
Gdyby nie joga to… jak z jogicznej maty trafiłam w przestworza
Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek zrobię to, co zrobiłam… skoczyłam z otwartymi oczami w chmury – dosłownie! Skok w tandemie okazał się dla mnie okazją do podsumowania i zobaczenia całej drogi transformacji, której doświadczyłam przez ostatnie 15 lat w łączności z jogą.
1.Patrząc od końca – skoczyłam z bezpiecznej przestrzeni samolotu wprost w objęcia przestworzy. Unosząc się w powietrzu czułam absolutną symbiozę z tym, co mnie otacza, poddanie temu, co się wydarza. Porzuciłam całą wiedzę o tym, co powinno się stać, co powinnam zrobić, a czego nie… to był stan pełnego zaufania sobie, że tak właśnie ma być, akceptacji i oddania się w „ ręce” przeznaczeniu. No, może nie do końca… instruktor był dla mnie ogromnym wsparciem – to mu zaufałam najbardziej. Ale każdy z nas wie, jak trudno tak bezgranicznie zaufać drugiemu człowiekowi – teraz myślę, ze to jest jedno z większych wyzwań czasów, w których żyjemy.
2.Wiem, że nigdy nie zaufałabym tak bardzo, gdybym nie porzuciła po drodze swojej „dzielności” – paradoksalnie, gdy pozwoliłam sobie na słabość, na delikatność, na wrażliwość, obudziłam to, co było ukryte głęboko – swoją wewnętrzną moc! Tak – teraz ją czuję całą sobą. To nie oznacza, że jestem „ twardą babką”, której nie straszne wyzwania…absolutnie nie! Ale lęk jest „ rozebrany” na części pierwsze – okazuje się, że w całej tej sytuacji, najbardziej bałam się wyobrażenia samej siebie, wypadającej z samolotu, a gdy to się NAPRAWDĘ wydarzało, po prostu w tym byłam… nic więcej…
Gdyby nie joga, nigdy prawdopodobnie nie zdobyłabym się na odwagę, aby to zrobić! Każda minuta siedzenia w medytacji, każda asana na macie, każdy oddech pranajamy, były jak ziarenka odwagi, które usypały się w całkiem pokaźny kopczyk.
3.Gdyby nie joga, nigdy nie poznałabym samej siebie, przynajmniej nie w tym stopniu… Rozpoznanie swojej jasnej i ciemnej strony (ciemna była naprawdę bolesna), swoich potrzeb – tych prawdziwych, a nie tych, które wydawały się moje, nauczenie się, że ograniczenia są moimi „ nauczycielami”, a nie przeszkodami, że to, co miękkie i wrażliwe, wcale nie oznacza słabości, ze powiedzenie sobie TAK, nawet wtedy, gdy wszystko krzyczało NIE!, jest jedyną drogą do Prawdy samej siebie i świata, który mnie otacza. Do ludzi, których kocham – tych najbliższych, i tych, których spotykam każdego dnia, na chwilę.
4.Gdyby nie joga, nigdy prawdopodobnie nie odbyłabym tylu podróży, które okazywały się za każdym razem swego rodzaju przełomem, doświadczaniem, że wszędzie, naprawdę wszędzie, mogę sobie poradzić, że zawsze znajdzie się jakiś „ anioł”, który pomoże, wyciągnie rękę, da dobrą radę… Ale znowu – zaufanie, nie stawianie oporu, akceptowanie, że tak właśnie ma być, mimo innych planów, dopiętych przecież na ostatni guzik, warto się poddać. Podróże do Indii nauczyły mnie, że czas może mieć zupełnie inny wymiar – tam jest czasem bardzo umownym. Tam też zobaczyłam, że BYĆ oznacza dużo więcej niż mieć. Nie mając nic, tak naprawdę masz WSZYSTKO!
5.Gdyby nie joga, nie spełniłabym wielu ze swoich marzeń, nie dałabym rady zacząć swojego życia od początku, bez wyraźnej wizji przyszłości. W odnajdywaniu tylko tego, co jest Teraz, zobaczyłam kwintesencję przeżywania wszystkiego, bez uciekania od tego, co niewygodne i trudne.
6.Gdyby nie joga, nie poznałabym tylu fantastycznych ludzi, którzy są piękni w środku, mimo zewnętrznych skorup, zasłaniających czasem to wewnętrzne światełko. Otworzyłam oczy na to, co w nas wszystkich jest prawdziwe i piękne. Ale to nie jest tak, że samo się zadziało… trzeba było wielu godzin spędzonych sam na sam ze sobą na macie, aby warstwa po warstwie obnażać wszystkie swoje Prawdy. Trzeba było czasem pozwolić sobie na łzy, na smutek, na złość, na rozczarowanie… Na uznanie, że jestem właśnie taka…na polubienie tego, co niekoniecznie jest ładne we mnie samej.
Wiem, że dla mnie joga okazała się tą Drogą, która pozwala żyć każdego dnia najlepiej, jak tylko się da…Dla każdego może to być coś całkiem innego… ale warto to znaleźć, swój własny świat, który będzie inspirował, popychał, dodawał sił! I tak, jak mówią Mądrzy Ludzie – rób i żyj tak, jakbyś to robił pierwszy raz… z ciekawością, zaufaniem, entuzjazmem… Dla mojego instruktora to był 2261 skok spadochronowy… dla mnie 1… Ale oboje przeżywaliśmy ten moment właśnie ten jeden, jedyny raz razem… Byliśmy oboje „ Początkującymi” w tym tandemie… ten jeden raz…
7.Gdyby nie joga nigdy nie otworzyłabym swojego osobistego „ spadochronu”, na którym unoszę się teraz w przestrzeni życia. I tego życzę wszystkim – może niekoniecznie trzeba skoczyć aż z tak wysoka, może wystarczy zrobić ten jeden krok w innym kierunku, w tym, który jest nieznany, którego się boimy i… zaufać sobie!!!
* * *
Beata Waszczykowska – Absolwentka AWF w Warszawie, Certyfikowany Nauczyciel Jogi Intermediate Junior 2 wg metody BKS Iyengara, Certyfikowany Zen Coach. Założycielka Centrum Yogi w Łodzi (2006 r.), w którym obecnie prowadzi zajęcia i transformuje wiedzę z obu obszarów zainteresowania – jogi i rozwoju osobistego.
Skoro już tu jesteś...
...mamy do Ciebie prośbę. Coraz więcej osób czyta artykuły na portalu Bosonamacie.pl, znajduje tu także informacje o ciekawych warsztatach i wyjazdach.
Nasz portal działa na zasadach non-profit, nie jest firmą, ale efektem pracy i zaangażowania grupy pasjonatów.
Chcemy, by nasz portal pozostał otwarty dla wszystkich czytelników, bez konieczności wprowadzania opłat za dostęp do treści.
Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą. Wesprzyj nas na Patronite! Nawet symboliczne 10 złotych miesięcznie pomoże nam tworzyć wartościowe treści i rozwijać portal.
Jeśli nasz artykuł był dla Ciebie pomocny, ciekawy lub po prostu lubisz to, co robimy – kliknij logo poniżej i dołącz do grona naszych patronów.
Każde wsparcie ma znaczenie. Dzięki Tobie możemy działać dalej!
Dziękujemy!