
POSŁUCHAJ: wywiad z Taylorem Huntem
Jeden Procent Teorii
Posłuchaj wywiadu z Taylorem Huntem, nauczycielem Ashtanga jogi. W rozmowie Taylor porusza wiele ciekawych wątków, min. opowiada o wartości programu Mysore, czy jodze w walce z uzależnieniami.
www.taylorhuntyoga.com
www.awayfromdarkness.com
www.trinifoundation.org
Tłumaczenie wywiadu:
Anna Socha-Bystroń: Moje pierwsze pytanie, to pytanie o poświęcenie. Podróżujesz po całym świecie, uczysz ludzi asztanga jogi, ale masz rodzinę – żonę, dzieciaki a także wspaniałą społeczność joginów w swoim rodzinnym mieście. Więc dlaczego to robisz? Dlaczego tak wiele poświęcasz po to, aby uczyć ludzi asan – a może jest coś poza asanami czego chcesz nauczyć innych?
Taylor Hunt: Podróżuję i poświęcam swój czas rodzinny, ponieważ wierzę, że ludzie potrzebują nauczycieli. Nie wszędzie są nauczyciele – w twoim mieście nie ma. W wielu miastach nie ma. Poświęcam tyle, ponieważ wiem, co Asztanga może zrobić z czyimś życiem. Jednak jeżeli nie zostanie to w odpowiedni sposób przekazane – ktoś może nigdy nie zakochać się w metodzie, która, jak uważam, ma ogromną siłę transformacji. Wierzę, że Asztanga może zmienić życie każdego człowieka.
Nauczam czegoś więcej niż asany – uczę przynoszenia swojego tyłka na zajęcia.(#bringyourasstoclass) Tego uczę dużo! Rozumiem to jako zaangażowanie i poświęcenie się czemuś, co może być bardzo trudne, ale w dłuższej perspektywie pozwala nam się rozwijać jako człowiek i jako jogin.
Jesteś żywym dowodem – twoje życie, twoja historia – na tą transformacyjną siłę Asztangi. Ale czy to tylko to, czy to był ten pierwszy krok do wyzdrowienia – czy to tylko joga sprawiła, że uwolniłeś się od choroby uzależnienia.
Nie, to o wiele więcej. Przede wszystkim znalazłem społeczność ludzi, którzy również byli trzeźwi – to mi bardzo pomogło. Przeżyłem wiele traumatycznych wydarzeń i po prostu nie chciałem już tak dłużej żyć. Byłem zmęczony takim życiem – i to zmusiło mnie do zmiany. Uzależnienie do choroba. To choroba obecna w mojej rodzinie i w wielu innych rodzinach. Tak więc pierwszym krokiem było uświadomienie sobie, że po prostu nie chcę już dłużej tak żyć oraz, że chcę czegoś innego.
Jaką więc rolę odgrywa joga w tym procesie wychodzenia z uzależnienia?
Praktyka jogi jest ważna, ponieważ jest lustrem – pokazuje ci prawdziwy obraz tego kim naprawdę jesteś. Przez większość czasu uzależnieni, ale także normalni ludzie, widzą siebie w sposób, który tak naprawdę nie jest prawdziwy. Wierzymy w te wszystkie historie, które sobie opowiadamy w naszych głowach. Joga jest procesem kasowania tych gównianych historii. Dlatego jest taka potężna. Kiedy trafiłem na jogę, byłem trzeźwy od 6 miesięcy. Nie postrzegałem siebie zbyt dobrze. Na pierwszych zajęciach jogi pojawiło się we mnie wiele złości, nienawiści, bezbronności – i to było bardzo silne. To był pierwszy raz w moim życiu kiedy zobaczyłem, kim jestem. Wcześniej miałem małe przebłyski tego – ale wtedy pierwszy raz poczułem, widziałem siebie przez wiele godzin po praktyce jogi. To było bardzo jasne – płakałem na pierwszych zajęciach i to były łzy złości, nie smutku. Byłem wściekły z powodu wszystkich tych złych rzeczy które wyrządziłem innym ludziom, sobie, swojemu życiu, swojej rodzinie. Czułem, że tego jest za dużo, za dużo żeby z tego wyjść. Ale to był powrót.
Czasami ludzie mówią, że Asztanga jest uzależniająca i że promuje ciągłą pogoń za kolejną asaną w serii…
Ciągła pogoń za kolejną asaną pojawia się wtedy, gdy twój nauczyciel uczy w ten sposób. A można przecież uczyć kogoś w sposób motywujący go do pracy nad kolejną asaną ale bez tej pogoni, bez bycia pazernym.
Problem z pytaniem, które mi zadałaś jest taki, że każda normalna osoba zadaje mi dokładnie to samo pytanie. Każda normalna osoba! Nigdy żaden uzależniony nie zapytał mnie o to, czy zamieniliśmy jedno uzależnienie na inne. Nigdy!!! A powodem, dla którego nigdy tak się nie stało jest fakt, że uzależnienie cię po prostu zabija. Joga cie nie zabija! Tego nie da się porównać!To by było jak… hmmm… nawet nie mogę znaleźć porównania, bo to są dwie całkowicie odległe od siebie rzeczy. Czy można sobie zrobić krzywdę jogą? Oczywiście! Czy można jogę robić zbyt ambitnie? Oczywiście, że tak! Ale podstawowa różnica pomiędzy jogą a uzależnieniem od alkoholu i narkotyków jest taka, że od alkoholu i narkotyków umierasz! Powolną śmiercią! Nikt nigdy nie zabił się przez jogę. Nie wiem, czy jest chociaż jeden znany przypadek. Normalni ludzie biorą swoją pasję do praktyki i nazywają ją uzależniającą, ale uzależnienie znaczy, że niszczysz siebie. Nigdy, w żadnym momencie nie niszczyłem siebie poprzez jogę. Natomiast wspomagała ona mój rozwój i wzrost. A będąc uzależnionym zmierzałem w stronę śmierci. Prawie umarłem – wiele razy. To są zupełnie inne rzeczy – zupełnie. Dyscyplina nie jest uzależnieniem. Pasja, ekscytacja – to nie jest to samo co uzależnienie. Uzależnienie to śmiertelna choroba. Nie zabijasz siebie jogą – dzięki jodze wzrastasz!
Rozmawialiśmy o znaczeniu społeczności – w wydostaniu się z nałogu i w Twoim życiu. Jak więc zbudować taką społeczność?
Początkiem jest integralności. Od praktykowania tego czego chcesz uczyć. Na przykład w miastach, w których nie ma nauczyciela – jeżeli ktoś próbuje być tym nauczycielem – to musi sam mieć najpierw doświadczenie i praktykę – nie może znać metody Asztanga jogi tylko z książek. Jeżeli będzie próbował uczyć tego tylko na podstawie wiedzy książkowej, to się nie uda. Bo musisz mieć siłę, aby spojrzeć komuś w oczy i kazać mu zrobić coś jeszcze raz. A ta siła musi brać się z tego, że ty sam to zrobiłeś wiele, wiele razy, że powtarzałeś to w kółko. I ta osoba musi to czuć w twoim głosie, w tonie jakiego używasz, w sposobie w jaki to mówisz. Tak więc uważam, że społeczność zaczyna się od osoby, która się pojawia i mówi – będę uczyć. Musi być praktyka. Nie może mieć miejsca sytuacja, w której nauczyciel odpuszcza swoją praktykę własną. To się nie może wydarzyć. Jeśli chcesz zbudować społeczność – energia shali, poświęcenie nauczyciela – wszyscy to poczują. Każda osoba poczuję tą energię – będą wiedzieć, czy praktykowałeś, czy nie. To jest wręcz namacalne – sam możesz to poczuć.
Druga trudność, z którą, my, asztangowcyi musimy się zmierzyć, to opisać styl Mysore ludziom, którzy znają tylko zajęcia w stylu vinyasa. Naszym zadaniem, kiedy promujemy swoje zajęcia i rozmawiamy z ludzmi, jest upewnić się, że patrząc każdemu w oczy jesteśmy w stanie wytłumaczyć mu dlaczego powinien praktykować w naszym stylu a nie w innym, który już zna. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli jesteś w stanie naprawdę dobrze wytłumaczyć o ile bardziej styl Mysore jest efektywny od stylu vinyasa, jeżeli jesteś w stanie naprawdę dobrze to opisać, to wpłynie to na ilość osób na twoich zajęciach Mysore. Jeżeli nie wytłumaczysz tego dobrze – niewielu ludzi przyjdzie. Musisz być w stanie powiedzieć coś w rodzaju – wiesz, jak jesteś na zajęciach vinyasy i nauczyciel ciągle woła nazwę kolejnej pozycji, a ty zawsze się zastanawiasz czy nadążasz, czy robisz to o co chodzi, bo nauczyciel tak naprawdę nie ma czasu aby pomóc każdemu. Czy nie jest tak, że nie dostajesz tego, o co ci chodzi, ponieważ nie ma indywidualnego podejścia? W przypadku zajęć Mysore każdy dostaje indywidualną uwagę, każda wskazówka, którą daję, jest tylko dla ciebie. W ten sposób stajesz się coraz lepszy. Ludzie, którzy mają doświadczenie w sporcie albo w tańcu – dla nich ta koncepcja wielokrotnego powtarzania jakiegoś ćwiczenia ma sens. My budujemy praktykę na zajęciach Mysore. Jeśli ktoś chce być lepszy w swoich tanecznych krokach – co robi? Powtarza to w kółko! Więc kiedy ktoś przychodzi pierwszy raz na zajęcia mówię mu – hej, cała seria to sześćdziesiąt pozycji, nie zapamiętałbyś tego. Więc dzisiaj nauczę cie kilku, a jutro nauczę cię kolejnych, nauczę cię powitania słońca. Będziemy się tego uczyć w małych porcjach. I to jest zrozumiałe – ten ktoś myśli sobie – no tak, muszę to powtórzyć wiele razy aby stać się w tym dobrym. To ma sens. Natomiast na zajęciach w stylu vinyasa z reguły jest tak, że za każdym razem pojawia się zupełnie inna sekwencja. To nie ma transformującej siły. To nie pomaga ani uzależnionym, ani normalnym ludziom stać się w tym lepszym. To po prostu nie działa. W większości przypadków zwolennicy stylu vinyasa patrzą na Asztangę i mówią – to jest nudne, bo to jest ciągle to samo, ale prawda jest taka że oni po prostu nie są zbyt dobrzy w jodze, ponieważ nie powtarzają tego, co robią. Tak więc, jeśli uda ci się wytłumaczyć dlaczego styl Mysore jest najlepszy, ludzie przyjdą. To jest najtrudniejsze, ale może też dać ci największą satysfakcję. Od momentu kiedy zacząłem jeździć do Mysore (Indie) zdecydowanie stałem się lepszy w mówieniu o tym, co tak naprawdę dzieje się na sali zajęć. To wpłynęło na rozwój mojej społeczności.
Kolejną sprawa to fakt, że wszyscy tak naprawdę chcą się czuć połączeni. Nauczyciel Mysore musi być dostępny. Często nawet nauczyciele którzy uczą na warsztatach, wcale nie chcą być dostępni dla nikogo. Chcą zrealizować swoje warsztaty, a potem od razu znikają za drzwiami. Wiadomo, potrzebują odpoczynku, to w końcu zabiera dużo energii. Ale stały nauczyciel Mysore musi być dostępny dla swoich uczniów. Ale też nie nazbyt dostępny!
Ważne też są spotkania towarzyskie. W Trini Foundation to się bardzo sprawdza, dużo się udzielamy towarzysko. Organizujemy spotkania i imprezy, na których ludzie mogą się poznać. Bo ja znam wszystkich, ja jako nauczyciel mam relację z każdą osobą, która przychodzi na zajęcia, ale ty nie znasz osoby obok której praktykujesz, bo nie możesz w czasie tej praktyki z nią porozmawiać. Wszyscy tak naprawdę w pewnym stopniu poszukują swojego plemienia. Grupy budowane wokół stylu Mysore to zdrowe społeczności, gdzie ludzie się ze sobą spotykają, dzielą się swoimi zwycięstwami i upadkami. Zrób to wszystko, a zobaczysz że ludzie przyjdą!
Zawsze się zastanawiam, jak to jest możliwe ogarnąć taką dużą ilość osób na zajęciach Mysore. Kiedy na moje zajęcia przyszło 10 osób byłam zagubiona, to było za dużo dla mnie. Jak można sobie poradzić z 60? Jak ty to robisz? Tutaj (w Strefie w Bydgoszczy na Mysore z Taylorem) było dzisiaj 30 osób, a ja miałam wrażenie, że widziałeś każdego. Widziałeś, że ktoś nie zrobił jakiejś pozycji, widziałeś wszystko…
Sharath widzi 77 osób jednocześnie, ma się poczucie że on widzi wszystko. Ja się tego po prostu nauczyłem. Najpierw musisz być w tym dobra przy 10 osobach. I musisz być obecna. Nauczyciele się często wyłączają, nagle zaczynają myśleć o tym, komu powinni pomóc. A to nie powinna być kwestia myślenia, tylko raczej wewnętrznego odczucia. Ja to czuję w środku. Omiatam wzrokiem salę co każde pięć oddechów. Oddycham pięć razy, podnoszę głowę i patrzę. Więc jeśli ciągle widzę całą salę, wiem, że ktoś ominął pozycję. Po prostu robię zdjęcia w głowie tego, gdzie każdy jest w danym momencie. Nauczyłem się tego od Sharatha, ale też przez doświadczenie. Czasami wystarczy, że stanę obok ciebie, moja fizyczna obecność sprawia że starasz się bardziej. To jest wiele rzeczy, które składają się na całość. Umysł wysyła sygnał do twarzy, więc twarz powie ci, czego doświadcza umysł. To jest potwierdzone naukowo. Ale jeśli będziesz udawać uśmiech, możesz zmienić swoje nastawienie, możesz zmienić to, co się dzieje w głowie. Patrzę na twarze osób na sali i wiem, że każda z nich może zrobić jedynie od 4000 do 5000 różnych min, więc koduję w głowie te miny aby wiedzieć, czego doświadczają w głowie. To daje mi możliwość odpowiedniego podejścia do danej osoby. To jest wysoki poziom intuicji i koncentracji. Nie myślę wtedy o niczym innym. Właściwie medytuję patrząc na to, jak wy praktykujecie. Jestem więc w stanie zobaczyć twoją sekwencję, twoje wrażenia w czasie praktyki, wiem czy starasz się za mocno czy za słabo, czy jesteś obecna czy nie – to wszystko jest wypisane na twarzy. Żeby stać się w tym dobrym musisz obserwować, zaczynając od 4-5 osób. Więcej obserwuj niż koryguj. To jest pierwszy krok. 80% obserwacji 20% korekty. Kiedy jest niewielu ludzi nauczyciele często myślą – och, nie mam co robić, to pójdę poprawić tą osobę. A to nie jest nasza metoda! Nasza metoda polega na tym, że pomagamy ludziom wtedy, kiedy oni faktycznie potrzebują pomocy. Jeżeli ktoś potrafi juz zrobić jakąś pozycję to nie potrzebuje naszej asysty. Przez pierwsze dwa dni pobytu tutaj budowałem bazę danych na temat wszystkich rzeczy, o których wiedziałem, że potrzebujesz pomocy. I patrzyłem czy twoje oczy patrzą na mnie, czy na matę. Oceniałem jak bardzo obecna byłaś w swoich vinyasach, widziałem jak coś pominęłaś. Nie chodzi mi o pozycję. Pozycję pomijamy z dwóch powodów – z powodu urazu albo zapomnienia. To przed czym tak naprawdę uciekamy to ciężka praca przy podnoszeniu tyłka z ziemi i skoku do tyłu z każdym razem. I takie rzeczy mówią wiele o osobie. To mi daje możliwość wykombinowania strategii potrzebnej do uczenia ciebie. Mogę użyć mocniejszych słów, innego tonu głosu, mogę użyć spojrzenia, ruchu ręką. Jak stoję w sali – to też jest ważne. Nie wiem czy zwróciliście na to uwagę. Nigdy nie podpieram ściany, stoję pewnie i silnie. To wysyła komunikat – nie zadzieraj ze mną. Nie chcesz ze mną zadzierać, bo ja widzę wszystko, więc każdy myśli okej, robie to teraz idealnie bo on patrzy. To jest moje rzemiosło. Jak stać się lepszym w swoim rzemiośle? Trzeba obserwować, pomagać kiedy ktoś potrzebuje pomocy, to jak stoisz w sali ma znaczenie, jak mówisz ma znaczenie, wszystko ma znaczenie.
Jesteś bardzo silnym nauczycielem. Zawsze mówisz ludziom – staraj się bardziej, zrób to jeszcze raz. I wierz mi, nie jest to zbyt popularne. To wymaga ogromnej odwagi, aby w ten sposób to robić. Mam wrażenie, że niektórzy nauczyciele boją się być tak surowi i wymagający, bo jeśli jesteś surowy i wymagający to czasami napotykasz opór. Ludzie nie lubią oporu. Czy to jest twoja osobista cecha, twój styl czy może przejąłeś to od Sharatha albo z Mysore?
Sharath jest taki dla niektórych ludzi. Ale ja jestem taki, ponieważ wierzę że to co nas łączy w tej praktyce to to, że wszyscy chcemy żyć lepiej, mieć bardziej satysfakcjonujące życie. A żeby to osiągnąć musimy zburzyć bariery, które sobie postawiliśmy w głowie. Te wszystkie myśli, że czegoś nie możemy albo że czegoś nigdy nie zrobimy. Ja nie akceptuję tych tekstów. Nie akceptuję „nie mogę”. Jeżeli praktykujesz ze mną, to znaczy że coś cię tu przyciągnęło i jesteś w tym miejscu, żeby móc się pozbyć tych barier które cię ograniczają. Często popychając kogoś do zrobienia czegoś już wiem, że on może to zrobić. Bazując na doświadczeniu w uczeniu innych ludzi wiem, kiedy ktoś może coś zrobić zanim w ogóle pomyśli, że jest do tego zdolny. Nauczyciele często to widzą. Ale ja nie poklepię cię po tyłku mówiąc, ach jest spoko, nie musisz tego dzisiaj zrobić, zrobisz to jutro. Nie, nie, robimy to dzisiaj! Dlaczego mamy czekać? Jutro nigdy nie przyjdzie! Jest tylko dziś! Dlaczego więc zawsze spychamy to do jakiegoś fikcyjnego miejsca, które w ogóle nie istnieje? Nie, my robimy to jeszcze raz i staramy się mocniej, pracujemy ciężej, jesteśmy bardziej uważni – tak to robimy. Sharath bardzo dużo ode mnie wymaga, podczas mojej praktyki, ale on nie wymaga ode mnie tego samego czego ja wymagam od innych. On oczekuje innych rzeczy. Jestem taki jaki jestem ponieważ doświadczyłem transformacji, doświadczyłem jej w swoim własnym życiu. Pamiętam taki moment, kiedy siedzieliśmy na ławce i obserwowaliśmy jak inni ludzie robią drugą serię. To był drugi rok mojej praktyki. I patrzyliśmy na to i mówiliśmy, o nie – nigdy tego nie zrobimy. Oj, nigdy nie zrobię marichiasany d. I pamiętam to uczucie w brzuchu po skończonej rozmowie, że to przekonanie było bardzo ograniczające. Przecież nawet nie wiemy na co nas stać, ale sami sobie postawiliśmy granicę. Mogę ci zagwarantować, że jeśli będziesz myśleć, że nigdy nie zrobisz marichiasany d, to faktycznie nigdy jej nie zrobisz. To się nigdy nie wydarzy. Ale jeśli ty w to wierzysz albo twój nauczyciel w to wierzy – to ci się uda. Widziałem to wiele razy. A ta rozmowa, o której ci mówiłem, gdy już poszedłem, pomyślałem „po co mi to było, przecież ja zrobię te rzeczy pewnego dnia.” I zrobiłem. Pierwsze seria, druga, trzecia – mogę teraz je wykonywać. A nie myślałem, że jestem do tego zdolny. Musisz przestać myśleć w kategoriach „nie mogę”; z czasem pojawi się „może mogę to zrobić”, a po „może” jest „mogę to zrobić”. Więc dlaczego nie przeskoczyć od razu do „mogę to zrobić”? W tym jest tyle siły! Zrobię to! Mogę to zrobić!
Nie chcę być egotystyczny, ale nie ma ani jednej asany której nie mogę zrobić. To nie jest kwestia tego, czy jestem w stanie to zrobić, tylko kiedy. I to jest zupełnie inny sposób myślenia. Czy będzie to trwało miesiąc czy rok – nieważne. To jest możliwe do zrobienia. Niemożliwe staje się wtedy, kiedy tego nie robię, albo nie spróbuję robić.
Co to znaczy „postęp zamiast perfekcji”?
To znaczy że każdego dnia pracujesz ciężko aby zrobić postęp, ale nie dążysz do perfekcji. Perfekcja nie istnieje. To jest fikcja.
A w kontekście asany? Na przykład bhujapidasana. Dla mnie perfekcja w tej asanie to broda na ziemi lub nieco nad ziemia i stopy także są w powietrzu. Ale jeżeli nie mogę tego tak zrobić, to mam po prostu iść dalej?
Po prostu staraj się być lepsza w tym każdego kolejnego dnia. Nic w twojej praktyce nie musi być perfekcyjne. Nazywamy to praktyką nie bez powodu. To nigdy nie jest wystąpienie w operze, to zawsze tylko praktyka. To zupełnie inna koncepcja. Nigdy nie musi być perfekcyjna. Ale twoim zadaniem jest dążyć do tego ideału, jakim jest perfekcja. Nie każę moim studentom być idealnym, ja sam nie jestem. Uważam, że jestem dobrym nauczycielem, bo właśnie nie jestem idealny. Jestem antybohaterem.
Nie musisz być idealna. Kazać komuś zrobić coś idealnie, aby mógł przejść do następnej asany to błąd. Wystarczy że ma podstawowe zrozumienie tego czym ta pozycja jest i o co w niej chodzi, zanim pójdzie dalej. To może być tylko muśnięcie ręki albo nieznaczne opuszczenie brody, ale to nie jest perfekcja. Perfekcja jest fikcją. Ludzie robią błędy i twoja praktyka nigdy nie będzie idealna. Ja nigdy nie miałem idealnej praktyki, to się nigdy nie zdarzyło. Ale nie na tym mi zależy. Zależy mi na tym, co jest efektem mojej praktyki w mojej głowie. Nie zależy mi na tym, aby założyć nogę za głowę, zależy mi na zrozumieniu, że tak naprawdę mogę to zrobić i na wibracji i zmianie sposobu myślenia, jaki się wydarza.
Miałam jeszcze kilka pytań, ale zdaje się, że już na nie odpowiedziałeś. Kiedy przyjedziesz znowu? Za krótko tu byłeś tym razem! To tylko cztery dni.
Nawet przez ten czas, przez te 5 dni czuję ze wszyscy zrobili jakiś postęp. Każdy wie nad czym ma pracować, nad czym się skupić. To możliwe, że przyjadę w przyszłym roku albo w jeszcze następnym. Jeżeli ludzie będą przychodzić chętnie będę tu wracał.
Ja będę. Dziękuję Ci bardzo! dziękuję wam obojgu, dzięki Ewelinie stało się możliwym to abyś tu przyjechał.
Jestem bardzo wdzięczny.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!