
3 błędy, które najczęściej popełniają moi uczniowie

3 błędy, które najczęściej popełniają moi uczniowie
Być może ty też je popełniasz. Prawdopodobnie tak, a nawet jeśli nie – pomyślałam, że warto cię ostrzec na wszelki wypadek, gdyby przyszło ci do głowy kiedyś je popełnić.
Uczę jogi od 11 lat. Zwykle prowadzę około 10 lekcji w tygodni. Wiadomo, czasem mniej, czasem więcej , ale – uśredniając – jest to 10 lekcji tygodniowo. Wyszło mi, że poprowadziłam już 5730 zajęć. Niektóre zajęcia były indywidualne, na innych było 8, 18 lub 28 osób… Lub gdzieś pomiędzy. Wiesz już, o co mi chodzi? Naoglądałam się tych błędów. A raczej… nasłuchałam.
- „Nie zrobię tego” ten tekst pada na większości zajęć. Nie w sensie: „odmawiam” tylko w sensie „i tak mi się nie uda”. W wersji hardcore: „Nigdy tego nie zrobię”. Zawsze ktoś musi to powiedzieć. Czasem (gdy jestem wkurzona) odpowiadam „skoro tak uważasz.” Gdy jestem w lepszym nastroju mówię „a sprawdź”.
Kiedy robimy jakąś pozycję po raz pierwszy (nawet gdy jest to pierwszy raz tego tygodnia, czy nawet dnia) nie wiemy. Nie wiemy, czy zrobimy i jak. Możemy przypuszczać na podstawie poprzednich doświadczeń i znajomości naszego ciała, czy jest do tego gotowe czy nie, ale nie wiemy tego na pewno. Niektóre pozycje wyglądają na trudne, a są łatwe (wiedzą o tym gwiazdy Instagrama, fotografując się w efektownych asanach, które wyglądają na zaawansowane, a nie są). Inne – wyglądają banalnie, a wymagają wiele siły, elastyczności i/lub odwagi.
Po prostu spróbuj. Gdy nauczyciel proponuje jakąś asanę, wierzy, że sobie poradzisz lub prawie poradzisz lub jest to dobry moment na pierwszą próbę. Oczywiście nie zna twojego ciała tak dobrze, jak ty, ale nie pozwoli (mówimy o prawdziwych nauczycielach), żebyś zrobiła sobie krzywdę. Najwyżej ci się nie uda. I co? Nawet jeśli będziesz wyglądać nieporadnie, nie dotkniesz, nie wyprostujesz, nie złapiesz, stracisz równowagę – co z tego? Na jodze jesteśmy po to, by pracować nad sobą, to proces, a każdy etap tego procesu jest… tylko etapem procesu. Nie przywiązuj się do niego i nie przywiązuj do niego większej wagi. To nie egzamin.
- „Jestem na to za gruba/słaba/sztywny/stary etc”. W zasadzie mogłabym przekleić poprzedni komentarz: nie wiesz tego, dopóki nie zrobisz, więc nie marudź tylko rób. Nawet jeśli wczoraj ci się nie udało albo dzisiaj jesteś w gorszej formie. Jesteś na jodze, a jednym elementów jogi są porażki oraz umiejętność radzenia sobie z nimi. Oraz sukcesy i umiejętność radzenia sobie z nimi. BTW – znam osoby grube (naprawdę grube), stare (takie 70+ a nawet 80+), słabe (anorektyczki, kobiety świeżo po porodzie…), które wymiatają. Robią więcej niż te szczupłe, młode, w dobrej kondycji. Więc nie szukaj wymówek, żeby nie zrobić.
- „Nie wiem, dlaczego dzisiaj mi nie wychodzi” albo „dzisiaj jestem w jakiejś gorszej formie”. Do tego czasem dochodzi tłumaczenie – „źle spałam, za dużo zjadłem na obiad, taki mam dzień, dzisiaj nic mi nie wychodzi”. A czasem (niespodziewanie często) – „w podstawówce to robiłam” lub „wczoraj mi się udało”. Otóż: nie obchodzi mnie to. Sorry. Każdy z nas miewa gorsze dni i doskonale o tym wiem. Nie musisz mnie o tym informować, bo… i tak ci powiem, żebyś próbowała. Lub żebyś odpuściłaa, jeżeli tak uważasz. Ale nic mi do tego, jaki masz dzień oraz czy w podstawówce stawałeś na rękach lub robiłaś mostki.
Nie oceniam cię po tym, jak wyglądają twoje asany ( a tym bardziej, jak wyglądały w podstawówce), więc nie musisz mi tłumaczyć, dlaczego akurat dzisiaj jest, jak jest. Przewracasz się w pozycjach równoważnych? I co z tego? Nie możesz stanąć na głowie? Nie szkodzi. Nie podniesiesz się dzisiaj do mostka? OK. Wiem, że mamy różnie – zwłaszcza kobiety z tym naszym cyklem hormonalnym, oraz wszystkie istoty z naszym nieprzewidywalnym świecie, gdzie powód do stresu jest niejeden. Oceniam cię po tym, czy przychodzisz na jogę. I czy robisz tyle, na ile w tym momencie cię stać. Czy jesteś w procesie i bierzesz na klatę wszystko, co się w nim dzieje, czy z niego uciekasz. Jeśli widzę cię dzisiaj na macie – już masz szóstkę.
Pamiętaj, że jogę robisz dla siebie, nie dla mnie i nie dla osoby z maty obok. Z jednej strony – uważaj na siebie, bo to ty zostaniesz ze swoim ciałem do końca życia (i ewentualną kontuzją), nie ja i nie osoby, które są z tobą na sali i którym chcesz zaimponować. Z drugiej strony – nie sabotuj swojej pracy nad sobą. Nie mów „nigdy”, nie tłumacz się ze swojego ciała, nie krytykuj go i nie poddawaj się. Kiedy zostajesz w swojej strefie komfortu i robisz tylko rzeczy, które umiesz – nie uczysz się, a nawet, podobno, cofasz się w rozwoju. A przecież nie o to nam chodzi ;-).
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!