze wyglądać. Aktualnie noszę tylko i wyłącznie wygodne ubrania i buty, bo bardzo ważne jest dla mnie, żeby ubranie i obuwie nie ograniczało mojej sprawności i mojego zakresu ruchu. W związku z tym wszelkie ciasne, ograniczające ubrania, czy obuwie na obcasach po prostu nie są do zaakceptowania. Nie używam też kosmetyków do makijażu. Choć kiedyś nie wyobrażałam sobie, że mogę wyjść na ulicę bez makijażu, to teraz w makijażu po prostu nie czuję się sobą. A ponadto mam świadomość tego, jak dużo w tych kosmetykach jest chemicznych substancji i po prostu nie chcę się zatruwać.
- Stałam się bardzo wrażliwa na wszelkie bodźce. Nadmiar bodźców, a szczególnie hałasu jest dla mnie zbyt przytłaczający. I muszę przyznać, że z tym mi jest czasem trudno, bo nie jestem w stanie przebywać w miejscach gdzie jest głośna muzyka, lub zbyt dużo ludzi mówiących równocześnie. Mój system nerwowy jest tak wyciszony, że stał się bardzo wrażliwy. I chociaż wiem, że jest to oznaka zdrowia i właściwie się cieszę, że nie lubię przebywać w centrach handlowych, to czasami jest mi trudno, gdy muszę opuścić jakiś koncert, czy nawet spotkanie towarzyskie, tylko dlatego, że jest w nim za głośno i czuję się przestymulowana.
Podsumowując, joga wprowadziła do mojego życia głębokie zmiany powodujące, że moje życie już nie jest takie, jakie było wcześniej. Jestem zdrowsza, silniejsza, spokojniejsza, ale też i bardziej wrażliwa na bodźce. W związku z tym czasem jest mi trudno w otoczeniu ludzi, którzy żyją w pędzie i pragną nowych bodźców, a potem stosują używki, żeby wyciszać układ nerwowy. Pomimo trudności, które czasami odczuwam, jestem wdzięczna za tę przemianę i uważam, że świat byłby lepszy, gdyby więcej ludzi mogło jej doświadczyć. Zapraszam na matę!
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!