
POSŁUCHAJ: Gdy Shiva kocha się z Shakti – wywiad z Ty Landrumem
Jeden Procent Teorii
Ania Chomczyk: Cześć Ty! Bardzo się cieszymy, że możemy cię gościć w Poznaniu i jednocześnie brać udział w twoim warsztacie.
Ty Landrum: Ja również cieszę się, że tu jestem.
W swoich wykładach poświęcasz bardzo dużo uwagi zagadnieniu Shiv-Shakti lub innymi słowy, kobiecej i męskiej energii. Jak manifestują się one w praktyce Ashtanga jogi?
Shiva i Shakti są mitycznymi wyznacznikami tego, co na co dzień możemy rozumieć jako natura i świadomość. Shakti reprezentuje zasadę twórczą i jest punktem wyjścia dla wszystkich zjawisk przyrody, wszystkiego, czego doświadczamy w rzeczywistości umysłu. A Shiva jako świadomość reprezentuje przestrzeń, w której zasada twórcza może się rozwijać. Jeżeli chodzi o tło filozoficzne, to Shakti jest mocą umysłu, dzięki której staje się świadomy samego siebie, a jednocześnie mocą świadomości, aby mogła się wyrażać jako świat nazw i form. Obie te siły są jednym i tym samym. Zamysłem jogi, tak jak to rozumiem, jest próba stworzenia więcej przestrzeni i więcej świadomości, aby móc doświadczyć jak twórcza zasada i zasada życia rozwijają się w nas łącząc nas z naszym otoczeniem i z innymi.
To piękne, co mówisz. Czy uważasz, że praktyka Ashtanga jogi jest w stanie pomóc nam stworzyć zharmonizowany, szczęśliwy związek?
Oczywiście, jestem dość optymistycznie nastawiony do tego tematu. Za sprawą praktyki zadziały się niesamowite rzeczy w moim własnym doświadczeniu, sposobie postrzegania świata i relacji.
Zgadzam się całkowicie i wydaje mi się, że to działa w następujący sposób: praktyka jogi oznacza bycie obecnym z tym, co zachodzi dokładnie w danym momencie w ogóle wrażeń zmysłowych naszego ciała. A dzieje się tam o wiele więcej niż normalnie byśmy zauważyli! Tak więc normalnie zwracamy uwagę na wspomnienia, myśli i doznania, które wydają nam się być najbardziej odpowiednie do naszego wyobrażenia o tym, kim jesteśmy. To definiuje nasze codzienne doświadczenie. W rzeczywistości istnieje o wiele więcej kierunków wrażeń, wspomnień, myśli, uczuć przebiegających przez nasze ciało w danym momencie niż nam się wydaje. Zwykle wygładzamy w sobie te rzeczy, a nasze ego nam mówi, że nie są one ważne. Gdybyśmy zaczęli zwracać na nie uwagę, okazałoby się, że zagrażają one poczuciu kontroli naszego ego. W ten sposób utrzymujemy pole naszej percepcji w pewnym ograniczeniu. Poprzez praktykę jogi, kultywowanie głębokiego, rytmicznego oddechu oraz jednostajnej jakości uwagi na to, czego doświadczamy w danym momencie; uwagi, cechowanej przez otwartość i współczucie oraz receptywność pozwalamy sobie, by doświadczyć nieco tej głębi i bogactwa, które na ogół wpływają na naszą podświadomość. W ten sposób stajemy się świadomi tego, czego na co dzień świadomi nie jesteśmy i co na nas wpływa na poziomie podświadomości tym samym kształtując nasze doświadczenie.
Innymi słowy, to, co robimy w kontekście praktyki jogi to uczymy się by odnieść się otwarcie do tego, co odmienne w nas samych. Gdy nam się to uda, będziemy w stanie odnieść się do tego, co odmienne na zewnątrz oraz co odmienne w innych istotach. Z większą otwartością i współczuciem, z większą chęcią zaangażowania i obecności.
W jaki sposób utrzymać ten jogiczny stan stan umysłu, gdy nie mamy czasu na praktykę, nasze dzieci krzyczą i szaleją, mąż wraca wykończony z pracy, trzeba coś ugotować, posprzątać i samsaryczne obowiązki nas pogrążają ?
No, w tym wypadku robi się wyjątkowo trudno… Całe szczęście, jeśli zostaniemy wprowadzeni w pewne praktyki, np. takie jak Ashtanga, inna forma jogi lub medytację, które pomagają zrozumieć, co oznacza ugruntowanie oraz jak to jest czuć się ugruntowanym. I być może natrafisz na pewne proste techniki, które pozwolą ci się ześrodkować i pozwolić, aby świadomość powróciła do ciała. Być może będziesz potrafił skorzystać z niektórych technik w trudnych chwilach…
Tak, na przykład dużo oddychać…
Dokładnie! Wszystko to, co okaże się efektywne. Biorę głęboki wdech i czuję jak przepływa płynie wzdłuż centralnej linii w ciele, odczuwam, jak dotyka każdego miejsca, od podniebienia miękkiego do samego dna miednicy, pokonuje bardzo długą drogę, a następnie wychodzi na zewnątrz. Tak więc nawet jeden – dwa oddechy potrafią sprowadzić moją uwagę do wewnątrz i pomóc, abym poradzić sobie z tym wszystkim w nieco bardziej świadomy, grzeczny i łagodny sposób. Bez względu na to, co się właśnie dzieje.
Życie rodzinne określa się czasem jako siódma seria Ashtanga jogi. Jak łączysz swoją sadhanę z ojcostwem?
Wydaje mi się, że moje doświadczenie ojcostwa jest głównie doświadczeniem bycia odciągniętym od samego siebie przez cud i piękno na widok siły życia manifestującej się poprzez te dwie istoty, w których jestem zakochany do szaleństwa. Niesamowicie przykuwają moją uwagę i nie muszę robić niczego poza tym, że im się przyglądam, doświadczając ich, kontaktu z ich ciałami. Są jeszcze połączone z wrodzoną radością uosobionego doświadczenia. Są zbyt małe, aby móc mieć na nie jakikolwiek wypaczający wpływ. Są wolne od ambicji, są ledwo świadome samych siebie, aby mieć jakiekolwiek egocentryczne pragnienia, chociaż moja dwuletnia córka już wchodzi w tą fazę.
Przyglądanie się, jak ten proces zachodzi jest najbardziej niesamowitą i fascynującą rzeczą, jaka do jakiej doszedłem. I myślę, że to doświadczenie stwarzania przestrzeni na opiekę, wsparcie i otwarte, bezwarunkowe uwielbienie dla rzeczywistości drugiej istoty jest jogą, jest samą esencją. Bycie ojcem jest prawdopodobnie najlepszą rzeczą, jaka mnie dotychczas spotkała w mojej jogicznej podróży.
To kobieta w ciąży jest zwykle w centrum uwagi. Są zajęcia z jogi prenatalnej, różne warsztaty. Czy uważasz, że ojcowie lub ogólnie mężczyźni, których kobiety spodziewają się dziecka również potrzebują wsparcia? Na ogół nie poświęca się im uwagi…
Każdy z nas potrzebuje wsparcia. Istoty ludzkie bywają stworzeniami dysfunkcyjnymi. Jeżeli zostaniesz ojcem – przed tobą ogromne i niezwykle zadanie, któremu będziesz musiał sprostać. Mimo to, uważam, że rola kobiety oraz sam proces dawania życia są bez porównania bardziej głębokie i intensywne. Mam również ogromną nadzieję, że w następnym wcieleniu będę kobietą i będę mógł doświadczyć porodu. Wydaje mi się, że praktyki jogi okazują się użyteczne dla każdego, w każdej fazie życia dorosłego oraz podczas dorastania. Uważam także, że w jodze chodzi o przyspieszenie i facylitację naszego rozwoju psychologicznego.
Problem polega na tym, że mamy tendencję do stawania w miejscu. Sama joga nie dodaje niczego, co by się nie wydarzyło naturalnie, gdybyśmy nie zawieszali się w procesie naszego rozwoju. Kultura powinna pełnić funkcję wspierania nas w procesie rozwoju. Podobną funkcję powinny pełnić szkolnictwo, sztuka, do pewnego stopnia również polityka. Niestety, tak nie jest. Z perspektywy jogi zwyczajnie i rutynowo zatrzymujemy się na stosunkowo niskim poziomie w naszym rozwoju emocjonalnym, psychologicznym i percepcyjnym.
Joga jest narzędziem kultury, choć niestety kultury raczej marginalizowanej. Jest narzędziem danym nam przez kulturę i tradycję, abyśmy mogli ruszyć z miejsca, pójść dalej w procesie rozwoju. I z pewnością nadaje się dla wszystkich.
Będziesz uczył swoje dzieci jogi?
W pewnym sensie – oczywiście. Uważam, że joga zawiera w sobie takie rzeczy, które są jedynymi rzeczami, które chciałbym, aby moje dzieci poznały. Być może najważniejszą rzeczą, którą chciałbym, aby się nauczyły lub patrzeć jak się uczą zanim odejdę, to umiejętność zakochania się bez pamięci, doświadczenie jak to jest, gdy ktoś złamie ci serce, pozbierać się i zakochać się ponownie. Wydaje mi się, że właśnie ta nauka płynie z mitu o Shivie i Shakti, to lekcja, której musi nauczyć się Shiva. Będąc oddzielonym od Sati rozpoznać swoją ukochaną w jej kolejnym wcieleniu i zakochać się w niej ponownie. Poprzez ten proces złamanego serca i ponownego zakochania uczymy się rozpoznawać, że prawdziwy obiekt naszej miłości nie jest przywiązany do konkretnej istoty, ale wyraża się na nieskończoną liczbę sposobów.
To właśnie postrzegany obiekt lub jego odbicie w umyśle, to jest wgląd. Jako ojciec, chciałbym, w pewien sposób wspierać moje dzieci. Nie jestem pewien to jakiego stopnia mogę je czegokolwiek nauczyć i jak miałoby to wyglądać, ale zrobię, co w mojej mocy, aby je wspierać w ich procesie zdobywania tych umiejętności. W tym sensie tak, będę ich uczył jogi. Czy będę uczył ich asan i pranajamy? Zobaczymy… Mam nadzieję, że przejawią zainteresowanie w tym kierunku i okaże się to dla mnie lekkim powołaniem. Jeśli nie będą zainteresowane – wtedy raczej nie, ale będę starał się je do tego zachęcić. Choć nie wydaje mi się, aby miało to być konstruktywne, abym wymuszał temat.
W Yoga Mala Pattabhi Jois daje nam całkiem rygorystyczne zasady regulujące ludzką seksualność. Akt miłości powinien wiązać się z konkretnymi fazami księżyca, cyklu miesięcznego, etc… Czy mógłbyś się do tego odnieść?
Jedną z rzeczy, którą osobiście zapamiętałem z Yoga Mali w temacie brahmaczarii, jest to, że, nie powinniśmy się angażować w czynności seksualne za dnia. Oczywiście jest to ukryty kod związany z doświadczeniem seksualnym, gdy oddech przepływa przede wszystkim przez pingala nadi, czyli prawy kanał. Prawa strona jest utożsamiana z analitycznym myśleniem lewopółkulowym, z nazywaniem rzeczy po imieniu oraz uprzedmiotowieniem. Tak więc Jois mówi o tym, że powinniśmy angażować się w czynności seksualne jedynie nocą, ponieważ wtedy oddech przepływa przez ida nadi. Oznacza to, że wtedy prawa półkula jest bardziej aktywna, a nasza świadomość bardziej otwarta, receptywna oraz intuicyjna. Wydaje mi się, że to właśnie ta receptywna jakość jest tak ważna, ponieważ to, co brahmaczarja chce tak naprawdę ograniczyć to uprzedmiotowienie drugiej osoby, jako narzędzia naszego ego, narzędzia gratyfikacji seksualnej. Jeżeli postrzegam drugą osobę jako narzędzie służące mojej własnej przyjemności, redukuję ją do konceptu i nie udaje mi się rozpoznać jej duchowej natury. Nie potrafię rozpoznać drugiej osoby jako wyrazu zasady twórczej, czegoś o całkowitej autonomii, niezależnego, całkowicie ponad czymkolwiek, co dałoby się zredukować do pojedynczej idei. I właśnie w tym momencie całkowicie ulegam złudzeniu, zaczynam postrzegać drugą osobę jako dokładnie coś, czym nie jest – w nawiązaniu do mojego ego oraz niższych pragnień gratyfikacji seksualnej.
Brahmaczarja jest więc ograniczeniem, które powstrzymuje nas przed tym złudzeniem. Mówienie, że eksploracja seksualna powinna mieć miejsce jedynie w nocy, wiążę się ze stanem receptywności, bo wtedy istnieje mniejsza szansa, aby ta redukcja pojęć miała miejsce. Dopiero wtedy eksploracja seksualna stanie się czymś, co nie będzie egocentryczną próbą uchwycenia przemijającego momentu przyjemności, ale raczej bezinteresownym uwielbieniem i ucztowaniem w doświadczeniu duchowej natury drugiego człowieka.
Wykład zamykający twój warsztat nazywa się „Kobiecość i duchowość”. Co będziesz chciał nam przekazać?
Trochę mitologii związanej z Shivą i Shakti. Opowieści te w większości pochodzą z puran, czyli zbioru historii, które nie są w żaden sposób autorytatywną treścią, nie odnoszą się one do żadnego tekstu. To opowieści, które w większości wywodzą się z lokalnych tradycji ustnych. Posiadają niezliczoną ilość regionalnych wariantów, krążą głównie w indyjskich obszarach wiejskich. Są to opowieści ludowe. Wśród tych rozliczonych wersji da się jednak dostrzec pewien schemat. Rolą mitów oczywiście nie jest opowiedzenie historii w pewien zakodowany sposób. Mity raczej zapraszają umysł do tego, aby znalazł połączenie pomiędzy różnymi sferami znaczeń, których na co dzień byśmy ze sobą nie powiązali. Mitologia aktywizuje wyobraźnię w niezwykle interesujący sposób. Zaczyna rozpoznawać rzeczy głęboko i nieodzownie ze sobą powiązane, które na pozór nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. To, co zwraca moją uwagę w opowieściach Shiva-Shakti to niezwykle ważna, bogata, jasna metafora natury praktyki jogi, ale również górne granice rozwoju psychologicznego człowieka. Oczywiście jest to niezwykle obszerny temat, ale przytoczę pewien przykład.
Gdy Shiva i Shakti się spotykają, zaczynają się kochać. Zdarza się, że grają w kości, zdarza się, że się kłócą, ale jeśli nie zajmują się tymi dwiema rzeczami – kochają się. Trwa to latami, bez kulminacji orgazmicznej. W kontekście tych opowieści jest to niezwykle ważne.
W licznych wariantach, z którymi się spotkałem ten szczegół miał na celu pokazanie, że gdy Shiva i Shakti uprawiają miłość nie istnieje żaden egocentryczny plan, żadna forma uprzedmiotowienia. Shiva nigdy nie postrzega Shakti jako narzędzia dla swojej własnej przyjemności. Jest nią po prostu zafascynowany. W intymnych momentach stwarza jej przestrzeń, aby mogła się rozwijać. Shiva jako pole świadomości, w którym Shakti może rozwinąć swoją moc twórczą, dotyka i smakuje jej w każdej chwili jej odsłony. On sam jest właśnie przestrzenią, w której ona może się rozwijać. Nieustannie otacza ją i okrywa. Tak więc ich bliskość jest metaforą całkowitej otwartości świadomości na doświadczenia sensoryczne. Z punktu widzenia filozofii to doskonała ciągłość pomiędzy zasadą twórczą, a samą świadomością, pomiędzy ciałem a świadomością, pomiędzy tym, czego doświadczamy jako ciało poprzez zmysły i świadomość. Chodzi o doświadczenie w przestrzeni, w której jest ono doświadczane, co jest całkowicie nieodłączne…
Brzmi wzruszająco… Nie możemy się doczekać Twojej kolejnej wizyty w Polsce. Może w następnym roku?
Jest mi tu z wami bardzo dobrze. Cieszę się, że będę mógł tu wrócić.
Będziesz bardzo mile widziany! Dziękuję za wywiad.
Specjalne podziękowania dla Mateusza Dekera oraz Yoga Academy za zorganizowanie wspaniałego warsztatu oraz Marysi Tomczak za fotografie.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!